Nie ma takiej wody nad którą nie byłoby wędkarzy również w czasie obowiązywania okresów ochronnych - kwestia uczciwości... ja obserwuję zdecydowaną tendencję do dopasowywania się ludzi do przepisów tj małe przynęty - nawet na wędkach "lokalsów", którzy wcześniej ciskali kopyścia szczupakowe pod pretekstem łowienia okoni....Nikogo nie zdejmujesz z wody Chyba że Ty lub Twoi znajomi łowicie wyłącznie szczupaki, sandacze albo sumy......Zawsze można zrobić spacer bez wędki.
Okręg Mazowiecki - mity a rzeczywistość.
#1621 OFFLINE
Napisano 17 luty 2022 - 14:40
#1622 OFFLINE
Napisano 17 luty 2022 - 14:50
Nie bardzo rozumiem. Dlaczego "nie może"? I z jakiej zgodności z prawem to wynika? :-)
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
"w sensie ludzi z uprawnieniami służb" miałem na myśli. Można pracowników nazwać strażnikami, ale nie wynikają z tego żadne uprawnienia.
#1623 OFFLINE
Napisano 17 luty 2022 - 15:15
Zawsze można zrobić spacer bez wędki.
Owszem chodzę. Ale nie oszukujmy się - z rodziną/pieskiem nie pójdę w błoto, gdzie normalnie łażę w spodniobutach, oblany deetem.
A samołówki uwiązanej do drzewa/palika nikt nie zostawia wzdłuż mocno uczęszczanych deptaków, tylko tam gdzie polazł by i wędkarz. Co do uczciwości wędkarzy - to moja własna obserwacja, nie poparta żadnymi statystykami, ale odnoszę wrażenie, że więcej jest etycznych wędkarzy (większy odsetek) wśród tych łowiących na spinning/muchę. Więc argument o obecności nie uganiających się akurat za drapieżnikiem wędkarzy, jakby traci na wadze (w moim odczuciu).
#1624 OFFLINE
Napisano 17 luty 2022 - 15:26
Jak to mówią najważniejsza jest "sól ziemi":
https://www.facebook...281609338984221
Użytkownik vako edytował ten post 17 luty 2022 - 15:29
- ŻoliborzFishingTeam lubi to
#1625 OFFLINE
Napisano 17 luty 2022 - 16:24
"w sensie ludzi z uprawnieniami służb" miałem na myśli. Można pracowników nazwać strażnikami, ale nie wynikają z tego żadne uprawnienia.
Przypuszczam co było w tym "skrócie myślowym", ale dlatego nie rozumiem. ;-)
Uprawnienia jakie bezpośrednio wynikają sa opisane w Ustawie, jako uprawnienia SSR. Poza tym wynikają uprawnienia do wynagrodzenia, wyposażenia, ubezpieczenia, finansowania bieżącej działalności.
Są też uprawnienia do współdziałania z PSR a za ich pośrednictwem z innymi "służbami" i instytucjami. PSR i inni inaczej może polegać na zawodowcach niż na "pospolitym ruszeniu", nikomu nie ujmując. Zawodowcy mogą w ramach współdziałania "wystawiać" przestępców straznikom PSR, z czego przy dobrej współpracy ci ostatni chętnie korzystają, bo mają osiągnięcia. Tam gdzie to działa, są efekty (choćby wspomniane obok w wygranych sprawach przeciw schwytanym kłusownikom).
W ramach wolontariatu też można powołać część SSR, z uprawnieniami wynikającymi z przepisów o wolontariacie, w tym także wszystkimi zobowiązaniami i należnościami poza wynagrodzeniem strażników.
Strażnicy SSR będący pracownikami mogą być zgłoszeni jako SSR na terenie wielu powiatów i działać w ramach dorzeczy czy stosownych rejonów. Do tego są możliwości inicjowania związków samorządowych, choćby na zasadzie współdziałania powiatów w zakresie powoływania i wspierania SSR.
