@joker staram się naprawdę zrozumieć o co Ci chodzi. Może wytłumaczyć mi jaka jest różnica między tym, że PZW pobiera opłaty za wędkowanie oraz sprzedaje ryby a robi to Spółka Państowa? Przecież z tego PZW płaci za dzierżawe. Postaraj się zrozumieć mnie - dla mnie różnica jest taka, że kontrola działań PZW zaczyna się i kończy na tym forum oraz kilku podobnych. O ilu przypadkach słyszałeś, że RZGW odebrał PZW wodę albo ktoś wygrał przetarg z PZW? Dużo jest takich przypadków w kraju? Prawie zawsze PZW realizuje operat. Jest dobrze?
Dopóki wędkarze będą płacić pieniadze na składki a z wody da się jeszcze co nieco wyszarpnąć sieciami żadnej poprawy nie będzie. Jeśli ktoś przejmuje wodę to zwykle jest tak, że PZW już tej wody nie chce. Były Prezes PZW mówił, że PZW to "rzesza emerytów i rencistów". Myślę, że składki będą płacone nawet jeśli w wodzie będą pływały już tylko krąpie czy ukleje. Przyzwyczajenie wystarczy.
Dla mnie argumentem za zmianą systemu jest stan rybności wód w Polsce jeśli chodzi o gatunki cenne -sandacza, szczupaka, suma.
Ten stan się pogarsza czy polepsza? Na ilu wodach na których łowisz obserwujesz poprawę?
Kolega wyżej napisał : "Wody już należą do Skarbu Państwa, a wyznaczonym zarządcą są RZGW...". Czyli RZGW zarządza oddajc w dzierżawe głównie PZW wody. PZW jest sponsorowane przez wędkarzy. Teraz będzie natomiast problem bo jak powstanie Spókla Państowa to PZW zabierze cały ten sprzęt o którym piszesz "środki na materiał zarybieniowy, na armię pracowników, na zakup samochodów do transportu narybku i odłowionych ryb, łodzi, sieci, nowych placówek administracyjnych, na operaty lub inną formę raportowania stanu obwodów rybackich i wielu innych składowych" dla siebie to Państwo (czyli my) będzie musiało to wszystko kupić...drugi raz. A może po prosty wędkarze uwłaszczą się na majątku PZW na który całe życie płacili i będą sami realizować zadania "leśniczych". Pewnie to kolejny głupi pomysł ale ... trudno.
I chce podkreślić co może nie jest jasne. Ten pomysł to jakaś propozycja. Jak już pisałem mogę się mylić. Z dotychczasowych odpowiedzi zobaczyłem tylko tyle, że ustawa musiałaby precyzyjnie określać zadania i odpowiedzialności.
Sam pomysł dalej uważam za dobry.
Janie, to chyba tobie o coś tam chodzi...
Moja ocena twojej propozycji jest taka.
Proponujesz utworzenie państwowego zakładu pracy zajmującego się rybactwem śródlądowym. Państwo na dzisiaj nie zajmuje się rybactwem morskim, które jest atrakcyjniejsze ekonomicznie, a ty proponujesz, żeby Państwo utworzyło PGR na lądzie. Nasz obszar morski nie jest do wydzierżawienia, i tam też nie ma rybaków państwowych. Państwo nie chce brać na siebie tych kosztów, czego zdaje się nie rozumiesz.
Rybak na etacie zarabiałby tylko w krótkim okresie czasu w roku kalendarzowym, a przez resztę czasu co by robił? Kosił trawę, mył okna w rybakówce, masz jakiś inny pomysł na pracę dla tego rybaka, która nie będzie i tak przynosiła dochodu. A gdzie koszty trzymania łodzi, kutrów, sieci, urządzeń innego rodzaju - ich konserwacji i napraw. Kolejne Państwowe Przedsiębiorstwo Mechanizacji i Rybactwa? Przecież w twojej propozycji rybak pracowałby na etacie na godziny. To jest bardzo nieekonomiczny pomysł.
Prywatny przedsiębiorca - rybak, po prostu zawiesza działalność na czas gdy rybaczyć nie może i nie obciąża się kosztami, może w tym czasie robić co innego. PZW również nie musi mieć własnych rybaków i zwykle nie ma. Jak chce odłowić ryby to podpisuje umowę z rybakiem prywatnym na zaciąg lub czas-okres połowowy na wskazanej wodzie i cześć. Państwowe przedsiębiorstwo w tym czasie musiałoby płacić pensję i zus dla tegoż rybaka.
