Oceniając "działalność kolekcjonerską" Martina śmiem twierdzić że to jedynie mała petarda 😁
Z punktu widzenia osoby, dla której przynęta to wytwór użytkowy, kolorowa błyskotka, narzędzie czy co tam jeszcze to owszem.
Jednak dla kogoś traktującego przynętę jako wytwór kultury, interesującego się historią, genezą przedmiotów czy też etnografią te eksponaty - bo trudno mi inaczej na nie mówić - bardzo ale to bardzo trudno byłoby przebić. Sam fakt, że są w rękach prywatnych jest już zdumiewający. To są Blisko tysiącletnie artefakty - ile lat mają trudno mi powiedzieć z całą pewnością, gdyby Martin pokazał tu i 1000 Rapalek w gwiazdki z podpisem Lauriego - dla mnie byłby to pryszcz przy tych błystkach. Całkiem spory ale pryszcz. Trudno tu mówić o wartości materialnej w ogóle. To nie są rzadkie egzemplarze czy limitowane malowania, to zupełnie inna kategoria.