Swoją drogą - złowiliśmy na gruntówkę leszcza, takiego kilo z dużym hakiem. Zazwyczaj leszcze wypinam w podbieraku i z podbieraka wkładam je bez dotykania od razu do wody. Temu wyjątkowo potrzebna była dłuższa reanimacja, podczas której czułem w rękach jak z każdą chwilę wraca do siebie, jak staje do pionu, jak powoli zaczyna pracować płetwami i ogonem, by w końcu żwawo dać susa w nurt. Wrażenia i emocje bez porównania większe niż ze złowienia
