Nie trzeba się wysilać, żeby zrozumieć, że zarybianie tęczakiem przyniesie wielkie korzyści.
Jeżeli zrobimy NoKill na potoka, to będzie go w rzece dużo i dużego, bardzo dużego. Wtedy wszyscy będą zadowoleni (z wyjątkiem tych, co lubią zjeść rybę), bo dużo dużych ryb będzie się łowiło. Skoro jest dużo dużych ryb, to i będzie miało się co trzeć, byle by było gdzie (tarliska) i tarło było pilnowane (kontrole). Okręg więc nie musi tak dużo zarybiać potokiem o wątpliwej jakości, więc zaoszczędzi kasę i wyda ją na kontrolę i budowę tarlisk. Wystarczy chronić dobytek/dorobek.
Fama idzie w Polskę, pstrągarze przyjeżdżają i Okręg PZW ma kasiorkę na profesjonalne zarządzanie łowiskiem (strażnicy, kontrole, zarybienia itd).
Żeby mięsozjadacze byli zadowoleni, zarybia się tęczakiem, bo jest na to kasa. Wpuszcza się selekty, żeby było w co zęby wbić i zrobić sobie niezłą fotkę w kiblu albo na tle telewizora z 2-kilowym trofeum. Teczaki, jeżeli nawet żrą narybek potoka czy lipienia to i tak będzie go wystarczająco dużo z udanego tarła, że ekosystem tego nie odczuje. Chyba, że okręg zainwestuje w płotki, kiełbie czy inną drobnicę po to, żeby pasać tęczaki.
Jeżeli rzeka ma mało miejscówek i potoki nie będą miały się gdzie kryć, to trzeba budować miejscówki zamiast regulować koryta. Sadzić drzewka, krzuny itp. Im bardziej urozmaicone dno i im więcej przeszkód w wodzie, tym więcej robactwa a i nieszczęsny narybek lipienia i potoka ma się gdzie schować przed wygłodniałymi teczakami.
Tęczakowi ustala się wymiar widełkowy np. 45-55, żeby te największe zostały w wodzie i cieszyły innych wędkarzy. Ustala się limit dzienny, żeby dla wszystkich coś zostało (chodzi o przyjezdnych, z których okręg ma kasę i których też jakoś musi zachęcić do wnoszenia opłat), bo jak miejscowi się dorwą do świeżo wpuszczonych ryb, to już nic nie zostanie do weekendu dla przyjezdnych i w końcu goście zrezygnują z opłat.
Rzeka oblegana jest przez cały rok. W okresie tarła pstrąga nad wodą też są ludzie, co w pewien sposób odstrasza kłusowników.
Okręg PZW organizuje zawody na wpuszczonych tęczakach chroniąc tym samym potoka i lipienia. Kasę ze startowego przeznacza na gospodarkę rzeką.
Itd
Itd
Ale po co się wysilać?
Lepiej tęczakowi przykleić łatkę, że jest szkodnikiem i problem sam się rozwiązuje. Idąc tym tropem należałoby również napiętnować takie gatunki, jak szczupak, okoń, kleń, jaź, sandacz, jelec, miętus, ktorę występują w wodach górskich i jak nie konkurują o pokarm z potokiem czy lipieniem to żywią się ich ikrą czy narybkiem
Głowacica też powinna być wyzerowana skoro żre lipienie
Użytkownik STREMER edytował ten post 05 styczeń 2016 - 01:26