Skocz do zawartości

  •      Logowanie »   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

Zdjęcie

Relacja z Pucharu Głowatki.


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
30 odpowiedzi w tym temacie

#1 OFFLINE   DonPablo

DonPablo

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 702 postów
  • LokalizacjaBielsko
  • Imię:Paweł

Napisano 10 listopad 2014 - 14:09

Na początku zaznaczę, że niniejszy tekst nie jest żadną oficjalną relacją z Pucharu.

Taką, znajdą koledzy niebawem na stronie Klubu Głowatka.

To tylko moje spostrzeżenia, zapewne mocno subiektywne. Może jednak pozwolą kolegom z jerkbait.pl łatwiej podjąć decyzję (na tak lub nie) o uczestnictwie?

Formuła Pucharu zakłada, że każdy wędkarz może w nim uczestniczyć.

 

To już dwudziesty pierwszy Puchar a mój trzeci.

 

ILA1oAC.jpg

 

Chęć wyjazdu miałem w głowie od dawna, ale jak wiadomo, proza życia może takie chęci zdusić skutecznie. Dopiero niespodzianka ze strony mojej kochanej Ani w postaci informacji, że właśnie opłaciła mi uczestnictwo, pozwoliła być spokojnym, że uda się tam być i w tym roku.

Po przygotowaniach- w drogę.

Jeszcze przed celem, w Knurowie, musiałem zobaczyć jak się ma Dunajec. Na wysokości mostu, od którego można łowić na spinning, stan wody był naprawdę zachęcający. Była trochę podniesiona, ale w miarę klarowna.

 

P7B02BE.jpghJfRsJY.jpg

 

Już się w duchu ucieszyłem, bo to oznaczało, że szansa na spotkanie z rybą-marzeniem jest trochę bardziej realna. Przejeżdżając przez zaporę w Sromowcach Wyżnych, humor jednak się popsuł. Przy boisku woda wysoka i mętna, czyli woda była spuszczana ze zbiornika ze sporym impetem. Przy wysokim stanie rzeki, szanse na branie, które i tak zależy od wielu innych czynników, spadają jeszcze bardziej.

 

ngx48Av.jpg

 

Na wodomierzu prawie 240. To jednak za dużo.

 

Sag6OOd.jpg

 

Trzy korony przywitały mnie mgłą.

 

VYfh1dg.jpg

 

Nie jestem członkiem Klubu, ale jeśli tylko zdrowie pozwala, jadę spotkać się z ludźmi, dla których głowacica stała się istotną częścią ich życia. Klubowicze przyjmują mnie zawsze z otwartymi ramionami. Tak było i tym razem.

Rejestracja w recepcji Hotelu Nad Przełomem, pierwsze powitania. Wokół zrozumiałe zamieszanie, w końcu zjeżdża się kilkadziesiąt osób, jednak wszystko było pod kontrolą organizatorów i przebiegało nadzwyczaj sprawnie.

Po krótkich rozmowach przy recepcyjnym kominku dało się wyczuć, że plany wędkarskie nieco się wszystkim skomplikowały. Już wiadomo, że w kolejnych dniach zapora nadal będzie zrzucać wodę w związku z koniecznością obniżenia lustra wody o 2 m dla prac remontowych. No trudno.

Pocieszeniem jest to, że sam regulamin Pucharu nie określa odcinka, na którym będzie można łowić, więc będzie szansa połowić też powyżej zapory albo…dużo niżej. Dla chcącego, nic trudnego. To tylko kwestia mobilności.

Zakwaterowanie w nowej części hotelu naprawdę na wysokim poziomie. Wszystko nowiutkie, czyste i schludne.

 

sWV19Zc.jpg  7zY8ITA.jpg

 

Po rozpakowaniu czas na przekąskę i szansa na zapoznanie się z ofertą firm Savagear, Scierra i kolegów z Czech czyli Tommi-Fly.

 

96FJUSd.jpg  lZstX10.jpg

pyxGk1w.jpg  zrIUKUK.jpg

 

Wszystko ciekawe, jednak moją uwagę szczególnie przyciągnęła szeroka gama kołowrotków muchowych Tommi:

 

tfq4VR4.jpg

 

Na godziny popołudniowe były zaplanowane prelekcje.

-Artur Furdyna „Ina- rzeka po przejściach…ale z dużym potencjałem.”

-Profesor Tomasz Mikołajczyk w dwóch prezentacjach: „Telemetria ryb. Badania wędrówek i zachowań ryb” oraz „Zarybienia. Zło konieczne?”

-Doktor Stanisław Cios „Fauna denna Dunajca i jej znaczenie dla wędkarzy i gospodarki rybackiej”.