Wiele innych uprawnień pojawia się jeśli chcieć. ;-)
Dlatego napisałem, że nie rozumiem. :-)
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
#1626 OFFLINE
Napisano 17 luty 2022 - 16:31
Moim zdaniem kary za kłusownictwo, również to wędkarskie, powinny zostać drastycznie podniesione. Powinno to dać dwa efekty - wzrost motywacji do ścigania skoro pojawi się ekonomiczne uzasadnienie (bardzo wysokie mandaty) oraz "efekt mrożący" bo jak sie utrwali w świadomości społeczeństwa że złapanie na procederze może być bardzo bolesne finansowo to nawet jak szansa na złapanie bedzie wynosiła 0,05% to i tak wielu nie będzie chciało ryzykowac. I jest to opcja praktycznie bezkosztowa do wprowadzenia.
Tak się zastanawiam, czy kary w tych poniższych przykładach, są niskie. Przy czym nawiązki zasilają fundusze poszkodowanego, a kary finansowe - stosowny budżet do którego poszkodowanemu najdalej... ;-) Trudno też porównywać sytuację z mandatami drogowymi (przy okazji - drakońskimi) z sytuacją dotyczącą wędkarstwa/szkód rybackich, choćby ze względu na charakter i wielkość chronionego dobra. Nie od rzeczy byłoby też podjęcie starania na rzecz lepszego zrozumienia szkód wywoływanych przez kłusownictwo, choćby przy pomocy właśnie wygrywania spraw przed sądami. Teraz w ramach działania także OM będzie mógł się przyczynić.
https://wiadomosciwe...i--walka/651972
http://www.flyfishin...isplaytype=full
https://pzwkrosno.pz...esy_przed_sadem
https://www.facebook...070101569666524
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
#1627 OFFLINE
Napisano 17 luty 2022 - 17:30
Są niskie i mało odstraszające jako że ich nałożenie nastąpiło po przewodzie sądowym co do którego panuje u nas przekonanie że podobne sprawy sa umarzane z powodu "niskiej szkodliwosci społecznej".
To że kłusownik zapłaci bardzo wysoki mandat na rzecz skarbu państwa nie stoi na przeszkodzie żeby PZW dochodził od niego odszkodowania, kawa nie wyklucza herbaty.
Wydaje mi się że tylko wstrzas w postaci kilku spektakularnych wyroków z przepadkiem mienia służącego do uprawiania procederu (samochody, łodzie) i kilkutysięczne mandaty nakładane przez Policję są w stanie wywrzeć pożądany efekt.
- mackowiak lubi to
#1628 OFFLINE
Napisano 17 luty 2022 - 17:56
Ostrołęka to też OM. Na Narwi, Wykrocie, Brzózych czy np. Grodzisku patrol PSR lub SSR to nie yeti. Chłopaki nie są z mojego koła, ale robią dobrą robotę. Łowiąc na Narwi spotykam ich prawie za każdym razem, gdy jestem nad wodą. Może koledzy z Warszawy dowiedzieliby się jak robi się to na prowincji .
https://www.facebook...892280200842545
Użytkownik Mysha edytował ten post 17 luty 2022 - 17:56
- Jerzy Kowalski i mario70 lubią to
#1629 OFFLINE
Napisano 17 luty 2022 - 18:27
Tak się zastanawiam, czy kary w tych poniższych przykładach, są niskie. Przy czym nawiązki zasilają fundusze poszkodowanego, a kary finansowe - stosowny budżet do którego poszkodowanemu najdalej... ;-) Trudno też porównywać sytuację z mandatami drogowymi (przy okazji - drakońskimi) z sytuacją dotyczącą wędkarstwa/szkód rybackich, choćby ze względu na charakter i wielkość chronionego dobra. Nie od rzeczy byłoby też podjęcie starania na rzecz lepszego zrozumienia szkód wywoływanych przez kłusownictwo, choćby przy pomocy właśnie wygrywania spraw przed sądami. Teraz w ramach działania także OM będzie mógł się przyczynić.
