Dzionek piękny. Płytka woda i dalekie rzuty. Mały twisterek 5 cm, czarny na trzy gramowej główce. Złowiłem go już drugi raz
Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.
Napisano 16 luty 2018 - 19:41
Dzionek piękny. Płytka woda i dalekie rzuty. Mały twisterek 5 cm, czarny na trzy gramowej główce. Złowiłem go już drugi raz
Napisano 16 luty 2018 - 22:07
Witajcie ponownie,
W tym tygodniu nie miałem okazji za dużo pospacerować nad wodą. Jednak kilka dni temu trafiłem całkiem fajnie współpracujące rybki. Początkowo ciężko było się wstrzelić jednak po przerzuceniu kilku przynęt znalazłem tą która okazała się kluczem do sukcesu. Ryby przyklejone do dna, bardzo delikatnie brania, a nawet rzekł bym reagowały na przynętę położoną na dnie. Taka swego rodzaju dłubanina. Wszystkie ryby złowione na jiga. Kilka Pstrągów 40+ i fajny przyłów Lipień prawie 45cm.
NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"
Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 19 luty 2018 - 11:10
Napisano 17 luty 2018 - 18:56
Popularny
Ostatnie 2 tygodnie nie rozpieszczały pogodą. Ciągły mróz i marznące przelotki uniemożliwiały precyzyjne łowienie, stad odpuszczałem wyjazdy. Dziś rano pogoda nie była lepsza, deszcz ze śniegiem, nie wiadomo czy deszczu, czy śniegu więcej z nieba leciało. Przynajmniej chociaż temperatura oczko powyżej zera. Spojrzenie za okno, westchnienie, znowu odpuszczam...
Po śniadaniu nie wytrzymałem, musze jechać! Żona chyba widziała w moich oczach „brak ryb”, stad westchnęła jedynie i powiedziała „jedź”...
Przez pół drogi w aucie rozmyślałem w które miejsce jechać. W końcu jest decyzja. Ok 11:00 byłem nad Rzeką. Gdy dojechałem na miejsce, stały tam już 2 auta... Jednego łowiącego zauważyłem poniżej samochodów. Pytanie zatem, gdzie poszedł drugi? Ostatecznie zdecydowałem, ze idę w gore Rzeki, obejdę cały planowany odcinek i będę łowił schodząc z nurtem.
Gdy dochodziłem do planowanego miejsca rozpoczęcia łowienia, jakies 200-300m powyżej zauważyłem tego drugiego właściciela auta... Cofnąłem się zatem jakieś 500m, zostawiajac mu dość długi odcinek do łowienia i zacząłem w połowie odcinka, który chciałem dziś obłowić.
Zamierzałem dziś również przetestować nowo odebrany z BB Custom Rods kijek - Kraag 7’ 5lb. Przynetami będą własnoręcznie robione jigi, głównie czarne, jako imitacje pijawek.
Rzeka dziś zaskoczyła mnie bardzo niską wodą. Pierwsza myśl od razu, gdy stanąłem na brzegu, „kurde, dlaczego nie zabrałem lekkich jigow?” W pudełku same 4 i 5g. No nic, jakoś damy radę. Pierwsze rzuty nowym kijkiem i od razu banan na twarzy. Mega precyzyjny i perfekcyjnej wyważony patyk, świetnie się ładuje i jest bardzo celny. Do tego dobrze dobrana krótka rękojeść. No i ta czerń, kijek jest kompletnie czarny. Bartek określił go jako najbrzydszy i najnudniejszy kij, jaki kiedykolwiek wykonał... A mi się podoba i wiem, ze będzie dobry
Pierwsze kilkadziesiąt metrów i rzuty w obiecujące miejsca nie przynoszą żadnych zaskoczeń. Pustka... Kolejne miejscówki, kolejne nadzieje i nic. Minąłem kilkaset metrów rzeki przeczesując każda obiecująca miejscówkę. Nawet bez pobicia.
