Minelo dwa tygodnie od mojego powrotu z Kanady . Pojechalem tam glownie z powodu muskie ...no i zeby sie pozegnac z Ontario . Niestety nie mialem okazji nawet ujrzec muskie ogona ...a tylko te szczupaki , walleye i lake trouty mnie siadaly . Pierwszy weekend po powrocie nawet nie chcialem z domu wychodzic spragniony domowego zacisza , zarcia , komputera ale ...czytajac Arka , Darka i Archiego w lososiowatych juz mnie zaczelo krecic . Po rozmowie z Jackiem ktory oczywiscie zajety praca w Wesolym Autobusie
![:lol:](/public/style_emoticons/default/laugh.png)
pomyslem se ze skocze na Czerwony Carpet do Racine . Telefon od Krzysia ktorego Jacek nabuzowal
![:lol:](/public/style_emoticons/default/laugh.png)
spowodowal zmiane planow i odzyly marzenia o muskie . O 6 rano punktualnie tak jak lubie parkuje u Krzysia , przerzucamy sprzet do jego Big Chewy i ruszamy na polnoc do Wisconsin na jego Rancho . Jest zimny i rzeski pazdziernikowy ranek z zapowiedzia slonecznego dnia . Jedziemy sobie wiec grzecznie i ogladamy piekne , jesienne klimaty Illinois i Wisconsin . Po 4 godzinach docieramy na Rancho , wita nas zapach lasu i pianie koguta . Krzysiu doglada czy wszystko w porzadku . Podczepiamy lodz i....idziemy cos zjesc bo glodnim a przed nami caly dzien . Jemy pierozki ktore zona Krzysia dala nam na droge , pijemy po kawie i ruszamu pod zapore zwodowac lodz . Ktory to juz raz tu jestem i zawsze z nadzieja ze usiadzie w koncu Krol Zapory . Tadek tu zlowil , Jacek zlowil , Zibi zlowil a ja tylko szczupaka 90cos tam . Pod zapora z 10 lodzi , troche ludzi na brzegu . Jest przed 11.00 gdy wodujemy i zaczynamy szukac miejsca dla siebie . Wiekszosc lodzi stoi na kotwicach bo nurt jednak pracuje . Obserwujemy czy ktos macha za muskie , tylko na jednej ...reszta lowi crappie , white bassy i walleye na splawik , co jakis czas lekko troluja zmieniajac miejsce by przykotwiczyc i spokojnie se siedziec ...sielanka . Tylko Ci co poluja na muskie ciezko pracuja machajac i jerkujac . Zakladam okulary Orvisa po Tadku , moje Wilexy gdzies tam w trawie w Labiryncie zagubione w akcji . Zakladam wiec Tadziowe Orviski i ...Tadziu pomoz .... Zaczynamy z Krzysiem jerkowac , obaj mamy Salmiaki i glownie na nie rzucamy . Daje Krzysiowi dwie Blachy Wallego chwalac ze sa b.dobre w Ontario . Mimo ze to rzeka pod zapora jest tafla , brak deszczy w tym roku spowodowal nizowke i tylko jednym spustem rwie nadstan wody z jeziora nad zapora . Po ktoryms z kolejnych rzutow Krzysiowi cos przygina wedeczke , podnosi sie adrenalina , czekamy co to zagryzlo ...a tu ukazuje sie nam karp za kapote przycelowany . Jest silny , zloty i piekny . Za chwile dostrzegamy ich wiecej skupionych na plytszej i cieplejszej wodzie przy brzegu , potem okazuje sie ze one sa wszedzie ...i to jest problem . Mamy wiele zachaczen i bardzo to przeszkadza bo traci sie czucie wody . Przy jednej ze scian Krzysiu dostrzega pod powierzchna dluzszy ksztal gdy podplywamy ploszymy rybsko , przypomina muskie ale dostrzegamy ze jest pokancerowany na lbie . Wokol na lodziach co rusz ktos holuje i wyciaga crapika lub bassika . Po 3 godzinach rzucania nasza ciezka artyleria proponuje cos przekasic . Kotwiczymy zeby spokojnie pojesc . Mamy puszke golonki , chlebus , ogorki w brinie od Jacka i po jabluszku . Jemy se rozmawiajac i cieszac sie cieplymi promykami slonca ...jest pieknie . Dzwoni telefon od Papura . , On z Dareckim byli to wczoraj i dzis ale odjechali godzine przed nami i nie udalo sie spotkac , Arek opowiada tez jak bylo , ze mial muskie ale zeszedl . Postanawiam polowic troche lzej . Biore spining Wild Riverka 8,6 tez po Tadku i zakladam na agraweczke 5cm Loco2 Luhr Jensena , jest ta blaszka co przyniosla dwa lososie i branie trzeciego w 5ciu rzutach rok temu w Kenoshy . Kupilem tych blaszek troszke
![:lol:](/public/style_emoticons/default/laugh.png)
polujac na nie na Ebayu bo juz ich nie produkuja . Rzucam wiec daleko przed siebie , czekam az opadnie na dno i poderwanie z dwoma obrotami korbka ...i tak az do lodzi . Robie to na siedzaco bo nawet mi sie juz wstac nie chcialo po tej golonce
![:lol:](/public/style_emoticons/default/laugh.png)
