Krzysiek, tacy jak BB rodzą się raz na kilkadziesiąt lat. Kiedyś wrzuciłem go z młodszymi na scenie. Złośliwie ze względu na siedzącego obok, już też niezbyt młodego Slowhanda. Taka legenda, taki mistrz gitary. Jak on był przejęty, żeby mu tylko wszystko wyszło, jak spoglądał w stronę BB zabawiającego się ze Slashem, szukając przynajmniej drobnego gestu podziwu dla siebie. Bez wątpienia BB King był nie tylko wybitnym muzykiem, ale chyba nie tylko dlatego ludzie chodzili na jego koncerty. Jakieś niesamowite ciepło w nim było. Marcin, dzięki za miłe słowa, ale wierz mi, że tak nie jest i im dłużej w tym siedzę, tym bardziej czuję, ile jeszcze nie wiem. Za to wiszenie na słuchawce taki drobiazg. Wiem, że oklepane, ale to w końcu piękna kobieta i jeden z lepszych głosów. Jej marzeniem było zaśpiewać ze Steely Dan (kto ich pamięta ten się domyśla dlaczego). Nie wiem, czy się udało. To też muszę jeszcze gdzieś sprawdzić. Ktoś napisał w komentarzach, że jest z innego świata. Ktoś, że jadąc samochodem i słuchając tego rozwalił się (trzeba bardzo uważać, czego się słucha w samochodzie ). https://www.youtube....h?v=j5lUyucohBU Dzięki za Thick As a Brick. Wyobraź sobie, że chyba ostatni raz słuchałem tego w 1975 lub 76, oczywiście jeszcze z czarnego albumu. To też wyjątkowy artysta, twórca własnego stylu i do tego niebywały talent aktorski. Świetnie Krzysiek, że przypomniałeś Nalepę. Mało kto już pamięta, że zespól zrobił całkiem niezłą karierę w Holandii. Może się wydawać, że cóż tam jakaś mała Holandia, ale jeśli się weźmie pod uwagę, że w tamtych latach sami mieli niezłe zespoły bluesowe, że występowały tam stale gwiazdy z USA i z Wielkiej Brytanii a te brytyjskie właściwie też w tamtym czasie rządziły za oceanem, to biorąc pod uwagę nasze ówczesne uwarunkowania był to sukces i nie był on przypadkowy. Zostawiam już Toola w spokoju, niech sam męczy się ze swoim problemem. W końcu jest tyle do wyboru w tym gatunku. Nick Cave, Coma, Alice in Chains i Fugazi to tylko część z ostatnio wspomnianych mrocznych, więc jest czego słuchać. Marcin, po tym filmiku z Salmą (dość tłuściutka była, ale to pewnie tylko na potrzeby filmu poświęciła się ) nie znalazłem w komentarzach, filmu też nigdy nie oglądałem, musiałem sprawdzić, kto tam jej przygrywał. Chociaż jakimś cudem domyślałem się, że to mógł być Tito z kolegami. Coś tam ich kiedyś słyszałem, ale pewności nie miałem. Tyle z mojej wiedzy. A jeszcze nie dawało mi spokoju odejście Frusciante od Red Hotów. Teraz już wiem. Za pierwszym razem namówił go do powrotu Flea. Trochę podobna historia jak z Davidem Crosby i też kumplem z zespołu-Grahamem Nashem (kiedyś członkiem słynnego The Hollies). No i przy okazji dowiedziałem się więcej na temat gry Frusciante, która mnie zawsze intrygowała (a na tych sprawach nie znam się zupełnie), o tych jego starych gitarach, nagrywaniu na 24-ro ścieżkowe magnetofony i niespotykanych chwytach gitarowych. Tak, że Marcin jeszcze kupa roboty, bo z wiedzą cieniutko.