do majowych wyjazdów coraz bliżej i tak się zastanawiam Remku, czy jest szansa, że Twój plan wypali ?
byłaby to pewnie kopalnia wiedzy dla wszystkich :-)
Pierwszy fragment poradnika wyjazdowego ( są to uwagi spisane przez Bartsiedlce i Remka na podstawie wcześniejszych wyjazdów)
Bartsiedlce
"Odcinek 1
Zacznę od podróży. Wiem, że kilku z Was nigdy nie było w Skandynawii, więc podpowiem, że warto wziąć mały plecaczek, przyda się jako bagaż podręczny na promie. W plecaczek wrzucamy bieliznę na zmianę, mydło, pastę, szczoteczkę do zębów. Jeśli ktoś lubi, to coś intymnego do spania. Wygodnie będzie poruszać się na promie w klapkach/kapciach/miękkich butkach. Wykorzystamy je później w domku, Skandynawowie są uczuleni na chodzenie po domu w buciorach. Dodatkowo można zabrać podstawowe leki, których potrzebujemy na co dzień, ewentualnie flakonik na wieczór, ciepły polarek na pokład, czy zapasową paczkę fajek. Po co te ceregiele? Otóż po wyjściu z auta nie mamy możliwości powrotu, aż do portu docelowego. Pokłady samochodowe są zamykane i nie będziemy mieli nic, czego nie zabraliśmy na górę.
Odcinek 2
Kolejna wskazówka dotyczy prowiantu. Generalnie warto zabrać ze sobą zestaw posiłkowy na cały wyjazd. Dlaczego? Szwedzkie jedzenie nie przypadnie Wam do gustu. Większość potraw jest słodkawa i słabo przyprawiona, wędliny raczej niejadalne, a konserwy to głównie papka. W marketach bywa duży wybór dań gotowych, do odgrzania, np. Knorr, i to jest ok., niestety ceny sporo wyższe niż w Polsce. Stąd moja sugestia, zaplanujcie 7 śniadań i 7 obiadokolacji i takie produkty weźcie. Sugeruję odpuścić sobie warzywa, surowe mięso i obiadki w postaci „bigosik w garnku”. Tego typu produkty są zabronione, a należy spodziewać się kontroli przy zjeździe z promu. Kontrola nie zawsze nas dopadnie, ale jest prawdopodobna. Celnicy szukają głównie narkotyków i pijanych kierowców, ale jak zobaczą surowe mięcho, to przepadnie, a i mandat prawdopodobny. Generalnie bierzemy jedzenie hermetycznie zapakowane, choć pewnie za pasteryzowany słoik też przejdzie. Tu uwaga do kierowców. Ostrożnie z integracją na promie. Praktycznie każdy z kierujących zostanie przebadany alkomatem na zjeździe w Szwecji. Aha, jeszcze jedno, jeśli macie dostęp do prawdziwego, dobrego chleba, to bierzcie na cały tydzień. Pieczywo w Szwecji jest okropne, co prawda można kupić pyszne, ale kosztuje 10-15 razy więcej niż w Polsce. Nie zapomnijcie o alkoholu i fajeczkach, ceny są okropne. Co można kupować na miejscu? Słodycze, przetwory mleczne, warzywa, owoce, napoje, kawę. Ceny są na poziomie wielkiego, polskiego miasta, a czekolada i kawa bardzo dobre, podobnie jak jogurciki i mleko. To chyba tyle na temat papu.
Odcinek 3
Następny temat, to pierdółki, które warto mieć ze sobą. Nie będę pisał o wędkarskich akcesoriach, z tym każdy sobie poradzi. Taśma „silver tape” jest niezbędna na każdym, dalszym wyjeździe, naprawi masę rzeczy. W zestawie dupereli warto mieć klej szybkoschnący, igłę z nitką, parę metrów sznurka, scyzoryk, multitool, mały kubeczek, kieliszek, widelec, łyżkę, parę torebek strunowych, flamaster, długopis, pasek rzepów. Na wieczorki mogą przydać się karty do brydżyka, albo kości, notes. Ja dodatkowo zabieram kawiarkę do parzenia porannego napoju bogów, pojemniczek z podstawowymi przyprawami, termos (przyda się na łódce), kłódkę (do ewentualnego zamknięcia czegoś), łatki do wszystkiego, duży nóż. Na drogę zwykle biorę MP3 i masę różnych przejściówek, żeby przypiąć się do innych sprzętów. Pozostałą elektronikę każdy sobie przysposobi, zasięg telefonów jest, gniazdka elektryczne jak u nas.