Przed samym końcem odcinka, Jakies 200-300m od auta, doszedłem do dość długiej prostki, średnio obiecującej. Zaczyna się lekkim zwężeniem, spowodowanym dużym „cyplem” zgniło-suchej trzciny na przeciwległym brzegu. Celny pierwszy rzut na sam szczyt cypelka i pozwalam jigowi spłynąć z nurtem przez środek koryta do mojego brzegu. W połowie koryta następuje branie. Nie takie zwykle branie, ale atomowe jebniecie, które dogina 5lb kij poniżej złącza. Już wiem, ze Ryba na końcu kija ma na pewno 4 z przodu. Zaraz po ostrym uderzeniu Ryba schodzi z nurtem parę metrów i zaczyna się kanonada wyskoków i jazdy na ogonie, jakiej nie wykonały w tym roku wszystkie złowione pstrągi razem wzięte. Teraz już wiem, ze Pstrąg ma 5 z przodu! Udaje mi się zejść kilka metrów brzegiem na jego wysokosc i stanąć poniżej. Pstrąg obrał sobie kierunek pod prąd, z czego się bardzo ucieszyłem, zmęczy się. Parę odjazdów i kolejnych wyskoków i widzę, ze można próbować go podbierać. Podbierak do wody i próbujemy. O dziwo, po 2-3 podejściu bezpiecznie ląduje w podbieraku. 4g czarny jig siedzi w nożyczkach, dobrze wpięty.
Radość nieziemska! Miarka wskazuje 51cm. Mój nowy osobisty rekord, jak to niektórzy mówią, PB Kilka szybkich fotek i rybka wraca do wody. Ma tyle energi, ze dosłownie po 2-3 sekundach wyjeżdża z podbieraka w nurt Rzeki.
Do zobaczenia!
NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"
Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 19 luty 2018 - 11:11
Napisano 17 luty 2018 - 20:15
Daiwa Justron 0.205 Red kupiona na Aliexpress. Przekozacka żyłka
Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 22 luty 2018 - 10:31
Napisano 18 luty 2018 - 16:56
Nie samym kleniem żyje człowiek Też jest super
Napisano 18 luty 2018 - 19:50
... i doczekałem się debiutu Alphasa. Skończyłem go budować pod koniec roku i spokojnie mogłem z nim zacząć nowy sezon pstrągowy. Dzisiejszy ryb
Pstrąg 45cm.jpg 111,3 KB 34 Ilość pobrań
Napisano 18 luty 2018 - 21:32
Wskoczyła niedziela na kartce kalendarza. Pogodynka dzisiaj straszyła, że jest to jedna z najcieplejszych w najbliższym czasie - no to co miałem zrobić - tylko iść nad wodę. Potem nie ma szans. Nad wodą byłem rano, starałem się zlokalizować miejsca w których stoją ryby. Początek był ciężki. Szukałem wszędzie, zwałki, podmycia, wlewy, dołki, bystrzyce, warkocze, zwolnienia nawet spokojna woda. Klasyka pstrągowa nie działała, zacząłem wyciągać alternatywę, żółcie, pomarańcze, róże i fiolety. To był dobry trop.
Bez nazwy-2.jpg 120,5 KB 32 Ilość pobrań
Wyselekcjonowałem, gorącą przynętę po około 2 godzinie obławiania. Wszedłem na głębszy odcinek. Ubrałem 2,5 gramową główkę. Od samego początku stosowałem wolne tempo prowadzenia. Doszedłem do ciekawego miejsca. Rzeka tutaj się rozszerzała. Po mojej stronie miałem główną rynnę z powalonym drzewem, ciemna, głęboka woda. Po przeciwnej stronie, rzeka zwalniała, była płytsza, jasny piasek rozświetlał ton. Na środku były dwa warkocze z przejściem w głębinę głównej rynny. Przynętę podawałem w leniwy prąd po czym sprowadzałem ją pod nogi w wolnych skokach starając się trzymać ją w połowie toni.
