Jakoś nie wytrzymałem, no nie żebym się czepiał, nie piję personalnie do kogokolwiek, tak po prostu, odleciałem
W co drugim wątku to samo, UL jest be, niekoszerny, wyklęty. W wątku o UL też
Na pstrągi nie, bo coś, enigma, tabu, niekoszerne. Na okonie czy białoryb nie, bo przyłowy więc sadyzm, bestialstwo, patologia
Na świecie przyjmuje się bodajże, do wyholowania potrzeba mocy minimum 5% masy ryby. OK, na świecie nikt nie ma pojęcia o łowieniu ryb, ja uważam, że zbyt mało, hol się będzie przeciągał, niepotrzebnie wymęczymy i wyczerpiemy rybę. Może się odbić na jej zdrowiu, nawet zabić.
Więc zapytam, jakiej mocy potrzeba, żeby bezpiecznie, bez zbędnego forsowania ryby wyholować ją szybko i sprawnie??? Pytam poważnie, ja już się gubię. Gdyby każdy krytykujący taki styl podał jakąś wartość mocy kija potrzebną do wyholowania, do zatrzymania ryby w miejscu, żeby nie weszła w widoczny zaczep . Byłby jakiś punkt odniesienia, podstawa do konstruktywnej krytyki.
Po prostu sprzęt trzeba dostosować do łowiska i wielkości polawianych ryb, a nie własnego widzi mi sie...
Ja na swoich łowiskach z typowym UL raczej nie miałbym czego szukać bo raz ze mam tu duze okonie, a dwa ze szczupakowy przyłow wielkości 70-75cm przynajmniej 2/3 podczas każdego okoniowania jest tu normalna kwestia...
No i jeszcze zostaje kwestia kondycji ryby (mówię na przykładzie pstrąga bo to moja ukochana ryba i jej poświęcam najwięcej czasu).
Raz dają popalić a raz wychodzą z wody bez fanfarów...
Podsumowując - ciężko jest "trafić". Wydaje się, że po prostu należy wypracować jakiś kompromis pomiędzy lekkim a ciężkim. Miedzy przeciąganiem holu a "wyrwaniem" ryby na brzeg. Nie ma złotego środka. I tak zostaniemy kiedyś zaskoczeni! a to jest przecież piękne w wędkarstwie?