Widzisz, ja trochę zacząłem przyjmować inny punkt widzenia odnośnie kłusownictwa czy beretowania bez umiaru, w okresach ochronnych etc:
- tysiące ludzi pracuje w celu ochrony wód, także społecznie: SSR, PSR, Policja, PZW, ichtiolodzy, ekolodzy, szeregowi wędkarze
- setki tysięcy ludzi ma ograniczoną możliwość realizacji pasji
- równowaga przyrodnicza jest zaburzona
Rozumuje w ten sposób - gros ludzi angażuje duże pieniądze, czas i energię w celu ochrony wód. Multum ludzi stara się realizować pasję, służy to m.in. polepszeniu stanu psychicznego, fizycznego etc.
Są ludzie, których nielegalne działania podkopują w/w zaangażowanie / potrzeby. Zaczynam więc, mentalnie, inaczej patrzeć na szkody niż liczba ryb x masa x cena rynkowa.
Więc porównanie do 3000 zł za jakieś +40 km/h jest zasadne - nikt ze mną nie będzie dyskutował, że w środku nocy ekspresówka jest totalnie pusta, dzieci nie chodzą ekspresówką w nocy do szkoły i jedynie mogę siebie samego zabić więc zamiast 3TPLN proszę 500 zł bo niska szkodliwość.
+ szkody dla gospodarki: lipa nad wodą = niska turystyka wędkarska z zagranicy, a wręcz odwrotnie (to my jeździmy) = niższe wpływy podatkowe, niższe PKB etc.
Użytkownik kaiser edytował ten post 17 luty 2022 - 18:31
- Jerzy Kowalski lubi to
#1630 OFFLINE
Napisano 17 luty 2022 - 18:34
Są niskie i mało odstraszające jako że ich nałożenie nastąpiło po przewodzie sądowym co do którego panuje u nas przekonanie że podobne sprawy sa umarzane z powodu "niskiej szkodliwosci społecznej".
To że kłusownik zapłaci bardzo wysoki mandat na rzecz skarbu państwa nie stoi na przeszkodzie żeby PZW dochodził od niego odszkodowania, kawa nie wyklucza herbaty.
Wydaje mi się że tylko wstrzas w postaci kilku spektakularnych wyroków z przepadkiem mienia służącego do uprawiania procederu (samochody, łodzie) i kilkutysięczne mandaty nakładane przez Policję są w stanie wywrzeć pożądany efekt.
Dziękuję za komentarz.
Z całym szacunkiem - to, że "panuje przekonanie" nie jest żadnym arguemntem. Zwłaszcza, że w wielu miejscach już od 2007 roku nauczono się, że trzeba występować w charakterze oskarżyciela posiłkowego i mieć fachowego pełnomocnika jak też fachowe wyliczenia nakładów na odtworzenie strat. ;-) Wtedy sprawy nie są umarzane, A jak sa skutecznie rozstrzygane na korzyść poszkodowanych to i oddziaływanie się pojawia. Tylko poszkodowani muszą być tym zainteresowani, sprawy wnosić i skutecznie w nich występować, a nie zostawiać swoje sprawy na łasce instytucji czy służb. Tych interes jest nakierowany na inne kwestie, a nie na dbanie o sprawy poszkodowanych.
Kwestie przepadku narzędzi służacych do popełnienia przestępstwa jest ujęta w przepisach karnych ustawy więc tylko kwestia dobrego przygotowania rozszerzającej interpretacji i może działac w sprawach do tego nadających się. I znów - karanie co do zasady i od pradawnych czasów (przynajmniej w praworzadnym porządku prawnym) ma być miarkowane szkodą. Łatwo zapatrywać się na kraje, w których policzono ile gospodarce przynosi jedna sztuka ryby złowiona przez wędkarza (jeśli przynosi). I znów - po stronie zaintersowanych leży policzenie jaka to wartość. ;-)
Mandat za wykroczenie w sumie wyklucza ciąg dalszy, a nawiązki są orzekane w sprawach o przestępstwa. Słabo wygląda dochodzenie roszczeń na drodze cywilnej, po nałożeniu mandatu. Jeśli trudno się zebrać w sobie rzeby skorzystać z możliwości jakie daje proces na podstawie przepisów karnych ustawy ... Zwłaszcza, że nawiązka może być wielokrotnością szkody, a odszkodowanie nie może przekraczać wielkości szkody (tak co do zasady)...
