Myślę, że powoli wszystko zaczyna się w tej dyskusji składać w jedną całość. Każda technika muchowa ma swój czas i miejsce. Z jakiegoś jednak powodu polskie muszkarstwo nimfą stoi (krótka/żyłka), a wszystkie inne techniki wydają się być jedynie dodatkiem. Jak to ktoś słusznie kiedyś zauważył rozwój wielu muszkarzy w tym kraju kończy się na krótkiej nimfie i w momencie gdy muchę trzeba podać sznurem np. na 15 m to zaczyna się problem. Dociążona nimfa otwiera oczywiście przed muszkarzami możliwość punktowego spenetrowania miejsc, które do tej pory były niedostępne. Biorąc pod uwagę skuteczność nimfy może być to poniekąd odbierane jako ten wspomniany pęd do złowienia ryby za wszelką cenę (jeśli ktoś łowi praktycznie tylko tą techniką).
Jeszcze co do samych zawodów muchowych (zaznaczę, że jestem w tym zakresie laikiem) czytając różne relacje w gazetach oraz internecie można dojść do wniosku, że imprezy te powinny raczej nosić nazwę "mistrzostwa w technice krótkiej nimfy lub żyłki" , a nie mistrzostwa muchowe. Wydaje mi się, że w przypadku gdy mówimy o mistrzostwach muchowych (kraju, okręgu itp.) zawody te powinny wyglądać mniej więcej tak:
Dzień 1 - sucha mucha (nie ma warunków? - trudno...)
Dzień 2 - nimfa
Dzień 3 - streamer
Dzień 4 - mokra mucha
Prawdziwy mistrz w wędkarstwie muchowym powinien wszak doskonale posługiwać się wszystkimi wymienionymi technikami bez wyjątku...
Moim zdaniem o co innego chodzi :Właśnie moja racja jest najmojsza”. „Nam więcej się należy, ja chcę mieć najwięcej”.
Jak patrzę w jaką to stronę idzie - to mam nieodparte wrażenie ,że za niedługo będą nie ustawki pseudokibiców tylko wędkarzy muchowym i np. sucha mucha kontra nimfa i będą się naparzać. Choć znam już jednego uczestnika podobnej zadymy ale tam byli z grubsza miejscowi kontra przyjezdni. Łowie na różne metody ale muszkarze chyba są najbardziej skłóceni ( nie wiem jak u grunciarzy i methodowców jest).
Ja na brzegach widzę trzy rodzaje wędkarzy : pierwszy tradycjonaliści -tylko suchar ( i co ciekawe nie wiem czy streamer ale raczej nie). Ubrani zawsze tak samo kapelusz kamizelka , polaroidy to ostateczność, ale okulary zerówki dla powagi muszą być. Drugi , których nazwałem Speedy Gonzales - a to dlatego ,że wędkowanie w ich okolicy czy towarzystwie to jest dramat . Ci goście skaczą , wpadają , wylatują i łowią tylko na krótką nimfę. Prawie 30 lat łowie z przerwami na muchę , ale nie mogę tego zrozumieć -tyle się mówi ,ze pstrąg wszystko widzi , płochliwy itd. A Ci mu stoją nad łbem prawie mu na ogon nadeptują i próbują go przechytrzyć - najlepsze ,że z bardzo dobrym skutkiem. Ale nie wypowiadam się bo nie umiem tej metody . I tutaj obowiązkowo czapka z daszkiem i polaroidy - wszystko z jak największymi i najdroższymi nazwami firm. I trzeci , tacy to wszystko to maja gdzieś .Czyli ja i strój i metodę i przynętę (oczywiście wszystko zgodnie z regulaminem).
A tak nawiasem to ,,w czasach swojej świetności" dla mnie nie było problemem na największym ,,kakale" łowić na suchara i mieć wyniki. Ale z tymi zawodami to jest tak samo jak z innymi dyscyplinami sportowymi - nie wygrywają najlepsi tylko tacy co mają kasę na start w nich.
Nie rozumiem co łowienie na długą nimfę imitacjami jętkimajowej bo to tu chodzi szkodzi tradycjonalistom. W czerwcu na Sanie głowacica głównie żywi się owadami. I na takie imitacje się je łowi. I o to chodzi w muszkarstwie żeby wiedzieć jaki pokarm ryba pobiera i łowic na jego imitację. Reszta to ignorancja i głupota nie wiedzących.
Powiem więcej (prawie - bo były 2-3 na suchara) wszystkie swoje głowacice jakie miałem na kiju miałem na nimfy - długie nimfy. Co ciekawe na streamery brać nie chciały. I oczywiście latem .Nigdy nie trafiłem głowacicy (pomimo wielu prób ) na zestaw i czasie , o jakim przeczytacie książkach czy czasopismach.