01.jpg 75,43 KB 34 Ilość pobrań
Pstrąg skoczył dokładnie w połowie burty, na wolniejszym warkoczu, tuż przed główny nurtem i głęboką burtą. Zaatakował po pojedynczym skoku i przytrzymaniu tuż po tym jak warkocz trącił delikatnie jigiem i wciągnął go w prąd. Poczułem specyficzne szarpnięcie, zaciąłem i zaczęło się. Ryba na początku stanęła w miejscu, po czym weszła w główne bystrze i po łuk spadała po mój brzeg, zaczęła młynkować, chwilę odczekałem po czym delikatnie ją uniosłem. Udało mi się ja wyprowadzić na spokojniejszy fragment rzeki, podebrałem podbierakiem, zrobiłem fotkę, uwolniłem, doszedłem do siebie. Zjadłem kanapkę. Szedłem dalej lecz już nic nie wydreptałem.
NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"
Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 22 luty 2018 - 10:33
Napisano 18 luty 2018 - 23:19
Wracając do kwestii zażaleń wszelakich na obecny stan rzeczy... Moje pytanie brzmi: Drodzy koledzy "pstrągarze" ilu z Was ugania się za pstrągami nie tylko do maja? Ilu z Was pilnuje tarlisk, pomaga w zarybieniach, wydzwania i konfrontuje swoje obserwacje z ichtiologami i nie idzie na łatwiznę, gdy w pogoni za szczęściem i dla jego dobra, trzeba przedzierać się przez nadbrzeżne burzany, raz po raz płosząc kłusowników? Mam wrażenie, że wedle pewnego przysłowia, wygląda to tak: "Krowa, która najmniej mleka daje, ryczy najbardziej..." Czekam na Wasze opisy pstrągowych wypraw z pełni sezonu, znad tej ogólnie na językach będącej rzeczki, o której raptem każdy zapomina pomimo, że parkingi już puste i tłoku nie uświadczysz... Gdzie Wy wówczas jesteście, no pytam? Na szczupakach, kleniach czy bolkach domniemam... Czekam na las rąk w górze! Tu można można sobie "popitolić, ale zagrać pragmatycznie i do końca, to mało kto z Was woli. A ja jestem na przykład za wydłużeniem okresu ochronnego tak, jak to miało miejsce drzewiej. P.S. Szczęśliwym łowcom szczerze gratuluje!
Użytkownik Muszka edytował ten post 19 luty 2018 - 00:05
Napisano 19 luty 2018 - 08:42
Wracając do kwestii zażaleń wszelakich na obecny stan rzeczy... Moje pytanie brzmi: Drodzy koledzy "pstrągarze" ilu z Was ugania się za pstrągami nie tylko do maja? Ilu z Was pilnuje tarlisk, pomaga w zarybieniach, wydzwania i konfrontuje swoje obserwacje z ichtiologami i nie idzie na łatwiznę, gdy w pogoni za szczęściem i dla jego dobra, trzeba przedzierać się przez nadbrzeżne burzany, raz po raz płosząc kłusowników? Mam wrażenie, że wedle pewnego przysłowia, wygląda to tak: "Krowa, która najmniej mleka daje, ryczy najbardziej..." Czekam na Wasze opisy pstrągowych wypraw z pełni sezonu, znad tej ogólnie na językach będącej rzeczki, o której raptem każdy zapomina pomimo, że parkingi już puste i tłoku nie uświadczysz... Gdzie Wy wówczas jesteście, no pytam? Na szczupakach, kleniach czy bolkach domniemam... Czekam na las rąk w górze! Tu można można sobie "popitolić, ale zagrać pragmatycznie i do końca, to mało kto z Was woli. A ja jestem na przykład za wydłużeniem okresu ochronnego tak, jak to miało miejsce drzewiej. P.S. Szczęśliwym łowcom szczerze gratuluje!
A kim Ty jesteś żeby pytać i domniemywać? Widać wszystko wiesz mieszkając prawie 100 km od nas.
Ja już zakończę zadawanie pytań i swoje 26 letnie doświadczenie na kołku powieszę bo mi wszystko wyjaśniłeś.
