Stoję w rwącej wodzie tak dobrze do pół uda . Artur jest jakieś 30 metrów w dół . Rzucam na maksymalny zasięg prostopadle pod drugi brzeg , czasem nieco pod prąd . Wobek wpada do wody i zaczyna swój deliryczny taniec po powierzchni . Brania następują najczęściej w pierwszej ćwiartce wachlarza . Są albo mega widowiskowe i wyrywają z butów , albo subtelne kąśnięcie kończy się spokojnym zejściem pod mój brzeg i walka zaczyna się dopiero w warkoczu , który sam tworzę w nurcie . Jest !!! krzyczę do kumpla . Po raz kolejny odwraca się z kciukiem uniesionym do góry . Największy złowiony ma około 45 cm i po braniu stawia świecę waląc imponująco kilka młynków przy okazji . Jest pięknie , choć zaczęło się średnio . Ale od początku może ...
Kolejny po majowym weekendzie wyjazd z ekipą nad naszą nową-starą dużą rzekę , co to od początku miała być kleniową a zagościła opisem w wątku jaziowym . Jedziemy nad nowy jej odcinek , który w porównaniu z poprzednimi jest znacznie szybszy . Dużo ostro nurtowych miejsc z płytkimi bystrzami , radujących wszystkie moje zmysły stępione ciurkową , pozbawioną wody rzeczywistością lokalną . Tym razem zakładam wodery , bo do przejścia mamy spory kawał drogi w terenie na tyle zarośniętym , że po chwili od startu byłbym mokry od porannej rosy dokumentnie . I te wodery przydały się bardzo w sumie , bo na tym odcinku rzeki wejście do wody było podstawą jak się okazało . Brzegi na długich odcinkach są na tyle strome , że uniemożliwiają dobranie się do wody . Wreszcie po długim dosyć marszu trafiam obiecujące zejście w miejscu idealnym . Szybka woda przyśpiesza jeszcze bardziej , pod drugim brzegiem tworzy się skalny szypot skosem do nurtu , za którym głębokość znacznie wzrasta sądząc po kolorze wody a przed którym z kolei biegnie piękna rynienka . Nad największym bystrzem jest pewnie ze trzydzieści centymetrów wody . Obławiałem tę miejscówkę już czas jakiś woblerkami wydającymi się idealnie dopasowanymi do sytuacji , ale bezskutecznie . W międzyczasie poniżej zjawił się Arturo , obrabiający nurtowe zgłębienia poniżej bystrza i notujący mocny strzał tam właśnie . Ja dalej bez kontaktu . Czując ryby w zasięgu zakładam smurzaka , który średnio mi pasuje do uciągu i braku aktywności na powierzchni . Mocny nurt momentami wyrzuca go i poniewiera , ale ta przynęta otwiera wodę . Początkowo działa larwa od Stepanowa , taki mój indykator kleniowy na tę wodę właśnie . Pracuje tak jak lubię , czyli tuż pod powierzchnią a nie na niej . Jednak po kilku pierwszych rybach przerzucam się na niewielką Brombę sunącą po powierzchni właśnie i to jest strzał w dychę . Jest pięknie . Słońce świeci i grzeje solidnie , ja w wodzie dającej chłód , pędzącej na złamanie karku , pełnej kleni chętnych do współpracy i kumplem w zasięgu wzroku , który świadkuje mojej glorii i miło łechce moje ego łowcy .
NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"
Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 15 maj 2018 - 20:37