Choć to dziś wydaje się popularne, dawanie "służbom" do ręki narzędzia w postaci kar sięgających minimalnego wynagrodzenia w kraju, wyższych niż większośc rent i emerytur, świadczy o słabości i bezsilności, a nie o sile i prowadzi do demoralizacji tych "służb".
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
- Sławek Oppeln Bronikowski, Mysha i S.N. lubią to
#1631 OFFLINE
Napisano 17 luty 2022 - 18:42
Zaczynam więc, mentalnie, inaczej patrzeć na szkody niż liczba ryb x masa x cena rynkowa.
Więc porównanie do 3000 zł za jakieś +40 km/h jest zasadne - nikt ze mną nie będzie dyskutował, że w środku nocy ekspresówka jest totalnie pusta, dzieci nie chodzą ekspresówką w nocy do szkoły i jedynie mogę siebie samego zabić więc zamiast 3TPLN proszę 500 zł bo niska szkodliwość.
+ szkody dla gospodarki: lipa nad wodą = niska turystyka wędkarska z zagranicy, a wręcz odwrotnie (to my jeździmy) = niższe wpływy podatkowe, niższe PKB etc.
W przypadku wyceny szkód w rybach, w sprawach o których pisałem, wartość będąca podstawą roszczeń i naliczania nawiązek była wielokrotnie wyższa niż cena rynkowa ... O cenie rynkowej było w sprawach, w których uzytkownik rybacki zostawiał sprawę w rękach ... obrońcy oskarżonego, który wyliczał szkodę wg ceny rynkowej i sprawy były umarzane z powodu "niskiej szkodliwości' ... od kiedy użytkownicy rybaccy występują jako strony procesu i przedstawiają swoje wyliczenia to wyroki są inne.
Co do innych kwestii, choćby turystyki, przychodów dla gospodarki, to trzeba to policzyć i odpowiednio przedstawiać przed sądem w sprawach o jkłusownictwo, a ogólnie - wytwarzać takie przekonanie publicznie. Tylko takie wartości muszą być rzetelne i przekonujące, a przede wszystkim - policzone. ;-)
Własnie w tym jest problem, że takie sprawy jak przykładowe przekroczenie prędkości na drodze są do dyskusji ... zamkniecie dyskusji jest despotyczne, demoralizujące i bezsilne.
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
#1632 OFFLINE
Napisano 17 luty 2022 - 19:18
W przypadku wyceny szkód w rybach, w sprawach o których pisałem, wartość będąca podstawą roszczeń i naliczania nawiązek była wielokrotnie wyższa niż cena rynkowa ... O cenie rynkowej było w sprawach, w których uzytkownik rybacki zostawiał sprawę w rękach ... obrońcy oskarżonego, który wyliczał szkodę wg ceny rynkowej i sprawy były umarzane z powodu "niskiej szkodliwości' ... od kiedy użytkownicy rybaccy występują jako strony procesu i przedstawiają swoje wyliczenia to wyroki są inne.
Co do innych kwestii, choćby turystyki, przychodów dla gospodarki, to trzeba to policzyć i odpowiednio przedstawiać przed sądem w sprawach o jkłusownictwo, a ogólnie - wytwarzać takie przekonanie publicznie. Tylko takie wartości muszą być rzetelne i przekonujące, a przede wszystkim - policzone. ;-)
Własnie w tym jest problem, że takie sprawy jak przykładowe przekroczenie prędkości na drodze są do dyskusji ... zamkniecie dyskusji jest despotyczne, demoralizujące i bezsilne.
