Dziękować trzeba Twórcy bo jak pisałem,w tym przypadku ewidentnie zadziałała przynęta i to ona a nie prowadzenie skusiła rybę .
Natomiast jest fajna sprawa i odczucie związane z tym,jakby nie patrzeć, niepowodzeniem.Z reguły jak zdarzy nam się puścić fajna rybę to jest żal,złość,żeby nie powiedziec wkurw ;)Daleko nie szukając,ostatni mój dzień na wodzie w zeszłym sezonie.Dniówka słaba.Na koniec,już o szarówce napływam na pewną okoniową metę.
Ostatni w zasadzie rzut,szczupakowym sprzetem bo okonie nie biorą.Siada mi piękny gruby szczupak,około wypasionego metra.Wymarzone zakończenie sezonu.Mam go pod łodzią,odbija ostro w dół i ..luz.Nie wypina się,strzela linka na weżle z przyponem.Od niepamiętnych czasów mi się to nie zdarzyło.Spinki owszem,nie zerwanie.Puściłem pięknego szczupaka nie dosyć że z dużym kolczykiem to jeszcze z 50 centymetrami wolframu .Mogę miec tylko nadzieje że sobie poradził ale żadnych pozytywnych odczuć nie było.Złość,i tyle.
W tym przypadku natomiast,mimo braku zakończenia-same pozytywne emocje i mimo tego że poszła ryba życia(tak ją oceniam),radocha.Parę rzeczy się na to składa-nie było zakolczykowania,widziałem dokładnie potworka,no i woda o której zapomniałem i trochę spisałem na straty ujawniła niespodziewany potencjał .
Autentyczny dreszczyk do tej pory jak o tym myslę.Larwy górą .
Użytkownik drag edytował ten post 29 marzec 2019 - 13:37