porwał, porwał ..ciągle jak o tym pomyślę to jakoś nieswojo mi się robi ... skubany, już się witałem z gąską , dałem mu się poszaleć, wyleżeć, poszaleć, pojeździć, w końcu zachęcony mocniejszym niż zazwyczaj kijem w dolniku i świeżo związanym zestawem zacząłem go podciągać do powierzchni (z palcem na szpuli...) no i okazało się że nie był jeszcze gotowy... plecionka 12 lb - pooszłłła , a ryba z kolczykiem w psyku odpłynęła nie pozwalając się sfotografować
, dodam że tego dnia miąłem 2 wychodzone kontakty z bolkami (żadnego nie wyholowałem), i jeszcze na końcu to, z jednej strony dzień pełen wrażeń i śwwietnie z drugiej strony "ręka rybą nie śmierdziała" , smuteczek