Przedstawiam tym razem coś nowocześniejszego. Lubię stare kołowrotki, ale aż takim zawziętym konserwatystą przecież nie jestem.
Kołowrotek Streamstix Troutseeker 46. Nabyłem ga za namową kolegi, kilka lat temu.
Szpula o dużej średnicy, obudowa z pełną klatką. Hamulec standardowy, dociskowy, regulowany drobnozwojową nakrętką, w wykonaniu podobno szczelnym.
Nie wiem, jak z tą szczelnością, ale hamulec i na sucho, i na mokro, jest, mówiąć dosadnie, do dupy.
Pracuje nieliniowo; wyciągając linkę, zwłaszcza przy dość mocnym ustawieniu, działa skokowo, opór stawia raz większy, raz mniejszy, co może irytować kolegów, ceniących sobie precyzję hamowania. Mnie to jednakowoż nie przeszkadza, no, nie bardzo przeszkadza, powiedzmy. Mimo to jest to jakiś zgrzyt.
Szpula duża, z pokaźnym uchwytem, wygodnym raczej.
Zrobiony poprawnie, precyzyjnie, żadnych luzów czy bicia. Dałbym ocenę celującą, gdyby nie ten nieszczęsny hamulczyk.
System hamowania, jak wcześniej wspomniałem, cierny, na łożysku jednokierunkowym i zdaje się, jednym kulkowym, choć tutaj pewności nie mam.
Do przodu kręci się niezwykle lekko, jak centerpin.
Kręcioł może się podobać, ma dobrą anodyzację powierzchni, lekki, niebrzydki.
Ta wadę hamulca mógłbym pewnie wyeliminować, to kwestia nierównoległych podkładek ciernych, zapewne, ale nie widzę takiej potrzeby.
Nad wodę się nadaje.