Tak to niestety z Wartą wygląda. Nie ten odcinek ale podobna sytuacja. Zdarza mi się wędkować w dół od Poznania lub w górę od Poznania (częściej) - do kilkunastu kilometrów. Bywają odcinki, nawet kilkusetmetrowe prawie bezrybne. Później jest kilka miejsc gdzie są ryby i dalej znowu pustynia. Tak już jest. Przy niżówkach zauważyłem jedyne wytłumaczenie takiej sytuacji. Te bezrybne odcinki są dużo płytsze, z piaszczystym lub prawie mulistym dnem, bez kamieni i równym nurtem. Nawet ostrogi nie pomagają. Znam piękne przykosy (książkowe), gdzie drapieżnika nie uświadczysz. Przestałem jeździć jeszcze dalej i skupiłem się na krótszych odcinkach. Ich się uczę i jak namierzę ryby (ostatnio interesowały mnie tylko klenie) to delektuję się jak mogę (sezon mimo wszystko krótki). I co ważne, nie każdego dnia można liczyć na zadowalające efekty. Jestem przekonany, że podobna sytuacja jest na innych, dalszych odcinkach omawianej rzeki.
Jeszce jedna wskazówka: obserwuj, gdzie łowią regularnie białą rybę. Zbierz wszystko do wspólnego mianownika i powinno być lepiej.
hmm.... wydaje mi się osobiście, że warto byłoby chodzić na odcinki trudno dostępne... tam gdzie przytoczyłem to ścieżki są wrecz wydeptame, że trawa nie rośnie....