Jak już się tak rozpisałem....
Może wcale nie trzeba walczyć z kłusownikami.?! Czy jakiekolwiek zwierzę oprócz ryb możemy sprzedawać gdzie popadnie i komu się ze chce ?? Po domach jak akwizytorzy po własnych sąsiadach chodzą panowie z torebką oferując świeżą rybkę, knajpy skupujące ryby od kłusowników itd, itd.
Zakaz sprzedaży, kupowania ryb niewiadomego pochodzenia. W restauracjach kontrola i prowadzenie pełnej ewidencji sprzedawanych ryb.
Na Martwej Wiśle knajpy skupują od trolingowców sandacze po 40 cm bo to idealne porcje, na trasie z Warszawy na Drużno duża knajpa serwująca ryby - ciekawe skąd. Ludzie, w restauracjach karmią nas rybami niewiadomego pochodzenia bez nadzoru weterynarii, które mogą być chore, łowione w zanieczyszczonych zbiornikach, często przetrzymywanych w tragicznych warunkach. Rozwolnienie nie jest po starej rybce tylko po rybie złowionej w sadzawce, która była niedawno wysypiskiem śmieci.
Więc moja teoria jest taka...
Do póki będą ludzie kupować ryby niewidomego pochodzenia będą dawać, często zorganizowanym grupą przyzwolenie na kłusowanie i okradanie nas z naszego wspólnego dobra.
pozdr
Nickris
P.S.
Czy każdą złowioną rybę należy wypuścić ?? Skoro ktoś zgodnie z regulaminem w znanym sobie łowisku złowi i zje swoją zdobycz niech mu to będzie wybaczone. Tylko niech zabiera tyle ryb by nie musiał mrozić, a co gorsza wyrzucać. Po to są zarybienia by takie ubytki uzupełniać. Cały czas mnie zastanawia jeszcze jedno: skoro coraz więcej wędkarz stosuje NO KILL i C&R to dlaczego ryb jest coraz mniej.? hm...
Użytkownik nickris edytował ten post 07 luty 2018 - 00:16