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
Doskonale rozumiem o czym piszesz, logika bardziej z KC, jak rozumiem czasochłonna i kosztowna. Moim skromnym zdaniem przydałoby się lekkie uproszczenie.
Popatrz w tym wątku chyba jest "tabela" Ukraińców, którzy wprowadzili przelicznik typu 1 "skrewiony" (jak rozumiem - krótki, nadmiarowy lub w okresie ochronnym) np. okoń = około 3000 hrywien.
Może z tytułu odszkodowania za straty rybackie dla użytkownika niech się przyjmie coś takiego, może jako doktryna?
Wg mnie, w sumie od strony społecznej, nie ma co robić z odszkodowań z tytułu kłusownictwa nadmiernej "rocket science" i wymagać, złe słowo - oczekiwać, od każdego użytkowanika rybackiego wyceny
- ryb
- nakładów na ochronę wód, zarybienia
- utraconych korzyści z tytułu licencji wędkarskich
etc etc
Ja się koncentruję, takę w petycji i propozycji zmiany przepisów, na podniesieniu kar i ich podniesienie "wywodzę" z ogólnie pojmowanej szkodliwości społecznej.
- Jerzy Kowalski lubi to
#1633 OFFLINE
Napisano 17 luty 2022 - 19:49
Moim zdaniem kary oczywiście ale to nie jest rozwiązanie .
Z kar nie będzie więcej ryb kasa pójdzie gdzie indziej .
Po prostu wprowadzić ustawowy nakaz procentowego wydawania pieniędzy ze składek na zarybienia .
Czy będzie istniało PZW czy to Wody Polskie np z 1 miliona składek 800 tyś na zarybienia .
To tylko przykład ale nie będzie rozdmuchanej biurokracji ani etacików.
Przecież operaty zarybieniowe mogą robić instytuty np rolnictwa z Warszawki Szkoła Główna i zarybiania
pilnować a nie kolesie prezesów za grubą kasę .
Nie wiem jak się to skończy ale jak rozwalą PZW długo będziemy czekać na poprawę .
PZW to olbrzymia firma nie da się jej tak z dnia na dzień ulepszyć .
#1634 OFFLINE
Napisano 17 luty 2022 - 23:17
Moim zdaniem kary oczywiście ale to nie jest rozwiązanie .
Z kar nie będzie więcej ryb kasa pójdzie gdzie indziej .
Po prostu wprowadzić ustawowy nakaz procentowego wydawania pieniędzy ze składek na zarybienia .
Czy będzie istniało PZW czy to Wody Polskie np z 1 miliona składek 800 tyś na zarybienia .
To tylko przykład ale nie będzie rozdmuchanej biurokracji ani etacików.
Przecież operaty zarybieniowe mogą robić instytuty np rolnictwa z Warszawki Szkoła Główna i zarybiania
pilnować a nie kolesie prezesów za grubą kasę .
Nie wiem jak się to skończy ale jak rozwalą PZW długo będziemy czekać na poprawę .
PZW to olbrzymia firma nie da się jej tak z dnia na dzień ulepszyć .
Ja bym dał jednak 833 tys. z każdego miliona. "Operaty zarybieniowe" nie powinny być robione przez żadne instytuty tylko przez miejscowych wędkarzy, przecież oni najlepiej znają swoją wodę i jej problemy. Kary powinny być słone a pieniądze w 100% trafiać na fundusz przeznaczony na rozbudowę infrastruktury np. kolejowej. Można byłoby podjeżdżać towarowym bezpośrednio nad każdą wodę i sypać narybek bezpośrednio z wagonów ☺
Na Wody Polskie bardzo liczę, wodę w rzekach w których łowię, spuszczają że aż miło popatrzeć. Dzięki temu ryba się zagęszcza i łatwiej o sukcesy.
- tlok, Sławek Oppeln Bronikowski, MaleX i 5 innych osób lubią to
#1635 OFFLINE
Napisano 18 luty 2022 - 07:59
Ja bym dał jednak 833 tys. z każdego miliona. "Operaty zarybieniowe" nie powinny być robione przez żadne instytuty tylko przez miejscowych wędkarzy, przecież oni najlepiej znają swoją wodę i jej problemy. Kary powinny być słone a pieniądze w 100% trafiać na fundusz przeznaczony na rozbudowę infrastruktury np. kolejowej. Można byłoby podjeżdżać towarowym bezpośrednio nad każdą wodę i sypać narybek bezpośrednio z wagonów ☺
Na Wody Polskie bardzo liczę, wodę w rzekach w których łowię, spuszczają że aż miło popatrzeć. Dzięki temu ryba się zagęszcza i łatwiej o sukcesy.
Ależ smaczny sarkazm
Dawno się tak nie uśmiechałem przez całość czytanego posta.
Wracając do tematu -> jak wspomniałem wcześniej: mnie i kilku znajomym udało się "przytemperować" ludzi zabierających ryby bez opamiętania, jedynie głośnymi komentarzami. Nawet kilka znajomości zawarłem i ci ludzie zmienili podejście. Zastanawiam się ilu z nas, komentujących tutaj w tym wątku, faktycznie "ochrzaniło" kogoś nad wodą za zabieranie krótkich ryb. Bo może oprócz dywagacji na temat zaostrzania przepisów, warto zacząć naprawiać świat od siebie. Często spotykam wędkarzy nad wodą, którzy zagadnięci mówią, wskazując palcem na jakiegoś jegomościa "nawet 10cm krąpikom nie przepuści". Ale kiedy osobiście podejdę i gościa zapytam po co mu tak małe ryby - bo mnie zawartość jego wiadra pewnie by wystarczyła na dożywotnie łowienie na żywca, to się okazuje, że po odburknięciu i wymianie niegrzeczności często te ryby wypuszcza.
Stąd właśnie moja kontrowersyjna teza o pozwoleniu na łowienie w okresach ochronnych z bezwzględnym no kill.
BTW - zastanawiam się drodzy koledzy, czy zdałaby egzamin aplikacja na smartfona, która pozwalałaby na "tagowanie" wg. wskazań GPS smartfona miejscówek, gdzie napotkaliśmy kłusoli/nieetycznych wędkarzy? Taki trochę janosik dla wędkarstwa?
Jestem w stanie w czynie społecznym spróbować taką aplikację napisać. Tylko czy myślicie, że to by miało szansę na wdrożenie w PSR/SSR?
- Byniek i marr25 lubią to
#1636 OFFLINE
Napisano 18 luty 2022 - 08:28
Oszczędzę wam klepania i pisania elaboratów skrzętnie omijających sedno - potrzebne jest nam koło zarządzające wodą, a nie kolektura zbierająca pieniądze od zdalnych członków.
To wszystko jest w statucie.. którego nikt nie czyta, a jeśli nawet raz się zetknął .. to i tak nie rozumie
- Jerzy Kowalski, Byniek, vako i 1 inna osoba lubią to
#1637 OFFLINE
Napisano 18 luty 2022 - 08:32
Panowie, trochę zmienię temat dyskusji, bo tak mnie naszła pewna refleksja. Wszyscy cieszymy się ze zmian w zarządzie OM, mamy nadzieję na lepsze itp.
Tylko tak zastanawiam się, czy te zmiany kiedykolwiek by zaszły, gdyby nie wojenki panów na górze, tzn. pomiędzy były zarządem OM a ZG? Przeciez gdyby nadal szli pod rączkę jak przez ostatnie lata to żadnej zmiany raczej by nie było.
#1638 OFFLINE
Napisano 18 luty 2022 - 09:38
- Byniek i S.N. lubią to
#1639 OFFLINE
Napisano 18 luty 2022 - 09:59
A ja tylko dodam że Pan były prezes ZG kręci się kolo Wód Polskich. Więc co My tu chcemy.