Jak będę miał wątpliwości to pozwolisz że do Ciebie zadzwonię, wyjaśnisz mi co poszło nie tak.
Dziękuję
Napisano 19 luty 2018 - 09:44
Popularny
Dzien dobry,
Mialem okazje spedzic kilka dni w samotnosci moich pstragowych rewirow. Jak to czesto bywa na rybach, reguly ich aktywnosci zerowej nie biora pod uwage naszych planow / wyjazdow.
W ciagu pierwszych dni najciekawszymi epizodami, jakie rozegraly sie, byly spotkania wydrami. Raz dorosla sztuka krecila sie w plywajac z jednego brzegu na drugi niespecjalnie przejmujac sie moja obecnoscia w zasiegu "strzalu". Moze dlatego ze stalem ponizej jej po pas w wodzie i mnie nie widziala?
W kazdym razie jak raz mucha przeskoczyla jej po grzbiecie (na szczescie sie nie wbila) spanikowala i znikla na dobre.
Kolejnego dnia spotkalem dwojke mlodych baraszkujacych niczym delfiny, gdy pokonujac skalne przeszkody ominely mnie i poplynely w gore rzeki.
Ale pstragi bardzo, bardzo himeryczne. Samoograniczenia plynace z lowienia wylacznie na wynalazki z pior i sierci ograniczaja moje mozliwosci "glebokiej penetracji", czy innych trikow zarezerwoanych dla bombardujacych ukryte w dziurach pstragi przy pomocy ciezszych przynet.
Ja w takich okolicznosciach, gdy ryby nie zeruja i siedza poprzyklejane do swoich kryjowek wybieram lowiska o jak najmniejszej glebokosci.
Po prostu zycie (pstragi) nauczyly mnie, ze jesli bardzo powoli wprowadze sensowna przynete niemalze NA pstraga...to pstragi taki mimo niewielkiej aktywnosci moze takie COS zjesc.
Tyle teoria. Ale 1-2 kontakty na wedce i kilka "wzrokowych" na kilkadziesat godzin spacerow z wedeczka... no chcialoby sie wiecej.
Gram do konca, takie juz mam podejscie do wedkowania i dania szansy rybie.
Zatem ostatnie popoludnie zaplanowalem z maksymalnym wykorzystaniem swiatla slonecznego.
Tak by do auta dotrzec szybkim spacerkiem i jeszcze sie przebrac bez koniecznosci uzywania latarki.
Popoludnie okazalo sie tym momentem, kiedy warto bylo byc nad rzeka i robic sensowne kombinacje ruchow
W miejscu wrecz nieprzyzwoitym, gdzie pofaldowane skalne dno, na szczycie garbu ma okolo 5-10 cm wody a w dole okolo 40 -50 cm, jest kilka wiekszych kamieni wystajacych, wokol ktorych jest ciut glebiej.
Przyneta slimaczym tempem (bo tak tam naplywa woda) na podniesionym kiju naplynela na jeden z takich kamieni, a gdy go mijala, bardzo fajna ryba niczym leniwiec zza kamienia zrobila "AM". I niespiesznie wciagnela naplywajacy kasek. Potem juz byl zdecydowanie bardziej dynamicznie.
Na szczescie hol zakonczyl sie w podbieraku.
Po kilku dniach kompletnej posuchy, taka akcja smakuje wybornie
Ale najlepsze mialo jeszcze nadejsc. Slonca juz nie bylo, oblawialem kolejne "kaluze" miedzy skalami na kolejnych skalnych gruzowiskach.
Mucha wpadla w plaska latke glebszej wody, jak wiele razy wczesniej w inne takie miejsca. Obrot korbka. PSTRYK. BOOM.
Tnie wode ryba a ja juz ide po zalanych skalach w jej kierunku.
Pare fikow, pare mykow. Pare odjazdow. Przy drugiej probie podebrania siatka napiela sie pod ciezarem Goscia.
