Od poczatku sezonu zaobserwowałem spore zainteresowanie tematem łowienia białorybu na spinning. Nie wiem czym jest to podyktowane, ale mogę się jedynie domyślać. Może jest to chęć poszerzenia horyzontów, spróbowania czegoś nowego? Może chęć "odchudzenia" zestawu i poczucia przyjemności z holu? A może po prostu desperackie szukanie jakiegoś wyjścia na przetrzebionych wodach? Pozostaje mi tylko liczyć na to, że ostatnia opcja jest tylko moim wymysłem...
Od osób, które chcą zacząć przygodę z XUL otrzymałem sporo wiadomości. Większość z nich dotyczyła przynęt i łowisk. Coś w stylu: "gdzie szukać i na co łowić?".
Niestety, nie da się napisać dokładnego "step by step" nie znając szczegółów łowiska czy występujących ryb i ich zwyczajów. Można dać co najwyżej ogólny zarys i kilka wskazówek. Resztę trzeba samemu wypracować nad wodą w oparciu o obserwacje, doświadczenie, próby, zmiany i godziny nad wodą.
Na początku, chciałbym odnieść się do przynęt. Oczywiście ograniczę się tutaj do mikrojigow, jednak białoryb z powodzeniem łowię także na woblerki i malutkie gumy - imitacje robactwa.
Bardzo częstym pytaniem jest kolor przynęty. I tutaj pojawia się już moja pierwsza sugestia - zaczynasz od złej strony
Śmiało mogę stwierdzić, że kolor przynęty jest ważny, ale nie najważniejszy. Najważniejsza jest gramatura! Co da Ci Twój najłowniejszy kolor, jeśli przynęta będzie szybko opadać, włazić w ziele i uciekać z partii wody gdzie znajdują się ryby? Albo w druga stronę - kiedy trzeba zrobić zamieszanie przy dnie, wzbić trochę pisaku by zainteresować rybę, nie ma sensu zakładać najlżejszych przynęt służących do łowienia pod powierzchnią...
W moim pudelku znaleźć można spory przekrój wagowy i wielkościowy. Poniżej po kilku przedstawicieli każdej z kategorii wraz z krótkim opisem.
Zaczynając od najlżejszych - wagowo ok 0.5g. Hak #14 kiełzowy i nieco większy heavy body. Przynęty bardzo słabo latają, przez co ciężko je podać, jednak prezyzyjny rzut zza drzewa lub trzciny gwarantuje branie. Pomimo słabych lotów używam ich bardzo często łowiąc z brzegu przy trzcinach lub z pomostów.


Kolejne są nieco większe i cięższe robione juz wyłącznie na hakach heavy body. Rozmiar #12 pozwala zrobić przynętę cięższa, przy zastosowaniu jednakowej wielości główek. Te przynęty ważą ok 0.5-0.7g w zależności od tego czy są z główką wolframową czy miedzianą oraz ile lamety i jakiej grubości zostało użyte. Są to najchętniej wybierane przeze mnie przynęty. Przy zastosowaniu odpowiedniego sprzętu dają się posłać na prawdę daleko, jednocześnie nie toną zbyt szybko przez co dłużej pozostają w "zainteresowaniu" ryb. Ich w pudełku mam najwięcej i gdybym miał wybrać jedną gramaturę do wabienia białorybu z pewnością postawił by na tą!!


Dalej wchodzimy w zdecydowanie cięższe łowienie. Na pewno łowienie bardziej przy dnie, a więc opuszczamy ryby lubujące się w zbieraniu z powierzchni.
Tutaj mamy do czynienia z hakami #10 i #8 oraz dużym przeciążeniem przynęty. Zarówno główką jak i lametą. Waga oscyluje wiec okolicach 0.8-1g. Zasięg zdecydowanie wzrasta w porównaniu z poprzednikami, zapewne ze względu na to , że wasze najdelikatniejsze wędki zaczynają się fajnie ładować dopiero od takich wartości. Przynęta raczej do połowu ryb typu klenie czy leszcze, jednak trafiłem na takie krasnopióry i płocie


Ostatni - zawodnik wagi ciężkiej. Na razie nie wyobrażam sobie łowienia cieszymy mikrojigami... Zasięg bardziej niż bardzo dobry. Dzięki skupionej masie leci lepiej niż cięższe gumki czy woblery.
Hak #8, gruba lameta po całości i główk wolfranowe rzędu 4.5mm i większe. Waga? Nawet 1.3g... Dla mnie najlepsza przynęta do robienia zamieszania na plaży. Stworzyłem ją wyłącznie na potrzeby sięgnięcia i skuszenia klenia na moim łowisku, ale wiem, że doskonale sprawdzają się na pstrągach w małych rzeczkach na północy Polski.

Mając już dobraną gramaturę do warunków i ryb, które chcemy łowić, pozostaje kwestia koloru.
Jak już zaznaczyłem na początku - tutaj kwestia jest otwarta. Jestem zwolennikiem kolorów naturalnych i najczęściej sięgam po zieleń, brąz, czerń i czerwień. W moim pudelku mam także kolory bardziej kontrastujące z otoczeniem jak pomarańcz, miętowa zieleń, żółć czy fiolet. Sięgam po nie kiedy moja podstawowa paleta zawiedzie, jednak ostatnio mam bardzo dobre wyniki na fiolecik.

Elementem "drażniącym" ryby są także główki w kolorach fluo pomarańcz i żółć. Ich minusem jest to, że jeśli trafimy miejsce, w którym woda "gotuje" się od drobnego okonia, nie mamy szans polowić białorybu. Kolory fluo działają jak płachta na byka...
Mam nadzieje, że teraz zamiast tłumaczyć wszystko od podstaw, młodych adeptów będę mógł odesłać do tego wpisu. Po zapoznaniu się z podstawami łatwiej będzie zagłębić się w szczegóły i pomóc osiągnąć sukces.
W przyszłości napisze co nieco o typowaniu miejsc, jednak takowy wpis ciągnie za sobą konieczność większego wyszczególnienia gatunków. Także materiały będą zbierane w wolnych chwilach nad wodą