Cześć
Przez ostatnie tygodnie sporo się u mnie działo. Zarywane nocki w warsztacie, praca, dojazdy, koordynacja akcji charytatywnej, filmowanie, edytowanie no i w końcu trochę łowienia.
W zeszłym tygodniu razem z Kubą oraz Paulem spędziliśmy 4 dni nad wodą. Cel - zrobienie odjechanego filmu, ktory będzie dostepny już niedługo. Oczywiście jak to zwykle bywa w Irlandii gdy sobie coś ważnego zaplanujemy pogoda płata nam figla. Podczas tych 4 dni wiatr postanowil, że 30km/h to jest odpowiednia prędkość z jeszcze wiekszymi porywami dochodzącymi nawet do 60km. Nie dość, że cholernie wiało, to jeszcze wiało w takim kierunku, że wykluczało nas to z łowienia na 2 łowiskach. Oczywiście gdyby nie fakt, że musieliśmy żadna siła by mnie z domu nie wyciągnęła. Przez te 4 dni zwiedziliśmy 3 wody i z racji tego co sie działo niewiele czasu poświęciliśmy na łowienie.
4 dni po odstawieniu Paula na lotnisko udałem się po raz kolejny nad wodę. Tym razem miałem kolejnego gościa z Anglii. Osoby łowiące w UK lub śledzące temat powinny go znać. Był to Nathan Edgel. Znany angielski szczupakowiec, który przyjechal do Ire na ponad tydzień. Wieczorami miał prezentacje dotyczące łowienia szczupaków w rzekach a w dzień łowił z różnymi irlandzkimi przewodnikami. Nathan podobnie jak ja pracuje na nocki. Poznaliśmy się przez Facebooka pewnie ze 2-3 lata temu nudząc się w pracy. Gdy mi napisał, że będzie w Irlandii i ma dzien wolny od razu padła propozycja wspólnego wędkowania.
Nad wodą spotkalismy się dość późno ponieważ Nathan miał do pokonania ponad 200km. Dodatkowo samochód zaczął płatać mu figle co spowodowało jeszcze większe opóźnienie. Będąc już gotowy i wiedząc, że mam jeszcze 20 min postanowiłem wyruszyć na szybki zwiad w trollingu. Wyrzuciłem pierwsza wędkę z Piranią po czym na 2 kijek założyłem 40cm Trouta. Pomyślałem, że nie chce mi się go wypuszczać z ręki więc go wyrzuce. Robilem to juz wielokrotnie, ale tym razem chyba pośpiech zrobił swoje.
6 dni wcześniej, podczas gdy z Paulem robiliśmy live'a na YouTubie na pytanie jednego oglądającego Duńczyka odpowiedziałem, że ponton jest w 100% kotwico odporny. Po 7 latach użytkowania niestety poddał się pod ciężarem 700g przynęty. Szybko zwinąłem wędki i udałem się w stronę slipa gdzie przeprowadziłem nie koniecznie udaną reanimację duct tapem. Wtedy nadjechał Nathan. Ciekawie co sobie pomyślał widząc mnie na brzegu zaklejającego taśmą nasz środek pływający
Poznaliśmy się na żywo, chwile pogadaliśmy pakując jego graty, zabraliśmy z auta pompkę elektryczną i w drogę. Plan był następujący, uderzamy najpierw sprawdzić jedną bardzo płytką i zarośnietą zatoczkę, w której nie dalej jak 3-4 dni wcześniej odbywało się tarło leszczy. W weekend znajomy podczas łowienia wyciągnał 4 leszcze długosci 52-57cm za "kapotę". Ponoć woda aż się gotowała. Powiedziałem Nathanowi, ze jak będą tam jeszcze leszcze to mamy połowione. Niestety nie było po nich śladu. Zatoczka wyglądała jednak całkiem inaczej gdy łowiliśmy tam z Kubą i Paulem kilka dni wcześniej. Wtedy wdzierała sie tam wielka fala, która powodowała zbełtanie się wody do takiego stopnia, ze ledwo było widać nasze przynty. Wiatr zmienił kierunek o 180 st i było całkiem inaczej. Spokojna, krystalicznie czysta woda i echosonda pokazująca w najgłębszym miejscu 0,7m z czego dolne 20-30cm to zielsko
Również w te 4 dni woda spadła o jakieś 30cm.
Na pierwszą rybę dnia musieliśmy poczekać myślę, że między 1,5 a 2h. Nathan zaciął naprawdę pięknie ubarwionego szczupaka co jest rzadkością w Ire. Była to tym samym największa ryba całego wypadu oraz największa ryba jaką kiedykolwiek złowił w Irlandii. Uff, ciśnienie spadło i można było sie zrelaksować
Jakiś czas później na kiju Nathana melduje się kolejna ryba. Odrobinę mniejsza, ale podobnie jak poprzedniczka z brzuszkiem wypchanym leszczami. Normalnie można było je "wymacać" i policzyć. Zadziwiające jak szybko w dobrej wodzie ryby mogą się zregenerować po tarle.
Ja próbowałem szczęścia z moją ulubioną przynętą czyli Piranią. Wersja shallow dawała sobie nawet radę na tak płytkiej wodzie, niestety nie można było robić zbyt długich przerw w podbijaniu bo kończyło się to zielskiem na kotwicach. Nie była to zdecydowanie woda jerkowa ale ja i tak uparcie próbowałem co zaowocowało pięknym braniem. Zaciąłem rybę, która przez pierwsze 2 minuty holu zmuszała mnie do kilkakrotnego podkręcania hamulca, później zaparkowała w zaschniętych zeszłorocznych trzcinach i straciłem z nią kontakt na ponad minutę :/ gdy w końcu ją wydarłem z zaczepu znów zaczęły się szalone odajzdy. Nathan zapytał czy ma mi ją podbierać, powiedziałem, że sam sobie dam radę i żeby złapał za kamerę i zaczął nagrywać. I tu był błąd... Niestety ryba spięła się będąc w połowie w podbieraku a w powietrze powędrowało kilka faków. Ehh, a mogło być tak pięknie.
Kilkakrotnie tego dnia za dość szybko prowadzoną Piranią pojawiały się wiry. Jeden wir/atak był tak duży, że w stronę pontonu poszła fala, która nami zabujała. Zmieniając co jakiś czas rodzaje przynęt, na gumy, muchy spinningowe nie potrafiłem skutecznie zaciąć żadnej ryby. Nathan w tym czasie doławia swoją trzecią
Na koniec udaje mi się złowić rybę pocieszenia. Później zaliczam 3 spudlowane ataki dużej ryby w 3 rzutach na Piranię dosłownie 3m od pontonu. Heh.
Wynik końcowy był lepszy niż mogłem sobie wymarzyć. Miałem cichą nadzieję, że uda się Nathanowi złowić ze mną nalepszą rybę całego wypadu do Irlandii ale nie przypuszczałem, że będzie to aż 3 największe irlandzkie szczupaki! Przez ostatni tydzień łowił z kilkoma etatowymi przewodnikami z kilkunasto lub kilkudziesięcio letnim doświadczeniem a najlepsze łowienie zaliczył na dziurawym pontonie z jakimś Polaczkiem
Był to naprawdę udany dzień, w którym zyskałem nowego wędkarskiego, zakręconego przyjaciela na lata!
Korzystając z okazji, że już przyciągnąłem Waszą uwagę prosił bym Was o odwiedzenie tego linka do działu charytatywnego -
http://jerkbait.pl/t...amputacji-nogi/ każdna, nawet najmniejsza pomoc jest ważna!
Pozdr
M