Czeka nas również mycie i sprzątanie, zarówno domków, jak i łódek. Zwykle zabieram ze sobą tabletki do zmywarki (najczęściej jest w domku), druciak, dwie gąbki, sztywną szczotkę, ścierkę, jakiś płyn do czyszczenia. Zwykle to wystarcza.
Jako wyposażenie awaryjne na łódkę z silnikiem wezmę klucz do świec, dwa śrubokręty (płaski i krzyżak), kawałek papieru ściernego, 2 metry sznurka syntetycznego 2 mm, kombinerki. Mam nadzieję, że silniki będą gadały bajkowo, ale miewałem już kłopoty. Najczęściej przyczyną jest pierdoła, jakaś brudna świeca, czy urwany szarpak, ale dryfowanie cały dzień to nic miłego.
Odcinek 4
Ważna sprawa to kosmetyczka/apteczka. Poza rzeczami oczywistymi jak mydło, czy pasta do zębów, warto pamiętać o kremie z filtrem, słońce może narobić szkód. Podobnie, o tłustej szmince do ust, możecie się śmiać, ale kombinacja słonej wody, wiatru i słońca może doprowadzić do tak głębokiego pęknięcia wargi, że nie będziecie w stanie napić się wody. Kolejny, niezbędny kosmetyk, to krem do rąk, powody jak wyżej. Oczywiście niech nikt nie zapomina o podstawowej apteczce. Leki osobiste musi wziąć każdy, a apteczkę można zbudować jedną na łódkę. Proste leki przeciwbólowe, przeciwgrypowe, coś na zgagę, coś na sraczkę, coś na zatwardzenie, coś na ból wątroby. Wbrew pozorom, ostatnie z wymienionych nie mają nic wspólnego z ewentualnym nadużywaniem, ale ze zmianą jakości wody i sposobu żywienia. W związku z ewentualnym spożywaniem alkoholu dobrze jest mieć ze sobą preparat magnezowo – potasowy i multiwitaminę. Do tego nie powinno zabraknąć plastrów z opatrunkiem, czegoś do dezynfekcji, 2-3 opatrunków jałowych, zwykłego plastra w rolce.
Odcinek 5.
Miało być o szmatach, ale nie mogę się zebrać. Wobec powyższego kilka słów o popierdółkach wędkarskich. Zapewne wyjeżdżając nikt nie zapomni o wędkach, kołowrotkach i przynętach. Łatwo za to zapomnieć o drobniejszym sprzęcie. Przecież możemy złamać kotwiczkę w ulubionym woblerze, albo rozgiąć kółko łącznikowe na skale. Wtedy warto mieć zapasowe kotwice, ostrzałkę do nich, kółka, a szczypce z zębem do ich rozginania ułatwią zadanie.
Na wypadek nieszczęśliwego wypadku trzeba zabrać cążki do obcięcia ramienia kotwicy, a na co dzień obcinak do żyłki/plecionki ułatwi wiązanie zestawów. Oczywiście dbamy o zdrowie i życie naszych przeciwników, więc podbierak wydaje się być na miejscu, a miarka i aparat niezbędne, podobnie jak coś do wyjmowania kotwic z zębatych pysków. W kamizelce mam jeszcze scyzoryk, widelec, mały kubeczek, przypony, agrafki, krętliki, flamastry do malowania gum, zapalniczkę, kawałek papieru w strunówce, coś od bólu głowy, szminkę i latarkę czołówkę (kto wie kiedy może się przydać).
Od niedawna w kamizelce zagościł jeszcze jeden gadżet, okulary.
Co poza tym? Zapewne przydadzą się dozbrojki do wielkich gum, jakaś linka do przewinięcia, parę przyponów, albo linka i duperele do stworzenia przyponu samodzielnie. Z rzeczy mniej wędkarskich, acz spokrewnionych, warto zabrać jakąś rozpałkę albo jednorazowy grill (drugie śniadanko na ciepło?).
Zapomniałem o jednej ważnej sprawie. Udajcie się do oddziału NFZ i odbierzcie kartę EKUZ, to bezpłatne ubezpieczenie kosztów leczenia za granicą. Zajmie to Wam kilkanaście minut, a warto. Licho nie śpi. A wniosek tu:
https://www.ekuz.nfz...nty-do-pobrania
Przypomniała mi się jeszcze jedna, przydatna rzecz. Mianowicie może warto wziąć parę metrów mocnej linki, na wszelki wypadek, gdyby trzeba było prosić o podholowanie, albo kogoś zwieźć do brzegu po awarii silnika. Myślałem też o kotwicy, ale sam nie jestem przekonany. Czy ktoś pisał o użyteczności krótkofalówek? "
Remek
- przygotowanie przed to podstawa - studiowanie mapy batymetrycznej (u nas na
jerkbait.pl znajdziecie bardzo dokładną batymetrię całości szkierów) to minimum! Czytanie na internecie, rozmowy z przewodnikami, mieszkańcami, telefonu do znajomych ... Trzeba to robić sporo przed. Im więcej tym łatwiej pływa się po wodzie.