 

Artur przedstawił zebranym jakie efekty może przynieść działanie zdeterminowanej grupy ludzi, którzy poświęcają prywatny czas na walkę z otaczającym nas absurdem i zachłannością. Taki wysiłek pozwala skutecznie blokować niepotrzebną regulację rzek, zapędy pazernych biznesmenów od MEW i niepoprawnych kłusoli. Po więcej szczegółów odsyłam na stronę www Towarzystwa Przyjaciół Rzek Iny i Gowienicy (http://www.tpriig.pl), bo z ich doświadczeń warto czerpać inspirację i wiedzę.

 

Profesor Tomasz Mikołajczyk, w swojej pierwszej prelekcji zapoznał nas szczegółowo z metodami gromadzenia informacji przy użyciu nowoczesnych nadajników i chipów wszczepianych rybom, opisał światowe doświadczenia w tym zakresie i poinformował o wykorzystaniu tych narzędzi badawczych w Polsce.

 

W swoim drugim wystąpieniu wywołał temat, który rozbudził w uczestnikach zrozumiałe emocje. Chociaż wszyscy słuchacze się go spodziewali- Pan Profesor był przecież specjalnie zaproszony z tym tematem wykładu, to atmosfera była gorąca a mnie osobiście temat  skłonił do napisania tego tekstu.

 

Na tle ogólnej degeneracji rzek, związanej z działalnością człowieka (czego ważnym z klubowego punktu widzenia przykładem są zapory na Sanie i Dunajcu) a także efektów dotychczasowych zarybień, zobrazowanymi przykładami ze świata (usłyszeliśmy raczej znane przykłady introdukcji pstrąga do rzek i zbiorników w Nowej Zelandii, suma do rzek Hiszpanii czy tołpygi do rzek w Stanach Zjednoczonych), Profesor Mikołajczyk poruszył temat zasadności obecności głowacicy w naszych wodach.

Pan Profesor zaprezentował niezwykle purystyczne spojrzenie na zagadnienie- głowacica jest rybą dorzecza Dunaju, więc nie powinna być obecna w naszych wodach. Na naszym terytorium mamy z tego dorzecza tylko Czarną Orawę i Czadeczkę i w nich głowacica już nie występuje. W ocenie Profesora, należy dążyć do uzyskania warunków wyjściowych, czyli takich, które ukształtowały się przed erą istotnego wpływu człowieka na środowisko.

Następnie Profesor nakreślił obraz głowacicy jako niepohamowanego pożeracza pstrągów i lipieni. Wg Profesora, głowacica musi zjeść 10 kg ryb na każdy kg przyrostu własnej masy ciała. Jeśli założymy, że głowacica ma wokół siebie tylko pstrągi i lipienie, to można łatwo policzyć, że dorosła głowacica o wadze 10 kg pochłonęła w swoim życiu 400 pstrągów i lipieni o przeciętnej masie 0,25 kg. Jeśli przemnożymy to przez liczbę dorosłych głowacic obecnych w naszych rzekach, to otrzymujemy obraz niebywałego szkodnika. Zajmuje ponadto najlepsze stanowiska w rzekach, nie dając rybom chwili wytchnienia.

Profesor pod koniec wykładu stwierdził, że należy przynajmniej zacząć się zastanawiać do czego dążymy w gospodarce na górskich rzekach, jeśli weźmiemy pod uwagę następujące kumulujące się czynniki, które ich dotyczą:

-regulację

-zbiorniki zaporowe

-kormorany

-nasiloną presję wędkarską

-kłusownictwo

-głowacicę

Tym dylematem Profesor zakończył wykład i odebrał podziękowania za przedstawienie swojego punktu widzenia.

 

Następnie z zaprezentowanymi tezami zmierzyli się inż. M.Kowalewski i dr S.Cios.

 

Z ich wypowiedzi, wynikają następujące fakty:

