Arek Kubale, on 27 May 2015 - 23:07, said:
Eee tam, gadanie. W Poznaniu są (były?***) ryby, nawet na "betonach". Wystarczy wstać wcześnie, iść w śroku tygodnia albo dobrze poszukać na obrzeżach miasta. Tam łowiłem swoje największe jazie, regularnie klenie, zdarzały się sandacze. Nie były to przypadkowe ryby. Ot, Warta jest kapryśna i trzeba jej poświęcić sporo czasu.
*** nie mieszkam już w Poznaniu ponad 3 lata, ale nie sądzę, żeby zmieniło się aż tak wiele...
Arku,Warta owszem kaprysna,tyle że tego określenia można użyć wobec każdej dowolnej rzeki czy rzeczki.
Co do betonów nie będę się wypowiadał w ogóle,nie lubię takich okoliczności przyrody i raczej w nich nie łowię.Natomiast co do obrzeży miasta,tam właśnie bywam najczęściej,w dół czy w górę rzeki i moim zdaniem choćby te trzy lata o których piszesz dużo zmieniły,niestety wcale nie na dobre.Owszem,trafi się jeden czy dwa dobre dni w roku kiedy się fajnie połowi(zaznaczam że moje doświadczenia dotyczą głownie kleni i jazi,za nimi najczęściej chodzę).Z roku na rok jest mniej ciekawie,dla mnie w tej chwili już kleń 40+ staje się wydarzeniem,jeszcze pare lat temu był codziennością niemalże.Roboczogodzin nad rzeką faktycznie mniej niż kiedyś ale nie aż tyle mniej żeby robiło to tak wielką różnicę.Sprzęt lepszy,miejscówki te same-wyniki tragedia.Kiedyś łowiłem,teraz nie łowię.Nie odumiałem się chyba?Kiedy w poprzednim sezonie trafił mi się dzień z kleniem 50+ i dwoma 40+ miałem wrażenie że Pana Boga za nogi chwyciłem.A łusek po sprawianych na brzegu rybach trudno nie zauważyć.Kleń,jaż i bolek też jadalny...