Cześć.
Jakiś czas temu sprzedałem Daiwę Tatulę prywatnie na forum. Wartość była poniżej tysiąca złotych i nie było umowy K-S, paragonu itd. Na multik nie udzieliłem żadnej ustnej i pisemnej gwarancji.
Po pewnym czasie klient zgłosił się z reklamacją typu "z tego multika nie da się rzucać, koledzy mają Steezy i też nie potrafią z Tatuli rzucać, chce zwrot kasy". Zaproponowałem wysłanie multika do mnie na sprawdzenie w celu zweryfikowania możliwości rzutowych tej Daiwy. Po testach na sucho i nad wodą stwierdzam, że hamulec rzutowy działa w 100% (co z resztą opisałem w dziale Baitcasting) i nie występują problemu typu:
" na 20-stce przy wyrzucie robi się broda tak samo jak na zero, rzutowy nie działa"
Tak więc zadzwoniłem i powiedziałem że multik działa w 100% ale mimo to klient nie wyraził chęci przesłania do siebie multiplikatora gdyż z góry założył że on sobie z nim nie poradzi i od razu poleciały zdania typu:
"orientowałem się i musisz mi zwrócić kasę, bo tak będzie uczciwie"
Krew się we mnie zagotowała. Najpierw chce reklamować a teraz już go nie chce mimo że jest sprawny Oczywiście ja multik mam zamiar odesłać, gdyż jest sprawny a co z im zrobi obecny właściciel to mi lata szczerze mówiąc. Teraz mam pytanie:
Czy faktycznie prawo przewiduje coś takiego jak zwrot towaru zakupionego bez żadnej umowy w pełni sprawnego?