- odwagi ale i rozwagi - przygotowanie da więcej pewności siebie - my byliśmy na prostym technicznie szkierze, warto popływać, poznać już od pierwszego dnia. Jednak rozwagi. To morze. Wszystko może się szybko zmienić. Zwłaszcza w trudniejszych szkierach znajomość wody to podstawa.
- szkier to nie jezioro - migracje gatunków, zmienne warunki, wpływ pogody na rozwój roślinności, fauny moze spowodować, że 10.05.2015 może być kompletnie inny niż 10.05.2016. Przyjedziesz na te same miejscówki i ... zostaniesz zupełnie inną sytuację w wodzie. Szkiery są trudniejsze niż jeziora. Zdecydowanie. Każdy szkier jest INNY aczkolwiek wzorce miejscówek takie same i skończone (jedne bardziej prawdopodobne niż inne).
- za dużo przynęt - kolejnym razem zabiorę mniej - na wielu wyjazdach korzystam tylko z kilku przynęt - 3/4 do odsiania. Wystarczy kilka jerkow, w kieszeń dwie algi, 10 gum (dużych), a jak ktoś łowi na muchę to jeszcze kilka much i tyle. Wiadomo zawsze pojawia się lęk, że czegoś zabraknie, że będzie coś magicznego. Trudno. Moja teoria jest taka - oczywiście może zabraknąć ale jeśli rzucisz coś dużego do wody obok metrówki w stanie hot to nie ma siły - czy będzie to guma, swimbait, wahadłówka, obrotówka ... Zatem trzeba skupić się na świadomym szukaniu odpowiednich miejscówek, które podnoszą prawdopodobieństwo złowienia dużej ryby (bo to i tak loteria więc jej pomóżmy). Niestety problem jest taki, że wtedy spisujemy się na ciężką walkę mentalną - mało albo nawet bardzo ryb, kiedy wszyscy dookoła łowią. Konsekwencja i selektywne pływanie, odpowiedniej wielkości przynęty - w długiej perspektywie taka taktyka się opłaca.
- stawiaj na prostotę i minimalizm - im większy wybór wędek, przynęt tym mniej stajesz się skoncentrowany i konsekwentny. Później zaczyna sie tylko gadanie o tysiącach przynęt. Prawda jest taka, że najważniejsze to zrozumieć co się dzieje i za tym podążać. Do warunków zawsze dobierzesz coś z pudełka. Nie ma innej opcji.
- wędki - miałem jedną jerkówkę, jedną wędkę na gumę i obrotówki (stosuję duże) oraz jedną muchówkę #9 - wystarczająco. Brakowało mi tylko sznura z tonącą głowicą.
- prąd - ponieważ robiłem relacje na wodzie wziąć powerbank albo ogniwo fotoelektryczne - potrzebowałem sporo prądu, obrabianie filmów i ich wrzucanie żre prąd.
- karta sim
Tre.se świetnie się spisała - kupiłem ją za kilkadziesiąt koron - opcja 7dni/5GB (w ostatni dzień limit się wyczerpał - głównie przez publikowanie filmów). Karta była dostępna na stacji benzynowej. Kupiłem opcję tylko transmisja danych. Dodatkowe doładowanie (jednodniowe, 30 dniowe i inne) można było kupić tez na stacji benzynowej. Niestety kiedy wyczerpie się limit i obetną internet trudno ją doładować (!). Sieć Tre to bardzo szybki internet 3G oraz 4G. A teraz jak doładować? Kupujemy kod. Wchodzimy na stronę
https://tre.se/3bredbandkontant i wybieramy opcję "Fyll på.". Następnie pojawia sie nowa strona i wybieramy opcję "Har du redan ett värdebevis?". Tam w pierwszym polu podajemy numer telefonu a w drugim kod. Niestety strona jest tylko w języku szwedzkim.
- specjalny kombinezon wędkarski - wybawienie - na szelkach, świetny czy gorąco, czy zimno - tylko jeden ciuch brudny. Nie mowie o wypornościowym tylko z gore.
- kamizelka ratunkowa - ZAWSZE - nie mieliśmy tutaj przypadków ale warto nosić - idealna ta na sprężone powietrze (mała zgrabna)
- dobra kotwica - na łodziach mieliśmy słabej jakości kotwice. W pierwszy dzień (wiatr szóstka) używaliśmy jej w charakterze dryfkotwy. Osobiście prawie nigdy jej nie używam. Prawie zawsze dryfuję. Lubię aktywne poszukiwanie hotów.