66 jerka.jpg 129,58 KB 33 Ilość pobrań
Takze udalo sie . Czasami warto kombinowac. Czasami warto byc bezrefleksyjnie upartym. Czasami potrzeba troche szczescia. A czesto potrzeba tego wszystkiego po trochu
Ryba zlapana StC Sc4, Stella 14 C3000XG, zylka Pline 0,25. Przyneta mojej produkcji .
W tym miejscu podziekowania i krotka dedykacja dla Kuby Standery, ktorego wpis w watku szkoly wykonywania much, zainspirowal mnie do rozszrzenia mojego arsenalu przynet muchowych o modele, ktorych nie znalem. Dziekuje.
Pozdrawiam
NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"
Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 19 luty 2018 - 11:12
Napisano 19 luty 2018 - 09:50
Guzu jak to możliwe że wydry nie wyżarły jeszcze tych pstrągów? U nas jak wejdzie wydra to już wiadomo dla czego ryb nie ma.
Napisano 19 luty 2018 - 09:52
Witam Kolegów
Kolejny udany dzień !!! . Po kilkunastu minutach penetrowania ciekawych rzecznych rewirów , zameldował się taki oto pstrąg
pozdrawiam
Bogdan
Napisano 19 luty 2018 - 09:53
Guzu jak to możliwe że wydry nie wyżarły jeszcze tych pstrągów? U nas jak wejdzie wydra to już wiadomo dla czego ryb nie ma.
Tez czasami sie zastanawiam
Natomiast zauwazylem, ze obecnosc wydry w lowisku "przesuwa" ryby.
Ustawiaja sie bardziej na wylocie z kryjowek. Zawsze spotkanie z wydra koncze skrupulatnym oblowieniem danego odcinka. I czesto sa brania / kontakty.
Ryby sa bardziej "dostepne". Chyba nie chca dac sie zaskoczyc w kozim rogu Tak to sobie tlumacze
Napisano 19 luty 2018 - 10:11
Widać że muszą mieć wykształcone zachowania które pozwalają im przeżyć. Pewnie nie wszystkim bo wydra też musi coś jeść, ale widać że populacja jest silna i wydra nie wytnie wszystkich ryb. Poza tym co to za drapieżnik co by wyciął cały pokarm na swoim terytorium. Organizm który wyniszcza swojego żywiciela to pasożyt.
Napisano 19 luty 2018 - 10:47
Poza tym co to za drapieżnik co by wyciął cały pokarm na swoim terytorium. Organizm który wyniszcza swojego żywiciela to pasożyt.
To by pasowało na definicję "ludzkości" przepraszam za off.
Napisano 19 luty 2018 - 11:01
Daniel,jak zawsze super.Miałeś już wiele zdjęć w letnich okolicznościach,chociażby przy lepszym świetle ale to powyższe bardzo,bardzo mi się podoba .
Napisano 20 luty 2018 - 10:20
Napisano 20 luty 2018 - 15:06
Użytkownik kondzio 77 edytował ten post 20 luty 2018 - 15:09
Napisano 20 luty 2018 - 18:59
a to dzisiejsza samiczka 42,5cm
28059181_1923546157909039_439356089062807411_n.jpg 106,69 KB 31 Ilość pobrań 27972668_1923546104575711_6852249065195087183_n.jpg 106,38 KB 31 Ilość pobrań
Napisano 20 luty 2018 - 23:42
Guzu jak to możliwe że wydry nie wyżarły jeszcze tych pstrągów? U nas jak wejdzie wydra to już wiadomo dla czego ryb nie ma.
Z moich obserwacji wynika, że wydra mocno wyrybi odcinek rzeki, ale nigdy do końca. Gdy tylko spadnie ilość ryb nie zapewniająca najedzenie się do syta zmienia stanowisko. Przez kilka lat można obserwować migracje tych ssaków na różnych odcinkach rzek. Przyroda tak już się ukształtowała, że drapieżnik zostawia sobie zawsze "żelazny" zapas na odbudowanie pogłowia.
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych