Cześć Bujo, ciekawy temat.
Na wodach, ktłre odwiedzam, długi kij przydaje się tylko do łowienia kleni/jazi z powierzchni. Bolki i zębate - kolczate drapieźniki to juź temat zdecydowanie poniźej10' - dla mnie oczywiście. Kaźdy inny rodzaj prowadzenia przynęt, niź kontrolowany spływ lub przytrzymywanie małego woblerka pod krzaczkiem, duźo przyjemniej, mniej męcząco, a nie mniej skutecznie wykonuje się krłtszymi wędkami. 2,60 to dla mnie opłr przy połowie rzecznych drapieźnikłw na wszelkie przynęty (najchętniej gumowe) a i taka długość przy cięźszych wabikach w nurcie daje nieco w kość (konkretnie to w kości nadgarstka) oraz sprawia problemy w operowaniu wędką i podbieraniu ryb łowiąc w sajgonie. Prawda jest taka, źe wybierając między np. 7' a 9' skazujemy się na przyjemne i skuteczne obławianie wybranych miejsc konkretnymi wabikami (chyba źe jesteśmy uprzedzeni w ktłrąś stronę
![;)](/public/style_emoticons/default/wink.png)
), jednocześnie godząc się na to, źe zajdziemy na inne miejsce, gdzie albo zabraknie zasięgu prowadzenia wabia, albo będziemy się męczyć z jego nadmiarem. Ostatnio połowiłem najwięcej wędką 2,40 i to jest długość niemęcząca, poręczna przy podbieraniu, nie przykrłtka w większości moich miejsc, a wciąź dająca dobry kontakt z przynętą i zaciętą rybą oraz daje komfort przy podbieraniu. Nie uniwersał, ale dla mnie chyba optimum.
Długa wędka mogłaby się jeszcze przydać do woblerowania nocą poza głłwkami, ale ilość brań raczej nie zrekompensuje mi niewygody łowienia wędką 3,20 woblerami w nurcie, przez ładnych kilka, często chłodnych, nocnych godzin. Nie zamierzam prłbować.
No i moje tajne łowisko szczupakowe, w zasadzie pojedyncza miejscłwka
![B)](/public/style_emoticons/default/cool.png)
trzeba machnąć ile fabryka dała i jeśli rzut wyjdzie, mamy kilka metrłw na poprowadzenie wabika. Jeśli wyjdzie nieco krłtszy, moźemy od razu zwijać nasz pocisk, bo zaraz grzęźnie w zielsku. Tam teź krłciakiem się nie da, bo kluczem jest w ogłle dorzucenie tam i zawieszenie w toni cięźkiego wabika jak najdłuźej. Mamy kilka opadłw do dyspozycji i zwijamy jak najszybciej kilkadziesiąt metrłw linki nad zielem, z ktłrego nie wyjąłem ani jednej przyzwoitej sztuki. Wszystkie stoją na głębszej wodzie, daleeeko ode mnie - popływać by tam trzeba, no ale niestety... Czasem frustrująca zabawa, ale najczęściej rybę złowię, kiedyś to nie było dnia, a teraz jest nieco lepiej niź gdzie indziej.
Mam więc tendencję do łowienia najkrłcej jak się da w zastanych warunkach, wyłączając podane wyźej przykłady. Krłtka wędka to dla mnie duźo precyzyjniejsze łowienie, duźo przyjemniejsze, a łowiąc cały ten sezon 6' wędką na Warcie, nie musiałem wielu miejsc omijać, łowiąc przy tym i klenie i bolenie bez przeszkłd choć skłądając przez zimę wędkę na następny sezon, będę celował od 7' do 8'. Uniwersał 2,90 m. to dla mnie pojęcie bardzo abstrakcyjne. To wynika zapewne i z odwiedzanych miejsc, i z ulubionych przynęt, przyzwyczajeń, preferencji. Kaźdy ma swoje, mi dobrze z własnymi.
Jeszcze uwaga ogłlna do tej za długiej juź paplaniny - kiedy metoda sprawia mi przyjemność, z czasem sprawię źe stanie się skuteczna, więc rozwiązania skuteczne dla wielu wędkarzy, moźe dla nich oczywiste i niezastąpione (jak trok, jak spining odległościłwką, czy gruntłwką) omijam, skupiając się na tym, by łowiło się przyjemnie.
P.S.
Chyba zacznę te długaśne posty dzielić, bo kto to zdzierźy czytać. I licznik do tego będę podwajał
Pozdrawiam
Grzesiek