Jeśli to prawda, to piękny obraz demokracji się nam narysuje - niewybrani z wpływami, zaorają sobie instytucję, która ich nie wybrała
- S.N. lubi to
#1640 OFFLINE
Napisano 18 luty 2022 - 17:43
Doskonale rozumiem o czym piszesz, logika bardziej z KC, jak rozumiem czasochłonna i kosztowna. Moim skromnym zdaniem przydałoby się lekkie uproszczenie.
Popatrz w tym wątku chyba jest "tabela" Ukraińców, którzy wprowadzili przelicznik typu 1 "skrewiony" (jak rozumiem - krótki, nadmiarowy lub w okresie ochronnym) np. okoń = około 3000 hrywien.
Może z tytułu odszkodowania za straty rybackie dla użytkownika niech się przyjmie coś takiego, może jako doktryna?
Wg mnie, w sumie od strony społecznej, nie ma co robić z odszkodowań z tytułu kłusownictwa nadmiernej "rocket science" i wymagać, złe słowo - oczekiwać, od każdego użytkowanika rybackiego wyceny
- ryb
- nakładów na ochronę wód, zarybienia
- utraconych korzyści z tytułu licencji wędkarskich
etc etc
Ja się koncentruję, takę w petycji i propozycji zmiany przepisów, na podniesieniu kar i ich podniesienie "wywodzę" z ogólnie pojmowanej szkodliwości społecznej.
Bardzo dziękuję za ten komentarz. Niestety, nie zawsze mam możliwości odpowiadania szybko, co może nieco zaburzać tok dyskusji, ale może uda się nadrobić. ;-)
Sprawa nie jest ani kosztowna ani czasochłonna, nie jest też trudna ani stawiająca nadmierne wymagania. Kto ma o swoje sprawy dbać jak nie poszkodowany? i kto ma określić wielkośc szkód jak nie on sam? Po to między innymi stowarzyszamy się żeby doświadczeniami i umiejętnościami się dzielić i ułątwiać sobie sprawę? Takie zajmowanie się swoimi sprawami prowadzi do zmian nastawienia, zmian orzecznictwa i to w sposób trwały, świadomy, rzeczowy.
Ja nie lubię zdawać się na łaskę i niełaskę urzędników, instytucji czy służb, a raczej mam takie nastawienie, że są to "narzędzia" które świadomi i sprawni obywatele mogą wykorzystać w dobrym celu. Tak indywidualnie jak zbiorowo. Tylko bez wysiłku nie ma niczego, a oczekiwanie, że instytucje i służby "zaopiekują się" jest zazwyczaj nadmiernym oczekiwaniem i priowadzi do frustracji.
Przykłady, które podałem, są własnie przejawem takiego podejścia i postępowania. Wynikają ze skoordynowanego działania i uzyskiwania zamierzonego efektu. Krótko opiszę w czym rzecz, na przykładzie spraw jeszcze z 2007 roku, bo z samego czytania o efektach może nie wynikać dostrzeganie zależności.
Wszystko zaczęło się od przejęcia zarzadzania okręgiem jako (między innymi) użytkownikiem rybackim. W ramach działań została powołana zawodowa SSR, która współdziałała z PSR. Strażnicy SSR, w ramch swoich uprawnień i zadań, wykryli kłusowników i "podali ich na tacy" oddziałowi PSR, który dokonał czynności właściwych "służbom". W ten sposób "służby' zostały w skuteczny sposób użyte jako "narzedzie" w sposób w jaki same z siebie zazwyczaj nie byłyby w stanie zareagować.
Drugim etapem było wystąpienie przed sądem i w odpowiednim momencie - zgłoszenie użytkownika rybackiego jako strony i oskarżyciela posiłkowego. Taki może wiele. O wiele więcej niż bierny uczestnik postępowania, który najwyżej jest świadkiem w procesie, i najwyżej świadkiem rozgrywki wokół jego problemu.
Użytkownik rybacki przedstawił Sądowi wyliczenie szkód. We własnym imieniu i na własnych zasadach. Nie jak prokurator, któremu nie zależy, ani jak oskarżony, któremu zalezy na pomniejszeniu szkód. W wyniku tego nie doszło do umorzenia sprawy z powodu niskiej szkodliwości społecznej.
W pierwszej instancji sąd orzekł kary niesatysfakcjonujące użytkownika rybackiego. chociaż satysfakcjonujące prokuratora, który nie zamierzał wnosić apelacji,. Jednak użytkownik rybacki, jako oskarżyciel posiłkowy, skorzystał z uprawnień i samodzielnie wniósł apelację do sądu drugiej instancji, domagając się zaostrzenia kar i zwiększenia nawiązki.
Sąd drugiej instancji przychylił się do tych wniosków i zmienił wyrok sądu pierwszej instancji.
Warto wiedzieć, że sądy są oceniane za orzekanie i zmiana wyroku w sądzie wyższej instancji obniża ocenę.
Dlatego też, w kolejnych sprawach przed sądem pierwszej instancji (tym samym co za pierwszym razem) wyroki były już o wiele bardziej surowe, a nawiązki satysfakcjonujące użytkownika rybackiego. Sąd już z własnej, nabytej wcześniej, wiedzy napomianł skazanych że i tak łagodnie ich potraktował, bo mógł uznać o wiele większy zakres szkody. ;-) Już bez wysiłku włożonego za pierwszym razem. I apelacje nie były potrzebne. A wszystko za sprawą umiejętnego zatroszczenia się poszkodowanego o swoje sprawy.
W ten sposób doprowadza się do zmiany praktyki orzeczniczej i uzyskuje pożądane efekty. Przy okazji jest to działanie na rzecz podniesienia kultury prawnej, która za wysoka nie jest... i przy okazji rodzaj porady dla każdego indywiduwalnie, jeśli miałby kiedykolwiek sprawę przed sądem, jako poszkodowany, że nie może zdawać się na łaskę instytucji, bo one nie są od niańczenia. Swoimi sprawami trzeba się zajmowac samemu, dorośle.
Teraz odnośnie liczb. Oczywiście straty zostały policzone tak, żeby jak najwięcej uzyskać. Czyli, według starej zasady, jak chcesz uzyskać 100 to wnioskuj i uzasadniaj o 300 ... ;-) Wyliczenia strat przez poszkodowanego opiewały na 15 000 zł. Nawiązki zasądzone przez sąd w drugiej instancji (a później już orzekane w pierwszej) objeły 3x1500 zł, czyli 4500 zł. Nawiązka dotyczyła skłusowania ok. 50 ryb o masie ok. 15 kg. Jak łatwo policzyć - wychodzi 300 zł/kg, przy ówczesnej cenie rynkowej ok. 20 zł/ kg. Czyli 15 razy więcej (jak kto woli - 1500% więcej) niż wycena "rynkowa". Warto? I takie kwoty trafiały do poszkodowanego, a nie "na poprawę infrastruktury kolejowej"... ;-)
Od tamtego czasu wiele podobnych spraw zostało przeprowadzonych, co jest sposobem znanym i sprawdzonym, wartym powielania. Przy okazji podnosi praworządność i wzmacnia samodzielność, indywidualną i zbiorową.
Podobny efekt dało się uzyskać we wspomnianej w jednym z materiałów sprawie, dotyczącej rozjeżdżania dna rzeki z miejscami tarliskowymi.... tylko do tego też trzeba podobnego podejścia oraz dokumentacji i świadków. Samo wysłanie informacji do "służb", żeby "się zajęły", zazwyczaj nie wystarcza. Prokurator nie chciał sprawy w ogóle wnosić, a policja "miała w nosie" ... Potrzebny jest "ciąg dalszy" i dbanie o swoje sprawy samodzielnie, umiejętnie wykorzystując możliwości.
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
- tlok, Sławek Oppeln Bronikowski, Mysha i 6 innych osób lubią to
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych