@biosteron , wkład jest wyjmowany. Bez problemu można wysuszyć w razie zamoczenia. Mnie sie to jeszcze nie zdarzyło ale zawsze może być ten pierwszy raz
Cóż jeszcze......
Solidna podeszwa, z twardym obcasem pozwala łazić, nawet po dość stromych brzegach, w okresie zimy.
Co ważne.
Zawsze można dokupić dodatkowe wkłady ocieplane, w sklepach zaopatrzenia w odzież roboczą i ochronną.
Groszowe koszty.
Buty są stosunkowo ciężkie ale po kilku chwilach właściwie zapominam o tym i szwendam się, nad wodą, bez większych przeszkód.
Jeszcze nie musiałem ich kleić, chociaż narwały już całkiem sporo gałęzi jeżyn, malin i innych kolczastych krzaczorów.
Moim zdaniem warte są swojej ceny.
Ponieważ schodziłem 5 par tych butów, dorzucę swoje 3 grosze:
1. Wkładka jest filcowa. Pod koniec sezonu pięta nie istniała (mimo iż jest tam naszyty kawałek gumy). Wkładek nigdy nie udało mi się dokupić. Zawsze brałem nową parę butów -może nie pytałem tam, gdzie trzeba?
2. Sznurówki od opinaczy mają brzydki zwyczaj rozwiązywania się w kontakcie z jeżyną i innym kolczasto-czepnym krzaczywem. Po 21-szym razie przestajesz je zawiązywać i wtedy jeżyny zabierają sznurówkę precz.
3. Na lodzie jedziesz jak na łyżwach. Przy temp. poniżej -5 C filcowa wkładka się nie wyrabia, a więc stanie na lodzie odpada. Konieczna dodatkowa grubaśna wełniana skarpeta.
4. Dłuższy marsz = przepocenie = wilgoć = ziiimno przy najbliższym postoju.
Zaznaczam, że te buty nie miały ze mną lekkiego życia -kilka / kilkanaście kilosów dziennie po lesie. Czyli znacznie, znacznie więcej niż przy wędkarskim użytkowaniu.
Zawsze wolałem buty na gore-tex'sie. Gumofilce były lepsze tylko na okoliczność wysokiego śniegu.