Waldek zadziwiasz ciągle
Wielkie gratulacje napisz coś więcej o tej pięknej rybie.
A co tu jeszcze pisać?
Branie odczułem jako miękki zaczep. Myślałem, że po prostu żyłka wplątała się, w suche nadbrzeżne trawy, ponieważ łowiłem stojąc ok. 4-5 m od krawędzi skarpy brzegowej.
Wyznaję zasadę, by na tle śniegu, nie zbliżać się o ile to możliwe, do krawędzi brzegu.
Po chwili jednak poczułem to, co dotąd znałem z gazetowych opisow.
Zaczep ożył i ruszył
Ruszył z nurtem jak mały parowóz. Dla mnie korzystnie, bo wyszedł na rozległą płań, z wolnym nurtem.
Tam go zatrzymałem.
Nie skakał jedynie parł wściekle pyskiem do dna a jak nie dawał rady, to kręcił się wokół własnej osi.
Kijek pięknie amortyzował tą zabawę i szczerze mówiąc, ryby po kilku chwilach, szybko traciła siły.
Żeby podebrać, musiałem na d..... zjechać, do linii wody, po stromej skarpie. Przy samym brzegu było ze 30 cm wody.
Akurat tyle, że nie przelała się przez gumowe buty.
Podebrałem za ogon, tak jak wielu podbiera łososie. Nawet się udało.
Trudniej było wrócić na górę, na brzeg.
Później foty, ponowny zjazd do wody i szybkie pożegnanie.
Ryb z płetwą tłuszczową w tym sezonie nie zabieram wcale