. po ktoryms rzucie mam capniecie i lekko zacinam , cos siedzi . Zaczynam hol ale sadze ze to karp . Ryba trzyma sie toni zblizajac sie pompowana do lodzi . Gdy na sile ja podnosze ukazuje sie dluuugi ksztal ...to muskie . Melduje Krzysiowi i zaczyna sie adrenalinka , stoimy nadal na kotwicy . Cale szczescie muskie odbija ale na krotkie odcinki bez szalenstw . Przechodze na burte wygodna do podebrania , okazuje sie podbierak mamy na pstragi
![:lol:](/public/style_emoticons/default/laugh.png)
i nawet nie ma co probowac go tym rozsmieszac . Mowie Krzysiowi ze wezme go pod skrzela jedna lapka , w tym tez czasie zdejmuje z szyji aparat i prosze o pstrykanie , pstrykanie i jeszcze raz pstrykanie . Ryba mimo tych moich lekcewazacych ruchow nadal siedzi , widze ze jest zlapana za czubek dolnej wargi ...wyglada to na bardzo delikatne zagryzienie i mam stracha czy po ktoryms nawrocie przy lodzi nie uwolni sie . W koncu mam ja przy burcie , klekam na kolanko przed muskie , lewa lapka wymacuje luke za skrzelami i Krol Zapory jest moj
![B)](/public/style_emoticons/default/cool.png)
. Krzysiu caly czas pstryka , pstryka tez swoim telefonem w razie czego . Krol ma piekny pastelowo-zielony odcien , silne umiesnione cialo , ma tez kilka ran na glowie . Po kilku zdieciach prosze Krzysia zeby odczepil kotwiczke Loco2 z jego dolnej wargi . Okazalo sie ze kotwiczka bardzo solidnie byla umocowana i bez kombinerek byloby ciezko ja odczepic . Mierzymy jeszcze przykladajac rybe do rury burty i znaczac miejsca . Robimy tez jeszcze kilka zdiec z wypuszczania dotlenianiajac zanim Krol chwyci wolnosc . Trzymam go za ogon i spokojnie pompuje po chwili puszczam ...Krol powoli zanuza sie wahlujac bez pospiechu ogonem . Przybijamy piatke jeszcze pelni emocji ale juz szczesliwi ze Manitou nam dal taki prezent ...Tadziu dzieki tys tam maczal w tym palce . Mierzymy po chwili znaki na relingu , jest metr , piekny i solidny wynik . Emocje po tym wydarzenu beda nam juz towarzyszyc do konca tego dnia . Zeby podniesc cisnienie Jackowi Krzysiu wysyla zdiecie na telefon . Lowimy nadal ale juz lzej czyli blaszka , wirowka , male woblery . Krzysiu przechodzi na gumki i dolawia 7 crappie . Slonce pomalu zaczyna zachodzic , dzwoni Jacek , dzwoni Darecki , gratulki od Arka ...sa emocje i jest milo . Jedne lodzie juz zwinely kotwice inne dopiero sa opuszczane na nocna zasiadke . My pomalu konczymy , odplywamy z lowiska i ladujemy lodz na lawete . Zapada noc a my jedziemy na Rancho . Po pol godzince dojezdrzamy , sprzet zostaje na lodzi bo chcemy w niedziele z rana jeszcze kilka godzin poplywac ale na innej zaporze . Robimy kolacje , Krzysiu rozpala zeliwniaka , robi sie cieplo . Ja tym razem zabralem za soba butelke canadyjskiej whisky Crown Royal . Ta whisky bardzo mi podeszla gdy tu u Krzysia nocowalismy na wiosne bedac na wyprawie pstragowej z Jacura . Butelka czekala pol roku na ten wyjazd do Krzysia ...i sie doczekala
![:lol:](/public/style_emoticons/default/laugh.png)
. Przy zlotej cieczy wspominalismy ten rok , pstragi , strymyki , naszego Tadzia ...malo brakowalo by napilismy sie jak psy ...cale szczescie kultura u nas jest ...no i zmeczenie zwyciezylo ...a takze troska o zdrowie
![:mellow:](/public/style_emoticons/default/mellow.png)
. Plomienie z piecyka uspily lowcow . Spalismy jak dzieci do 8 rano , cieeezko bylo wstawac . Mycie w zimnej wodzie to cos co kocham i bez czego nie ma u mnie poranku przywrocilo mnie na tory . Na dworze zimno i deszczyk mocno nam utemperowal morale . Postanowilismy odpuscic wyjazd nad wode , mozna powiedziec ze wczorajszy Krol Zapory dal full satysfakcji . Krzysiu zajal sie obejsciem a ja zrobilem poranna kawe i nakroilem ciasta drozdrzowego . Pojedlismy i poszlismy obejsc rancho na terenie lesnym . Jest tam obsiane kawalek poletka z koniczyna dla saren i jeleni . Jest tez kamera ktora cyka zdiecia gdy zwierzyna podchodzi . Krzysiu jest tez mysliwym . Na dysku kamery pokazalo 3 sarny i jelenia ktory juz w zeszlym roku sie pokazywal . Obeszlismy Rancho , Krzysiu pozabezpieczal dobytek i pomalutku ruszylismy w powrotna droge do domu . Dziekuje Krzysiu za zaproszenie i towarzystwo ...bylo pieknie
Zeby zlowic trzeba lowic Jacuniu ?...nie,nie ...trzeba pojesc pierozkow
.