Na przeważającym obszarze występowania (w 80-90% powierzchni rzek, w których występuje), głowacica żeruje na białorybie. Stanowi on ponad 80% ich diety. Pstrągi i lipienie łącznie, stanowią ok. 10%, a dowodzą tego specjalistyczne badania przeprowadzone na Dunajcu w latach 1978-82 przez prof. A. Witkowskiego i mgr. inż. M. Kowalewskiego. Przeprowadzono w nich badania zawartości żołądków odłowionych głowacic. Skład jej diety wynika z faktu, że głowacicy po prostu nie opłaca się wydatek energetyczny w postaci uganiania się za pstrągami czy lipieniami, jeśli może całkiem łatwo najeść się łatwiejszą zdobyczą: ukleją, świnką, brzaną czy w ostateczności jakąś inną chorą i osłabioną rybą, działając jako selekcjoner (warto w tym miejscu pamiętać, że jeśli nie będzie selekcjonera, choroby i słabe geny będą rozprzestrzeniać się bez przeszkód). Co więcej, głowacica do osiągnięcia pierwszego kilograma masy, żeruje praktycznie tylko na owadach i bezkręgowcach. Należy te szacunki następnie skorygować do wartości ok. 5-6 kg zjedzonych ryb, które są właściwie charakterystyczne dla większości ryb drapieżnych i w przypadku głowacicy znacząco od tej wartości nie odstają. Korekta jest konieczna, bowiem musimy wziąć pod uwagę, że dieta starszej głowacicy to nie tylko ryby, ale także płazy (głównie żaby) czy inne kręgowce wliczając w to drobne ptactwo i gryzonie. Przypomniał te fakty dr Stanisław Cios, komentując wyliczenia Profesora. W świetle powyższych faktów, nawet w ubogich wodach górnego biegu rzek, gdzie dominuje pstrąg i lipień , szacunki prezentowane przez Profesora nie dają się obronić.

Prawdziwości twierdzeń odnośnie zwyczajów żywieniowych głowacicy, choć nie w sposób naukowy, dowodzą też doniesienia wędkarzy, którzy z różnych przyczyn musieli zabrać głowacicę z łowiska i mieli sposobność zbadać żołądek. Ja osobiście, znając sporo takich przypadków, nie słyszałem o znalezionym tam pstrągu lub lipieniu.

Reasumując, głowacica zjada te ryby, których ma w otoczeniu najwięcej i takich, które da się upolować bez większego wysiłku. Stąd prawdopodobnie obecność największych okazów w niższych odcinkach Dunajca - mają tam szansę żerować na łatwej zdobyczy, jaką są ryby karpiowate.

Jeżeli więc weźmiemy pod uwagę fakt, że głowacica jest obecna w rzekach polskich od praktycznie 100 lat, negatywne skutki jej obecności powinny być już dawno zauważalne. Niestety dla krytyków głowacicy, takich faktów, potwierdzonych naukowo znaleźć się nie da, ponieważ jej sporadyczne występowanie nigdy do takowych nie doprowadzi.

Dr Cios przypomniał jeszcze jeden doniosły fakt, dający odpowiedź na pytanie: „Czy głowacica zasługuje, by zamieszkiwać polskie rzeki?”. Pomińmy na chwilę to, że jest to ryba niezwykła, fascynująca i stanowiąca prawdziwe wędkarskie wyzwanie, choć to oczywiście także usprawiedliwiałoby wg mnie jej obecność. Tak naprawdę najważniejszym powodem, dla którego trzeba o Nią dbać, jest ten, że to człowiek odebrał i zniszczył jej naturalny habitat w Czarnej Orawie i Czadeczce i jest to działanie nie do naprawienia. Jest więc uzasadnionym i sprawiedliwym, zrekompensowanie tej straty w postaci umożliwienia jej bytowania w innych rzekach, by głowacica nie dołączyła do listy gatunków wymarłych (a tak naprawdę wyniszczonych) w Polsce.

 

Myślę, że każdy z nas chciałby powrotu łososia i troci do górnej Wisły i jej dopływów czy jesiotra do jej warszawskiego odcinka. Tylko na ile jest to realne przy dzisiejszym sposobie gospodarowania zasobami? Głowacica częściowo rekompensuje stratę obecnych dawniej wielkich ryb łososiowatych.

 

 Nie ma wątpliwości, że bezmyślne wprowadzanie obcych i ekspansywnych gatunków jest działalnością szkodliwą i w krótkim czasie może doprowadzić do całkowitego wyniszczenia ekosystemu, jednak trudno będzie się zgodzić z twierdzeniem Profesora, że (przykładowo) obecny w Sanie lipień, czy głowacica w śladowych ilościach występująca w Dunajcu, Sanie i Popradzie  także stanowią zagrożenie i na pewno nie można porównywać tej obecności ze prawdziwie szkodliwą działalnością człowieka w postaci regulacji, zatruć czy kłusownictwa.

Dodam też od siebie, że samo zestawienie głowacicy z resztą negatywnych czynników jest dla mnie manipulacją, podobnie jak wcześniejsze przykłady zarybień na świecie nie mają żadnego związku z tematem zarybiania głowacicą. Zamieszczenia takiego przekazu w wykładzie nie będę komentował.

 

W świetle profesorskiej teorii o historycznych uwarunkowaniach składu gatunkowego danego dorzecza, głowacicy nie powinno być w Dunajcu, Sanie i Popradzie. Teoretycznie oczywiście tak, ale praktycznie- należy wziąć pod uwagę całą masę innych argumentów, które zostały tu zaprezentowane i dopiero wtedy ferować wyroki. Dlaczego nie pójść dalej i nie podważać np.  obecności lipienia w Sanie? Ostatecznie jego tam też kiedyś nie było.