I niestety koledzy, to dla tych, którzy pracy w PRL nie znają, tak właśnie realizowano pracę w PRL. Wszyscy mieli wtedy pracę, bezrobocie zero - podobno. Na 50% etatów pracowała uczciwe reszta, czyli na siebie, na kraj i na te etaty udające zatrudnienie. W przywoływanym tu leśnictwie w PRL pracowało ponad 150 tys osób, a dzisiaj bardziej normalnie 25 tys. osób, a lasów nie mamy mniej niż 30 lat temu. Normalnie, czyli uwzględniając rachunek ekonomiczny. Przy czym jak na możliwości Lasów Państwowych zyski netto są marne w porównaniu z innymi lasami państwowymi w Europie. Nadal mamy przerost administracji, 25% zatrudnionych w LP to administracja, do tego nominowana politycznie, więc tu od PRL za dużo się nie zmieniło...
Twoja propozycja powołania PGR nie uwzględnia kosztów jakie poniosą obecni dzierżawcy wód. Umywasz od tego ręce. Likwidacja już istniejących miejsc pracy, ale kogo to obchodzi, prawda... Czy dobry czy "zły" dzierżawca musiałby zamknąć działalność i przestał istnieć. Rybak u niego zatrudniony poszedłby na etat do tegoż PGR, bo rybak to rybak, gdzieś siatę musi postawić. A reszta pracowników, albo firm współpracujących. Wszyscy oni ponieśli by straty z tytułu zawłaszczenia obwodów rybackich przez PGR.
Ale wypowiedzenie umów dzierżawnych nie mogłoby się odbyć bez rekompensacji ze strony Państwa. Państwo nie mogłoby z dnia na dzień powiedzieć - od dnia X powołujemy PGR w związku z tym dziękujemy obecnym dzierżawcom. Państwo musiałoby zapłacić wysokie odszkodowanie, ponieważ zrywa umowę na niekorzyść podmiotu, z którym tą umowę podpisało.
Kolejna sprawa. Monopolista na rynku odbioru materiału zarybieniowego, to marzenie każdego na wyższym stanowisku w takim PGR. Koperty z bonami narodowymi szły by na lewo i prawo, aby sprzedać narybek jedynemu odbiorcy na rynku. Monopolista tworzy korupcję, a nie konkurencję.
Twoja propozycja nie uwzględnia zbudowania całej infrastruktury. PGR miałby tylko zapewnione wody, może kilka stanowisk z RZGW zmieniło by pracodawcę, może ktoś z IRS albo IRO. A gdzie reszta? siedziby, sprzęt, umundurowanie. To są OLBRZYMIE KOSZTY. Szerokim łukiem omijasz sprzedaż ryb, a bez tego cała praca rybaka pójdzie na marne. Jedyny dostawca ryb musiałby utworzyć własne stoiska( a więc transport specjalistyczny, chłodnie, punkty sprzedaży i znów pracownicy) , albo koperty dla dyrektorów wszelkich marketów i właścicieli sklepików rybnych. Tylko, że PGR nie będzie miał wolnych środków na te koperty i co, Ustawą zmusisz właścicieli sklepów do zakupu ryb w jednej z góry ustalonej cenie przez Państwo? Przecież konkurencji wewnątrz PGR nie będzie. Killogram leszcza tyle i tyle, troć, sum, karp tak samo. Ryby Państwowe, a rynek sprzedaży prywatny? I nie widzisz w tym nic niezdrowego?
A może uwzględniasz konkurowanie cenowe PGR z prywatnymi hodowlami karpi, pstrągów, sumów, jesiotrów? Zdaje się, że właśnie kolejne firmy już padły, bo z PGR nikt nie miałby prawa wygrać, mam rację, czy wierzysz, że PGR grzecznie konkurowałby na rynku bez "wsparcia" Państwa?
W twojej propozycji PGR pobierałoby opłaty za amatorski połów ryb. Czyli zamiast w PZW, czy u Pana Kazia, płaciłbyś w PGR. W sumie to nic nie zmienia, na pewno nie wpływa na przyrost pogłowia ryb w wodzie.
W mojej ocenie PGR nie ma racji bytu. Za duże koszty powstania ( projekt, proces legislacyjny, budowa infrastruktury, wymówienie umów, wypłaty odszkodowań), a późniejsze rybactwo i sprzedaż zezwoleń dla wędkarzy może pokryłoby jedynie działalność tegoż PGR. Może...
A wiesz kto dopłaci do funkcjonowania takiego PGR jak będzie brakowało kasy? Tak, zgadłeś, wędkarze. Bo podwyżki cen zbytu ryb nie zrobisz. Wolni handlowcy kupią sobie ryby z innych krajów, zresztą już dzisiaj to robią, bo liczy się zysk, osobisty dobrobyt i dobro własnego przedsiębiorstwa.
I to tyle w tym temacie z mojej strony.