Słowem wstępu
Pozwolę sobie otworzyć wątek z pięknymi, polskimi profesorami, które coraz częściej goszczą na kijach wędkarzy, łowiących metodą UL.
Powiem Wam szczerze, że przygodę z celowym łowieniem białorybu na spinning zacząłem wiosną tego roku (dość mocno udzielałem się przy tym w wątku "łowienie białorybu na spinning" - gdzie na początku drogi zadawałem sporo pytań, jak i na bieżąco dzieliłem się swoimi sukcesami). Gdy okoń miał tarło, próbowałem wymyślić sobie fajny sposób na spędzenie czasu z lekką wędką w mieście. Wzdręgi metodą spinningową nie były dla mnie nowością (trafiały się chociażby na paprochy przy okoniowaniu), ale mnie interesowały inne gatunki, te mniej agresywne, które w żaden sposób nie były łączone wcześniej ze spinningiem (wiem, może trochę we mnie hipstera, że bardziej cieszy mnie płoć od wzdręgi ; ) ).
P1010195.JPG 34,63 KB 50 Ilość pobrań
* przykład micro jiga na lina
I właśnie w tym jest według mnie usadowione piękno tej metody, że próbujemy poznać zwyczaje płoci, linów, leszczy, gdzie przy wcześniejszych typowych drapieżnikach, jest to nowy, mistyczny świat. Jakie to piękne podejść po cichutku takiego profesora, mając ograniczony zasięg rzutu, wytypować miejscówkę, zrobić i zaprezentować odpowiednią przynętę, nie mając przy tym możliwości chociażby nęcenia. Czysty minimalizm i elegancja, gdzie naszym największym orężem jest nasza głowa i po prostu to, że musimy ją zabierać ze sobą nad wodę
Zaplanowane początki
P1010167.JPG 34,69 KB 37 Ilość pobrań
Mając urlop na przełomie czerwca i lipca, wybrałem się na poj.brodnickie i chciałem odwiedzić swoje miejscówki z dzieciństwa, zabierając oczywiście swój kijek do micro jigów. Moim marzeniem było złowienie, dorodnej, oliwkowej piękności. Z początku mi się to nie udawało, a moim łupem padały przede wszystkim małe i średnie krasnopiórki. Kluczem sukcesu nie było wytypowanie miejsca (je znałem doskonale), ile pojawienie się nad wodą o określonej porze i odpowiednia prezentacja wabika.
P1010165.JPG 111,69 KB 35 Ilość pobrań
Ryby trzeba było łowić, w czasie porannej szarówki i zanim słonko na dobre wzejdzie albo dopiero po tym, jak słońce schowa się za drzewami na horyzoncie; po pierwsze lin wtedy moim zdaniem najintensywniej żeruję (szczególnie latem), a dwa, że po prostu wtedy mamy najlepsze warunki do łowienia tak lekkimi przynętami (wiatr słabnie). W moim przypadku nie sprawdziło się zupełnie tzw. łowienie na upatrzonego, a raczej upatrzone musiały zostać same bąble, świadczące o tym, że lin żeruję, wzbierając pokarm z dna. I tutaj właśnie zaczynają się schody! To nie jest panowie, rzucenie wygrzewającej się na słońcu rybie wabika pod pysk albo łowienie krasnopiór, które często zasysają głęboko główkę od razu jak przynęta wpadnie do wody, czy też prowadząc ją potem delikatnym opadem, a nawet zwijając wolno w toni. Lin często będzie miał to w 4 literach! Podrygiwanie przynęty szczytówką, tak jak widziałem na filmikach u chłopców na Youtube również absolutnie się nie sprawdzi. Chcąc sprowokować profesora, pomyślmy przez chwilę, co zrobić żeby on to chciał zjeść, a nie dać upust zabawie szczytówką w stylu "okoniarskim" czy też "wzdręgowym".
P1010163.JPG 93,36 KB 34 Ilość pobrań
Z pomocą przyszło mi to, jak feederowcy i spławikowcy łapią liny, a mianowicie kładą często przynętę nieruchomo na dnie. Tutaj zanudzając może troszeczkę po drodze, daje Wam gotową odpowiedź. Prowadzenie musi być jak najbardziej powolne, ślamazarne, gdzie zwijając wolniutko kołowrotkiem ze szczytówką skierowaną nisko, po dwóch obrotach korbki zostawiamy przynętę nieruchomo, chociaż na dwie sekundy na dnie. Zero jakiś podbić, skoków etc. A wtedy gdy chcemy ruszyć swój wabik z dna...
Marzenia, często spełniają się w najmniej oczekiwanym momencie
Gdy na poj. brodnickim udało mi się złowić swoje 3 pierwsze linki na spinning, jakoś tak po powrocie do Gdańska, postanowiłem udać się na jeden ze zbiorników retencyjnych. Ogólnie są to wody nie za ciekawe, za którymi większość osób, pływających po dużych zbiornikach z echosondami i tumanem sprzętu, nawet by się nie obejrzała. Rybostan? W ogólnej opinie bardzo znikomy - często woda jest spuszczana po dużych ulewach.. ale sytuację ratują zapaleni wędkarze, którzy je po prostu samemu zarybiają - stąd też bywają nieobliczalne, a przy tym bardzo niepozorne. Retencja, którą odwiedziłem dwa dni temu, była wodą przeze mnie do tej pory nieuczęszczaną, a zachęciła mnie do jej odwiedzin rozmowa z kolegą po kiju, który streścił mi w kilku słowach "są tam duże karasie".. No więc co, trochę microjigów do pudełka i w drogę skoro świt.
A gdy po godzinie, zacząłem przeklinać, że nie pojechałem tego dnia na okonie.. stało się to, co po udanym holu, skutkowało drżeniem rak, przy palonym nerwowo papierosie. Gdy rzuciłem sobie za trzcin, widząc jakieś bąbelki tuż za nimi i chciałem podnieść małą tante od fish up'a na wolframowej, złotej główce z dna, nagle mój kij wygiął się przy przeraźliwym, a przy tym pięknym akompaniamencie hamulca kołowrotka. Miałem niesamowite szczęście, że ryba odjechała spod samych trzcin (gdzie wzięła) na otwartą wodę. Rzadko w wędkarskiej przygodzie z wędką doświadcza się takiego wystrzału adrenaliny i innych neuroprzekaźników w mózgu. Myślałem, że to japona (karaś srebrzysty), ale trochę trwało zanim zobaczyłem, przewalającą się w wodzie oliwkową, dostojną aparycję lina. W przypływie emocji dokładnie nie pamiętam jak profesor w końcu znalazł się w moim podbieraku, ale gdy położyłem go na trawce.. pomyślałem po prostu jakiś Ty piękny!
lin1.JPG 107,88 KB 35 Ilość pobrań
lin2.JPG 70,49 KB 33 Ilość pobrań
45 centów, oliwkowej siły, o pięknych czerwonych oczach i dostojnej parze malutki wąsów. Idealny portret karpiowatej. Do tej pory jak o tym piszę, mam banana na twarzy..
lin3.JPG 77,24 KB 37 Ilość pobrań
To niesamowite, jak takie spotkanie z rybą zmienia na kilka chwil człowieka, gdzie powietrze inaczej pachnie, kwiaty mają bardziej czerwoną barwę, a ptaki inaczej śpiewają. Tego dnia nie oddałem więcej ani jednego rzutu. Byłem już za szczęśliwy.. Oboje wróciliśmy do domów..
lin5.JPG 79,67 KB 33 Ilość pobrań
Sprzęt zostawiłem na koniec, bo za dużo o sprzęcie w internetach.
Quantum Centex Felchen 2,10 1-8gr (delikatniejsza szczytówka)
Daiwa Ninja 2000
Kamatsu Techron 0,04 (ciemnozielona) + trabucco lucifer 0,165
Główka wolframowa złota 3,5mm + hak kiełżowy #12 akita + borodowy dubbing + Fish Up Tanta 1"
I jeszcze jedna bardzo ważna rzecz! Zabieram często ze sobą idąc w miasto długą sztycę do podbieraka, która przydaję mi się na wysokich nabrzeżach Motławy jak i na zarośniętych zbiornikach. Sporo ryb dzięki niej wyjąłem.
NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"
Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 13 lipiec 2017 - 09:05