Drogi Żbiku,włóż w jakąkolwiek formę trochę pracy WŁASNEJ, swojej inwencji, oryginalności. Pokaż jakiś swój projekt, który będzie symbolem użyteczności i smaku, a przy okazji nie będzie festyniarskim, odpustowym kiczem. Schylę czoła! Z moje perspektywy - Twój sprzęt (którym non stop przerzucasz) może jest top of the top, tylko nie zawsze da się znaleźć w tym duszę. Twoja krótka "górnolotna myśl" nie jest wstanie pomniejszyć doświadczenia, dokładności i stylu Budowniczego. Komponenty zostały celowo dobrane tak przeze mnie, żeby wyważyć wagę, użyteczność i gust mnie jako użytkownika.
Zapewniam, z uwagą będę śledził Twoje "wyżyny estetyki i smaku".
PS. Ja do firmy nic nie mam.
PS 2 Aaaaaaaa, jeszcze jedno, pokaż mi jak ze sprzętu niekoniecznie z górnej półki zrobić, żeby spod nosa wyrwało się "o k**wa". Bo ja dziś tak miałem. Z bezdusznego wędziska udało się wykrzesać to coś, czego nie doświadczyłem używając sprzętu 3 x droższego.
PS 3 a jeszcze by długo...
Przepraszam Cię Kolego ale chyba dość opacznie odebrałeś moje słowa. Porównując go do jaxonowskiego sprzętu miałem na myśli prostotę wykonania i zwykły klasyczny design, a nie myślałem kompletnie o jakości. Prostotę w dobrym tego słowa znaczeniu, bez zbędnych pazłotek, kaktusowych korków i malowanych na kameleona uchwytów.
Sam mam różne wędki, od najtańszych pewnych nieśmiertelnych Jaxonow, Kongerów i DAMow, przez średniolepsze StC, po raptem 2 kije „Top of the top” (jak je określiłeś) Restaffine i UFM.
Firma Jaxon robiła kiedyś bardzo udane modele, które bardzo dobrze się sprawdzały. Podobnie kije Kongera (np IRI są u mnie w użyciu).
Nie wiem dlaczego w Twoich słowach Jaxon nie ma estetyki i smaku? Sam mając kiedyś przeróżne kije z pracowni, zazwyczaj ograniczałem się do stonowanych kolorów, często robiąc jednokolorowe (zazwyczaj czarne) wędki. Na własnej skórze przekonałem się, ze im więcej udziwnień, pomieszania kolorów, materiałów, tym kij zdecydowanie szybciej się nudzi i człowiek zaczyna kombinować nad zmianami. Obecnie mam już tylko 2 proste kije z pracowni, uwierz mi, warte po kilkaset złotych. Prosty niedrogi blank, zwykły uchwyt, pianka lub ew kawałek korka i najprostsze zwykle czarne omotki.
Chyba już wyrosłem z gonienia króliczka i budowy coraz to nowszych wedek, wole mieć 3-4 pewne zestawy i brak problemu typu „co dziś zabiorę nad wodę”.
Jeśli mnie złe odebrałeś, to przepraszam. Zawsze każdego, kto sam buduje wędki, podziwiam, bo ja takich umiejętności nie posiadam.