- na początku wyprawy zróbcie zdjęcie śruby by nie było problemów podczas zdania łodzi - my nie mieliśmy problemów ale zabezpieczcie się - niekiedy właściciel próbuje udowodnić, że "delikatnie" naruszyliśmy śrubę - zdjęcie rozwiąże problem - u nas było idealnie! Żadnych problemów.
- na każdym wyjeździe do Szwecji stawiajcie na coś nowego, za każdym razem starajcie sie czegoś nauczyć. W tym roku postawiłem na muchę, podróżowanie, szybkie sprawdzanie miejscówek. Nie złowiłem metrówki (to mój cel, zabrakło teraz 5 cm) ale jestem zadowolony ponieważ poznałem bardzo dobrze szkier prawie do Vastervik. Poza tym te wycieczki pozwoliły mi ogarnąć szerzej temat - o co chodzi i pogodzić się z tym (już koło środy), że złowienie metrówki będzie mega wyzwaniem. Co jeszcze robiliśmy? Poza tym zmienialiśmy się na łodziach tak by każdy mógł popływać z inna osobą. W ten sposób możemy podpatrywać innych, uczyć się, rozwijać i stawać lepszym wędkarzem.
- analizuj - jeśli masz ambicje by się rozwijać i być coraz skuteczniejszym wędkarzem analizuj - osobiście na takich wyjazdach zawsze robię notatki - ogólne (każdego dnia - pamięć jest ulotna), czyli warunki, zachowanie ryb, swoje rożne obserwacje. Po wyjeździe zawsze spisuję podsumowanie - trzy rzeczy, które działały i będę powtarzał, trzy, które bym zmienił, trzy które się nauczyłem i wprowadzę na kolejnym wyjeździe. Prowadzę notatki! Nie liczę na pamięć!
- zrozum co dzieje się pod wodą - szczupak żre więc będzie tam gdzie może łatwo zdobyć pokarm - jeśli zrozumiesz co dzieje się pod wodą możesz liczyć na sukces - do tego potrzebna jest konkretne wiedza - tarła poszczególnych ryb, szlaki migracji ryb dorosłych oraz narybku (na nie poluje inny drapieżnik np. okoń, który staje się pokarmem szczupaka).
- świetnie działała miedzy nami aplikacja Whatsapp - stworzyliśmy grupę i w taki sposób komunikowaliśmy sie tam na miejscu (idealnie byłoby mieć radiotelefony (nie krótkofalówki te mają małą moc i bajery o 10 km to chwyt marketingowy))
- aplikacja do dzwonienia do Polski (jeśli kupisz kartę sim np. tre) - oczywiście skype albo viber (dla osób które nie maja minut za darmo na polskiej sim - w T-mobile mam pakiet 200 minut za free w EU), działa też Whatsapp
- aplikacje, które uzywałem w relacji (iPhone)- tapatalk, YouTube Capture, iMovie oraz Weather Pro z rozszerzeniem map satelitarnych pogody. Wszystkie wpisy zostały stworzone na telefonie.
- spanie - wiem, że trudno ale regeneracja to podstawa! W końcu dopadnie zmęczenie. Odpoczynek na łodzi lub spłynięcie choćby na 1h wskazane.
- bardzo dobry krem z mocnym filtrem UV 50+ (filtr mineralny)
- super spisuje się oryginalny Buff (maja tez filtry UV), stosuje wersję z wełny merynosa (teoretycznie teromoaktywne)
- za dużo jedzenia - ponieważ sporo się pływa inaczej się odżywiamy - śniadanie, jakieś kanapki na łódź, obiadokolacja - kiedy jedzie się w kilka osób na 100% będzie za dużo.
Spokojnie jedzenie można kupować na miejscu (sery, ryby, jajka, owoce np. banany) - scenariusz awaryjny. Poza tym warto przed wyjazdem umówić się z towarzyszami wyprawy - na jaki dzień kto przygotowuje zaopatrzenie pod jedzenie danego dnia np. jedna osoba bierze coś na obiadokolację w środę i piątek, inna na wtorek i czwartek itd. Śniadania - zrzuta wspólnie. Uwaga! Niegazowana woda mineralna jest droga i mały wybór.
- kucharz w domku to SKARB - trzeba nosić taką osobę na rękach. Kiedy jesteś zmęczony, twoje beztalencie kucharskie staje się extra mega problemem. Wtedy kompletnie człowiek traci głowę jak przygotować nawet jajecznicę. U nas Milupa był mistrzem nad mistrzami!!! Podziwiam talent.