 

Dla udowodnienia tezy o szkodliwości jakiegoś gatunku, należałoby przedstawić konkretne przykłady jego negatywnego wpływu. W przypadku omawiania głowacicy, w wykładzie zabrakło konkretów (bo też trudno takie znaleźć), natomiast pojawiły się ogólnikowe stwierdzenia oparte na wyrywkowych badaniach niewielkiego odcinka Sanu. Co innego obliczenia z błędnymi danymi wyjściowymi a co innego udokumentowane fakty. Oczami wyobraźni widzę niestety pokłosie takich wywodów i wyliczeń. Wiem już skąd biorą się późniejsze haniebne działania pseudowędkarzy muchowych, którzy z zapamiętaniem mordują młode głowacice „ratując pstrągi i lipienie”.

 

Wszyscy mówcy zgodzili się, że międzysystemowe przenosiny gatunków z jednego kontynentu na drugi to pomyłki, które zdarzały się w XIX  i XX w. jednak teraz nie powinny już mieć miejsca.

 

Dr Cios przeszedł płynnie do swojej prelekcji, w której z pasją opowiadał nam o najciekawszych szczegółach z życia jętek, chruścików, ochotek i pijawek. Były to informacje przydatne nie tylko pod kątem wykorzystania w wędkarstwie muchowym, ale także uświadamiające wszystkim skomplikowane relacje zachodzące pomiędzy organizmami zamieszkującymi rzeki górskie.

 

Po wykładach był czas na kontynuację rozmów przy stole zastawionym miejscowymi przysmakami i przy akompaniamencie kapeli góralskiej. Rozmowy trwały do późnych godzin nocnych.

 

Następnego dnia, mimo, że pierwsza tura zawodów miała zacząć się dopiero po wpuszczeniu dużej głowacicy do Dunajca o 12.30, nie wytrzymałem i o świcie byłem nad wodą. Co prawda bez kontaktu z rybą, jednak samotne przemierzanie brzegów rzeki ma swój niepowtarzalny urok a znalezienie nowych, ciekawych miejscówek napawało optymizmem.

 

Po późnym śniadaniu każdy z chętnych miał szansę na szlifowanie techniki rzutów wędką muchową pod okiem Adama Sikory. Mistrz ze spokojem, skromnością i uśmiechem korygował błędy a jego umiejętność posługiwania się każdym zestawem była imponująca.

 

Xeyhj9l.jpg

 

Można było także wypróbować sprzęt muchowy i spinningowy firmy Vision.

 

Był też czas na profesorski wykład o poprawnym doborze nowoczesnych linek.

 

Hy53kBY.jpg

 

W trakcie warsztatu, można było spróbować miejscowych dań, przygotowanych przez Koło Gospodyń Wiejskich. Pyszności.

 

1kr9f0y.jpg

 

Wreszcie wszyscy chętni zostali zaproszeni do odwiedzenia Ośrodka Zarybieniowego w Łopusznej przy okazji odbioru głowatki, którą będziemy wypuszczać. To gratka, bo bez uprzedniej zgody nie jest to możliwe. W związku z tym, że w poprzednich latach już tam byłem, by nie zwiększać tłoku w Ośrodku, zostałem na lekcji Adama. Mogłem dłużej potrenować rzuty muchówką dwuręczną #10. Jak dla mnie, to ciężka robota.

Wolę jednak spinning z kultowym woblerem.

 

eiBpglJ.jpg

 

Wreszcie głowatka przyjechała

 

RwD8uGa.jpg

 

i przy asyście zgromadzonych, w blasku fleszów godnym największej gwiazdy Hollywood,

 

j9x9eV9.jpg

 

została wpuszczona do nurtów Dunajca.

 

IeEAI1z.jpg

 

Chwilę pobawiła przy brzegu oswajając się z nowym otoczeniem po czym majestatycznie odpłynęła.

 

Można było rozpocząć zawody.

W miejscu, gdzie głowatka została wpuszczona, obowiązywał 1,5 godzinny zakaz połowu.

 

Pogoda niestety nie sprzyjała żerowaniu głowatki. Słońce przebijało się coraz śmielej przez delikatne chmury, co oczywiście podkreślało urodę złotej polskiej jesieni.

 

awHNDMm.jpgKpfmmVO.jpg

 

Nikt do zakończenia I tury nie zgłosił ryby, więc nie pozostało nic innego jak odzyskać siły po kilku godzinach łowienia. Na pewno pomogła w tym restauracja hotelowa, która zaserwowała m.in. wspaniałą golonkę.

 

Głównym punktem wieczoru była licytacja sprzętu wędkarskiego,

 

cnmCsKq.jpg

 

pozyskanego przez Klub od sponsorów. Miło było patrzeć, jak dla dobra sprawy, z uśmiechem przepłacano za fanty, by kwota zbiórki była jak najwyższa. Obok zwyczajnych kołowrotków, wędek, akcesoriów czy innych ciuchów można było wylicytować np. unikalne obrotówki handmade czy ciekawe pamiątki klubowe. Cała kwota zebrana w ten sposób (w tym roku ponad 15.000 pln) zostanie jak zawsze przeznaczona na zarybienia pstrągiem potokowym, lipieniem i głowacicą.

 

Następny dzień od świtu to II tura zawodów. Pogoda niestety jeszcze ładniejsza, więc cóż, spróbować trzeba, ale nadziei wielkiej nie ma. Wszystkich trzymała nad wodą świadomość, że głowacica jest rybą absolutnie nieprzewidywalną, więc wszystko się jeszcze mogło zdarzyć. Koło południa jednak, większość ostatnich zapaleńców zjechała do hotelu.

 

440XERl.jpg

 

Niektórzy jeszcze próbowali swoich sił z lipieniami.

 

svhwEjf.jpg

 

Wyjaśniła się też nasilona obecność Straży Rybackiej nad hotelowym brzegiem rzeki.

 

mqDSyJh.jpg

 

Okazało się, że poszukują 3 kłusowników łowiących pstrągi na robala, którym zrobiono zdjęcie na wysokości hotelu. Po dłuższym śledztwie udało się ich zidentyfikować- było to 3 miejscowych amatorów darmowej ryby. Mam nadzieję, że Prokuratura kłusowanie wybije im z głów.

 

O 12.00 w momencie zakończenia zawodów było wiadomo, że i dziś nikt nie zgłosił ryby.

Pozostało ogłosić oficjalnie wynik, zrobić pamiątkowe zdjęcia i wpisać się do księgi pamiątkowej.

 

Gl7LytW.jpg

 

Spotkanie Klubu to zawsze jest czas intensywnego życia jednym tematem, czas spędzony w jedynym w swoim rodzaju otoczeniu Pienin, czas wielogodzinnych łowów, czas nauki od innych pasjonatów i możliwość uczestniczenia w wydarzeniu ważnym i pożytecznym.

Jeśli któregoś pięknego dnia i mnie uda się złowić tą wspaniałą rybę, będę wiedział, że to także dzięki tym spotkaniom.

Dziękuję Kolegom z Klubu Głowatka za to spotkanie: serdeczne przyjęcie, atmosferę, ciekawy program i całą masę pozytywnych wrażeń.

 

DonPablo

 

Ps. Przepraszam za nieprofesjonalne zdjęcia. Ja tylko dokumentuję :)


Użytkownik DonPablo edytował ten post 10 listopad 2014 - 14:57


#2 OFFLINE   covent

covent

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 267 postów

Napisano 10 listopad 2014 - 14:43

Co do kwestii obecności głowatki w Polsce to co kolega napisał wyżej jest lekko (lub bardziej) tendencyjne. To że głowa musi dużo żreć to nic nowego zaś czy  żre salmonidy czy też  "podlejsze" karpiowate to jak widać "punkt widzenia zależy od pkt siedzenia".  Myślenie życzeniowe, każdy broni tego co lubi.

 

Fakt jest taki a nie inny, że to gatunek na siłę wprowadzony do rzeki zamiast łososia (zapora). Gdyby występował łosoś nikt o głowie by nie myślał:)

 

Ale trochę odbiegając od meritum.- był fajny program na Planette chyba w sobotę na temat globalnej sytuacji wodnej. Dużo czasu poświęcili kwestii sztucznej regulacji rzek. Bodajże w Austrii lub Szwajcarii już teraz niszczą zapory wodne, które doprowadziły do degradacji ichtiofauny. Nam to co prawda pewnie jeszcze szybko nie zagrozi ale może za 30 lat?

 

Widok wysadzanej zapory wodnej bezcenny..

 

To trochę mniej widowiskowe ale także cieszy oko i serce http://www.youtube.c...h?v=HNJPtYJ4THg


  • Guzu i DonPablo lubią to

#3 OFFLINE   DonPablo

DonPablo

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 702 postów
  • LokalizacjaBielsko
  • Imię:Paweł

Napisano 10 listopad 2014 - 14:56

Co do kwestii obecności głowatki w Polsce to co kolega napisał wyżej jest lekko (lub bardziej) tendencyjne. To że głowa musi dużo żreć to nic nowego zaś czy  żre salmonidy czy też  "podlejsze" karpiowate to jak widać "punkt widzenia zależy od pkt siedzenia".  Myślenie życzeniowe, każdy broni tego co lubi.

 

Fakt jest taki a nie inny, że to gatunek na siłę wprowadzony do rzeki zamiast łososia (zapora). Gdyby występował łosoś nikt o głowie by nie myślał :)

 

Ale trochę odbiegając od meritum.- był fajny program na Planette chyba w sobotę na temat globalnej sytuacji wodnej. Dużo czasu poświęcili kwestii sztucznej regulacji rzek. Bodajże w Austrii lub Szwajcarii już teraz niszczą zapory wodne, które doprowadziły do degradacji ichtiofauny. Nam to co prawda pewnie jeszcze szybko nie zagrozi ale może za 30 lat?

 

Widok wysadzanej zapory wodnej bezcenny..

 

To trochę mniej widowiskowe ale także cieszy oko i serce http://www.youtube.c...h?v=HNJPtYJ4THg

Tak na dobrą sprawę, łosoś i troć były obecne czasowo- czyli na tarło, więc nawet po przywróceniu warunków pierwotnych, te gatunki mogłyby żyć obok siebie wraz z występującą sporadycznie, ale na stałe głowacicą. Wyobraźmy sobie, że mamy takie rzeki...


Użytkownik DonPablo edytował ten post 11 listopad 2014 - 12:40


#4 OFFLINE   PocoLoco

PocoLoco

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1306 postów
  • LokalizacjaM
  • Imię:M
  • Nazwisko:K

Napisano 10 listopad 2014 - 15:03

Zacny kolowrotek zacny Widel  ;) i TEN PAN Z JEDNYCH PIERWSZYCH ZDJEC M.Kowalewski to dzieki temu starszemu panu mamy glowatki w naszych rzekach ;) a gdzie glowatki?


  • DonPablo lubi to

#5 OFFLINE   DonPablo

DonPablo

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 702 postów
  • LokalizacjaBielsko
  • Imię:Paweł

Napisano 10 listopad 2014 - 15:16

We wodzie :D

 

Głowatka jest głównie dzięki trzem panom, których wspólne zdjęcie znajdziemy w tym artykule:

http://www.wedkarz.p...app/article/279

tamto zdjęcie usunąłem, bo zapomniałem, że nie moje a nie miałem praw autorskich.

Reszta moja, więc jest ok.


Użytkownik DonPablo edytował ten post 10 listopad 2014 - 15:17


#6 OFFLINE   PocoLoco

PocoLoco

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1306 postów
  • LokalizacjaM
  • Imię:M
  • Nazwisko:K

Napisano 10 listopad 2014 - 15:29

Pawel  :) wszystko przez pogode glowacica jeszcze nie bierze ..........z p.Mietkiem  przez dlugie lata jako cz,Z.O w N.Saczu, prowadzilem program reprodukcji glowacicy ,z p.Mikolajczykiem mialem okazje sie, spotkac pare razy przy projekcie przywracania Lososia na rzece Bialej T. ;)



#7 OFFLINE   Janusz Wideł

Janusz Wideł

    Zaawansowany

  • Twórcy
  • PipPipPip
  • 1461 postów
  • LokalizacjaNowy Sącz
  • Imię:Janusz
  • Nazwisko:Wideł

Napisano 10 listopad 2014 - 15:59

Wielkie dzięki DonPablo za super relację :) .



#8 Guest_Kwinto_*

Guest_Kwinto_*
  • Guests

Napisano 10 listopad 2014 - 19:41

Super relacja DonPablo!

A tak z ciekawosci zapytam czy ktos z kolegow moze wie czy glowatka sie w Polsce naturalnie rozmnaza, czy wszystko jest z zarybien?



#9 OFFLINE   Andrzej Stanek

Andrzej Stanek

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 4086 postów
  • LokalizacjaŚLĄSK

Napisano 10 listopad 2014 - 19:53

Miałem okazję rozmawiać z flisakami którzy widzieli tarło głowatki, było to przed powstaniem zapory. Wniosek wycierała się lub robi to nadal. Jak na ludzi gór, twardzieli w ich opisie było dużo plastyki i wzruszenia...


  • DonPablo lubi to

#10 OFFLINE   Janusz Wideł

Janusz Wideł

    Zaawansowany

  • Twórcy
  • PipPipPip
  • 1461 postów
  • LokalizacjaNowy Sącz
  • Imię:Janusz
  • Nazwisko:Wideł

Napisano 10 listopad 2014 - 20:07

Widziałem tarło głowatki przy ujściu potoku płynącego z Obidzy  100 m powyżej mostu w Jazowsku,Cztery ryby z wyrażnym zamiarem na potoku Ochotnica ,cztery samce 60-70 cm. wyrażnie adorujące samice 100cm. na potoku Muszynka.Ryba rodzima i jak się jej pozwoli to zrobi swoje :)


  • Andrzej Stanek, Piotrek Milupa i DonPablo lubią to

#11 Guest_Kwinto_*

Guest_Kwinto_*
  • Guests

Napisano 10 listopad 2014 - 20:21

No to fajnie, bo to piekna ryba. Powinnismy sie cieszyc, ze u nas wystepuje.



#12 OFFLINE   DonPablo

DonPablo

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 702 postów
  • LokalizacjaBielsko
  • Imię:Paweł

Napisano 10 listopad 2014 - 20:35

Pawel  :) wszystko przez pogode glowacica jeszcze nie bierze ..........z p.Mietkiem  przez dlugie lata jako cz,Z.O w N.Saczu, prowadzilem program reprodukcji glowacicy ,z p.Mikolajczykiem mialem okazje sie, spotkac pare razy przy projekcie przywracania Lososia na rzece Bialej T. ;)

No to szacun.

Odnośnie pogody- mam info o kilku złowionych w ostatnich tygodniach, więc jak widać są wyjątki i to pociesza.



#13 OFFLINE   Janusz Wideł

Janusz Wideł

    Zaawansowany

  • Twórcy
  • PipPipPip
  • 1461 postów
  • LokalizacjaNowy Sącz
  • Imię:Janusz
  • Nazwisko:Wideł

Napisano 10 listopad 2014 - 21:07

Piękna waleczna ryba ,inna od wszystkich.Tajemnicza ,skryta i bardzo kapryśna co daje jej atut i szanse przetrwania.Wydaje mi się że całkowity zakaz zabijania głowatek mógłby wpłynąć na przetrwanie tego gatunku w naszych wodach.Jak tego nie będzie czarno to widzę.Zatłukłem ich bardzo dużo .Przez lata łowiło się jej sporo i wydawało się że tak będzie zawsze.Kilkanaście lat temu nastąpił przełom wraz z mobilnością i zamożnością wędkarzy.Coraz więcej wedkarzy wyposażonych w dobry sprzęt było stać  na kikudniowe wyjazdy w czasie gdy głowatka faktycznie gryzła.W ciągu tygodnia padało 30-50 ryb.,Zadna woda nie wytrzyma takiej presji.Padło cale naturalne stado tarłowe i jakby nie zarybienia ten gatunek już by u nas nie występował.Smutne to bo te wydarzenia to nie zamierzchłe czasy tylko ostatnie 10 lat.


  • Guzu, tpe i godski lubią to

#14 OFFLINE   DonPablo

DonPablo

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 702 postów
  • LokalizacjaBielsko
  • Imię:Paweł

Napisano 10 listopad 2014 - 21:18

Ano właśnie. W sytuacji takiej jaką mamy obecnie z jej liczebnością, choćby 2-3 letni zakaz zabierania mógłby jej pomóc.

Nowy Sącz wprowadził widełki na 2015 a mógł przecież pójść o jeden krok dalej.



#15 Guest_Kwinto_*

Guest_Kwinto_*
  • Guests

Napisano 10 listopad 2014 - 21:24

Niestety w Polsce nie patrzy sie do przodu...zreszta zabicie tak pieknej ryby to przeciez obciach.


  • DonPablo lubi to

#16 OFFLINE   Janusz Wideł

Janusz Wideł

    Zaawansowany

  • Twórcy
  • PipPipPip
  • 1461 postów
  • LokalizacjaNowy Sącz
  • Imię:Janusz
  • Nazwisko:Wideł

Napisano 10 listopad 2014 - 21:40

Teraz tak.Dwadzieścia kilka lat temu głowatkę waliłem w łeb jak sandacza ,okonia,lipienia czy pstrąga.Na południu to już się pomału  zmienia, na pomorzu nadal walą w łeb trocie i łososie, nie chcę krakać ale jak tak dalej będzie to łososiowate dla potomnych będą tylko na fotkach.



#17 Guest_Kwinto_*

Guest_Kwinto_*
  • Guests

Napisano 10 listopad 2014 - 22:18

To dobrze, ze sie zmienia.

 

Na rzece Ottawie gdzie jezdze co roku na muskie wprowadzono wymiar ochronny tej ryby na 50 cali (okolo 125 cm). Populacja tej ryby sie odnowila. Caly region na tym skorzystal. Ludzie przyjezdzaja z calej Kanady, USA i nawet z Europy aby sprobowac sie z ta wspaniala ryba. Przewodnicy zarabiaja duze pieniadze, rezerwacje trzeba juz robic rok wczesniej. Lokalne biznesy trzepia kase, prowincja Ontario zarabia ( dla wedkarzy nie bioracych ryb stawka jest o prawie polowe nizsza), wedkarze sa zadowoleni bo szanse na spotkanie z ogromna ryba sa duze. Jednym slowem wszystkim pasuje.. Jest to kopalnia pieniedzy.

A przeciez mozna i tak w Polsce. Jesli sie dobrze orientuje to podobnie jest w okregu krosnienskim na OS. Przychody sa z tego odcinka spore. Ludzie przyjezdzaja z calej Polski aby tam powedkowac na muche. Ponoc nawet z poza granic naszego kraju. A ile jest w Polsce miejsc gdzie glowata wystepuje w duzych ilosciach?

Mysle, ze  mozna na tej rybie zarobic z duza korzyscia dla wedkarzy jak i lokalnych biznesow (wlaczajc w to okreg PZW).


  • Andrzej Stanek, DonPablo, Janusz Wideł i 1 inna osoba lubią to

#18 OFFLINE   bertold12

bertold12

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 299 postów

Napisano 10 listopad 2014 - 22:27

Mądry Polak po szkodzie  ;) .Najpierw wytłuc wszystko co pływa a póżniej płakać i biadolić .



#19 OFFLINE   DonPablo

DonPablo

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 702 postów
  • LokalizacjaBielsko
  • Imię:Paweł

Napisano 10 listopad 2014 - 22:43

"A ile jest w Polsce miejsc gdzie glowata wystepuje w duzych ilosciach?"

 

W dużych- nigdzie.

Jest wyjątkowa także przez to, że jest jej mało. Trudno ją znaleźć, trudno złowić i o to chodzi, niech tak zostanie.

Chciałbym tylko mieć pewność, że nic jej nie zagraża.

Z drugiej strony, dlaczego mądrze nie zwiększyć jej populacji?

Na całym świecie znane są łowiska w Austrii czy w Słowenii, gdzie licencje naprawdę nie są tanie, podobnie jak i reszta kosztów (podróż, transport, hotele) a jednak ludzie tam jeżdżą, skuszeni dużym prawdopodobieństwem spotkania z tą rybą.

Na pewno można by było zrobić to i u nas, tym bardziej, że otoczenie przyrodnicze mamy konkurencyjne.

Skoro z całego świata przyjeżdżają naukowcy do Łopusznej, żeby się uczyć jak rozmnażać głowacicę, to czemu tego nie wykorzystać szerzej?

Czemu bogaci wędkarze zostawiają kasę w bogatej Austrii, jeśli mogliby robić to u nas?

Pewnie można tak w nieskończoność się pytać.

W Polsce zdania są zawsze podzielone i widać to nawet w tym temacie, bo przecież "głowacica nie jest gatunkiem rodzimym".


Użytkownik DonPablo edytował ten post 10 listopad 2014 - 22:45

  • jerzy6 i bertold12 lubią to

#20 Guest_Kwinto_*

Guest_Kwinto_*
  • Guests

Napisano 10 listopad 2014 - 23:06

"A ile jest w Polsce miejsc gdzie glowata wystepuje w duzych ilosciach?"

 

W dużych- nigdzie.

Jest wyjątkowa także przez to, że jest jej mało. Trudno ją znaleźć, trudno złowić i o to chodzi, niech tak zostanie.

Chciałbym tylko mieć pewność, że nic jej nie zagraża.

Z drugiej strony, dlaczego mądrze nie zwiększyć jej populacji?

Na całym świecie znane są łowiska w Austrii czy w Słowenii, gdzie licencje naprawdę nie są tanie, podobnie jak i reszta kosztów (podróż, transport, hotele) a jednak ludzie tam jeżdżą, skuszeni dużym prawdopodobieństwem spotkania z tą rybą.

Na pewno można by było zrobić to i u nas, tym bardziej, że otoczenie przyrodnicze mamy konkurencyjne.

Skoro z całego świata przyjeżdżają naukowcy do Łopusznej, żeby się uczyć jak rozmnażać głowacicę, to czemu tego nie wykorzystać szerzej?

Czemu bogaci wędkarze zostawiają kasę w bogatej Austrii, jeśli mogliby robić to u nas?

Pewnie można tak w nieskończoność się pytać.

W Polsce zdania są zawsze podzielone i widać to nawet w tym temacie, bo przecież "głowacica nie jest gatunkiem rodzimym".

Nic dodac, nic ujac. No chyba tylko tyle, ze zamiast nas zarabiaja austryjacy i slowency. A my sie klocimy ile nam ta glowatka pstragow zjada. Jakos na Sloweni jest duzo glowacicy, a i pstragow tez maja wiecej niz my.


Użytkownik Kwinto edytował ten post 10 listopad 2014 - 23:42

  • DonPablo lubi to




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych