Skocz do zawartości

  •      Logowanie »   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

Zdjęcie

Haki bezzadziorowe


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
175 odpowiedzi w tym temacie

#21 OFFLINE   pablom

pablom

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2024 postów
  • LokalizacjaSulejówek

Napisano 06 luty 2007 - 21:34

Pewnie masz racje. Zobaczymy jak sprawa będzie wyglądała teraz, dotychczas stosowłem tzw. krowi ogon nie było żle, teraz mam tego batsona ( do testów) zupełnie inny kij- pożywiom uwidim

#22 OFFLINE   warciak

warciak

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 680 postów
  • LokalizacjaJarocin

Napisano 06 luty 2007 - 21:39

Odnośnie spiłowania zadzioru mechanicznie odradzam gdyż rozhartujemy kotwe na 100% zrobi sie miękkla i tępa,chyba że recznie ale trzeba by dobrać pilnik o odpowiedniej ziarnistości no i przy małych kotwiczkach uważać aby nie stępić ostrza.W tej kwestii sugerowałbym się raczej zagięciem zadziora. :mellow:
Skłaniam się przychylić wypowiedzi @roberta o zbyteczności 2 kotwicy w woblerze ,gdyż ona bardzo często wbija się w niepożądane miejsca np.oko,miekkie częsci głowy powodujac dużo wieksze skaleczenia niż zadziory. :huh: :huh:

Co do samych zadziorów to w tym sezonie przynajmniej kilka poperów wyjdzie z kotwiczkami bezzadziorowymi a o doświadczeniach napisze :D

Pozdrawiam

#23 OFFLINE   pablom

pablom

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2024 postów
  • LokalizacjaSulejówek

Napisano 07 luty 2007 - 13:27

Co do kotwic w wobkach do 5cm, zazwyczaj ściągam tę bliżej steru- ale z powodu złego dobrania kotwicy, tzn często przy żucie ta właśnie kotwiczka zachacza się o ster.
Odnośnie zpiłowywania zadziorów, w małych kotwiczkach narazie będe przyginał, a potem zobaczymy.

#24 OFFLINE   Slouli-kaznodzieja Fryc

Slouli-kaznodzieja Fryc

    Nowy

  • Forumowicze
  • Pip
  • 31 postów
  • LokalizacjaUnited Kingdom

Napisano 07 luty 2007 - 14:15

Na kotwiczki bez zadziorow nigdy nie lowilem, ale lowilem sporo na haki bezzadziorowe i generalnie nie ma wiekszych problemow z wyholowaniem ryby nalezy tylko trzymac mocniej cugle tzn. holowac zdecydowanie i wlasnie przewidywac niektore numery typu wyskoki z wody czy jazda na ogonie, bo wtedy raczej ryba spadnie. Mowie o hakach. Zwlaszcza potoki maja te umiejetnosc opanowana dosc dobrze.
Tak ze jesli ryba nie jest zbyt czesto w powietrzu a hol jest zdecydowany nie ma problemu. Mysle tez ze tym bardziej na kotwiczce bez zadziorow bo w koncu mamy trzy groty zamiast jednego. Chyba najlepszym patentem jest wlasnie przyginanie kombinerkami zadziorow staja sie zupelnie plaskie i praktycznie nie wyczuwalne pod palcem. Zawsze tak robie jesli woda wymaga bezzadzirow. Jesli chodzi o muchowe haki bezzadziorowe to bez problemu sa osiagalne w kazdej topowej firmie np. Taimen, nie sprawdzalem ale moze maja tez kotwiczki bez zadziorow.

#25 OFFLINE   Robert

Robert

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3756 postów
  • LokalizacjaAreszt Wydobywczy Istambuł

Napisano 07 luty 2007 - 14:45

Z pstrągiem sprawa jest bardziej skomplikowana bo to ryba która ma bardzo wrażliwe skrzela. Jak się zaczepi o nie kotwiczką to szanse ma małe a zdecydowany hol pozbawia go szans w ogóle. Wobler z dwoma kotwiczkami też jest dla nich bardzo niebezpieczny. Uważam, że jedna kotwiczka bez zadziorów powinna być normą.
Skaczą raczej małe pstrągi więc jak nawet spadnie, to strata niewielka. Na wyposażeniu powinny być też odpowiednie szczypce do wyhaczania bo czas tego zabiegi w przypadku pstrąga ma bardzo duże znaczenie.

#26 OFFLINE   MaleX

MaleX

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 487 postów
  • LokalizacjaTeren prywatny
  • Imię:Marcin

Napisano 07 luty 2007 - 15:04

Witam Panowie,
bardzo interesujący temat. Od dwóch sezonów stosuję haki/kotwiczki bezzadziorowe
Zadziory usuwam przy pomocy płaskich kombinerek, zdecydowanie odradzam - jak przedmówcy - szlifowanie mechaniczne.
Nie zauważyłem powiększenia liczby spadów. Przez dwa sezony złowiłem blisko 30 pstrągów, setkę kleni, kilkanaście sandaczy, szczupaków, boleni - liczba spiętych ryb w czasie holu (nie liczę niezaciętych brań)waha się w granicach 10-15% dla każdego gatunku, tak wynika z moich notatek. Uwagi kaznodziei-Fryca słuszne, największe prawdobodobieństwo straty ryby możemy wiązać ze specyfiką gatunku (tu: pstrąg), choć przyznam, że z moich doświadczeń wynika,iż spady pstrągów mieszczą się w dolnych granicach procentowych. Zauważyłem natomiast – też w przypadku pstrągów – większą liczbę udanych zacięć, ale może to tylko subiektywne odczucie (absolutnie nie dorabiam tu żadnej teorii).
Natomiast uwalnianie ryb przebiega zdecydowanie szybciej i sprawniej oraz zapewne o wiele przyjemniej (szczególnie dla ryb, ale i dla mnie).
I jeszcze jedna kwestia:); ważny problem poruszony przez Roberta - likwidacja drugiej kotwicy. Coraz częściej skłaniam się ku temu, by zrezygnować z tylnej w przypadku woblerów stosowanych do połowu pstrągów i kleni, na rzecz pojedynczego haka w przypadku wobków o długości 4-5-6 cm(na przednią zapinam zdecydowanie więcej ryb).
Pozdrawiam
Marcin.


#27 OFFLINE   Sławek

Sławek

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2720 postów
  • LokalizacjaPolska północna :)

Napisano 07 luty 2007 - 15:26

Tak czytam, czytam i zastanawiam się w jakim kierunku pójdzie dyskusja.
Co do rozhartowania haka. Jeżeli użyjemy papieru o bardzo drobnej ziarnistości , to rzeczywiście rozgrzejemy ten fragment kotwicy do niezłej temperatury. Jednak tego nie polecam. Wystarczą wysokie obroty (a takie powinna posiadać miniszlifierka) i dosyć mocno zbierający materiał. Szlifowanie powinno zabrać jakieś kilka sekund - a kto zabrania krótkich przerw? O rozhartowanie w takim przypadku trudno mówić.
Co do osłabienia kotwiczki, czy haka. Teoretycznie ostnieje taka możliwość, ale zwróćcie uwagę w którym miejscu dokonujemy ingerencji. Prawie przy samym grocie. Czy wygięła się Wam kiedyś w tym miejscu kotwiczka? Pewnie nie. Dlaczego? Bo siła jest proporcjonalna do ramienia, które w tym przypadku jest bardzo krótkie. Inna sprawa, że pozbywając się grota nie ingerujemy w ogólny rys danej kotwicy. Zadzior jest tylko dodatkiem. To tak jak z hubą na drzewie. Czy jezeli ją zetniemy, to osłabimy drzewo??
Pozdrawiam

PS Robercie to co piszesz jest poparte doświadczeniami. Cienkie kotwice przecinają a pstrągi są bardzo wrażliwe... Szacunek

#28 OFFLINE   Kuba Standera

Kuba Standera

    W walce z głupota nie ma wygranych, są tylko cudem ocaleni

  • Bloggerzy
  • PipPipPipPip
  • 9639 postów
  • LokalizacjaGibraltar i okolice

Napisano 07 luty 2007 - 15:56

Z pstrągiem sprawa jest bardziej skomplikowana bo to ryba która ma bardzo wrażliwe skrzela. Jak się zaczepi o nie kotwiczką to szanse ma małe a zdecydowany hol pozbawia go szans w ogóle. Wobler z dwoma kotwiczkami też jest dla nich bardzo niebezpieczny. Uważam, że jedna kotwiczka bez zadziorów powinna być normą.
Skaczą raczej małe pstrągi więc jak nawet spadnie, to strata niewielka. Na wyposażeniu powinny być też odpowiednie szczypce do wyhaczania bo czas tego zabiegi w przypadku pstrąga ma bardzo duże znaczenie.


Choć czytałem kiedyś artykuł gdzie pisano właśnie o odczuwaniu bólu przez ryby i była foata złowionego pstrąga który podczas poprzedniego opłyniecia zatoczki spiał sie w czasie holu - pewność że to ta sama ryba była własnie dzięki muszce, okazało sie że druga much przecieła całkowicie jeden z łuków skrzelowych (wystawał kikut spod pokrywy) a mimo to ryba nie przestała żerować, nie krwawiła ze skrzela, wyglądała całkiem ok.


#29 OFFLINE   MaleX

MaleX

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 487 postów
  • LokalizacjaTeren prywatny
  • Imię:Marcin

Napisano 07 luty 2007 - 15:59

Nie jestem specem od obróbki metalu, ale raczej jak już mechanicznie walczyć to sugerowałbym niskie obroty. Podobnie sprawa wygląda w przypadku ostrzenia noży, szczególnie tych wysokiej jakości, raczej wolno i mokro <_<.
Robert, do ekwipunku warto dołączyć niewielki podbierak uwieszony na plecach wojownika-pstrągołapa :D


#30 OFFLINE   Robert

Robert

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3756 postów
  • LokalizacjaAreszt Wydobywczy Istambuł

Napisano 07 luty 2007 - 16:05

Wielkie dzięki Sławku :D Fakt, wiedzy nie czerpie z książek i to co pisze jest sprawdzone. Pewnie dlatego wiem, że nie można rozhartować grota, bo ile jest tego piłowania :D Masz też rację, że nic się nie osłabia. W hakach Ownera z systemem CUT POINT grot ma kształt teownika (patrząc z góry) . Taki grot wbija się głębiej a o jego wytrzymałości decyduje wytrzymałość kolanka a nie grota. Ja piłuje groty ponieważ miałem kilka przypadków kiedy haczyk z przygiętym grotem stawiał zadziwiający opór. Boleń ma takie miejsca z których hak wychodzi opornie a z zadziorem jest czasem niezwykle trudny do wyjęcia. Tak jak nienawidzę tej szarpaniny w stylu amerykańskim przy odhaczaniu, tak wyjmowanie haka bez zadziorna działa kojąco na duszę i sumienie. Cieszę się, że podzielacie moje zadanie w kwestii drugiej kotwiczki. To problem nie mniejszy niż zadzior i często obrażenia ryby są koszmarne. Polecam wyjeżdżającym do Skandynawii zdjęcie chciażby na próbę przedniej kotwiczki.

#31 OFFLINE   Robert

Robert

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3756 postów
  • LokalizacjaAreszt Wydobywczy Istambuł

Napisano 07 luty 2007 - 16:21

Standerus, to zapewne pojedynczy dziwny przypadek. Przez 6 lat zarybiałem pobliskie jezioro pstrągami i trochę się grzebałem w tym temacie. Rozmawiałem długo z ichtiologiem/wędkarzem i to on uczulił mnie na ten temat. Wszystko co mi powiedział sprawdzało się w praktyce. Obserwowałem masowe odłowy pstrągów i sam sporo łowiłem. Używałem głównie gumki z pojedynczym hakiem bez zadziorna i nie miałem problemów. Padł mi jeden pstrąg który dostał idealnie w żyłę na łuku skrzelowym. Padł błyskawicznie. Ryby zabijało długie grzebanie w pyski i majstrowanie pluchami w skrzelach. Dlatego mam zakodowany obraz pstrąga jako ryby bardzo wrażliwej. Byłoby fajnie gdyby inni też tak postrzegali tą rybę bo to mniejsze ryzyko :D

#32 OFFLINE   Slouli-kaznodzieja Fryc

Slouli-kaznodzieja Fryc

    Nowy

  • Forumowicze
  • Pip
  • 31 postów
  • LokalizacjaUnited Kingdom

Napisano 08 luty 2007 - 13:46

Majster wiesz po czym mozna poznac ze ktos lowi sporo np. kleni wlasnie i ze faktycznie ma doswiadczenie? Jesli Ci mowi, ze wiekszosc ryb zapina na pierwsza kotwiczke a tylna przewaznie odpina lub zastepuje pojedynczym hakiem jak Ty B)(a taki maly cukier a co...) Tak faktycznie jest. Nasze wody sa trudne a ryby wyszkolone przez wedkarzy, obyte z przynetami. Na dzien dzisiejszy lowienie woblerami pod prad w sposob klasyczny jast chyba najmniej efektowna technika jesli chodzi o potoka, jazia, klenia, czy brzane. Z lowieniem takim wiaze sie wlasnie sposob ataku ryby w woblera. Zwroccie uwage, ze ryby zapinane na tylna kotwiczke byly standartem w odleglej juz przeszlosci. Dzisiaj zeby skutecznie lowic wzrokowce takie jak wymienione wyzej zwlaszcza klenie i jazie, trzeba pojsc bardzo daleko w specjalistyczne przynety oraz sposob ich prezentacji. Dzisiaj skuteczne metody to prowadzenie przynety w poprzek wody, splawianie z nurtem czy oblawianie nurtu wachlarzem. Z tym wiaze sie wlasnie specyfika ataku na przynete, nie jest to juz podarzanie za nia przez dluzsza chwile i spokojne zassanie od tylu. To bezskuteczny dzisiaj juz sposob prowokacji. Ryba uderza w przynete z boku lub od przodu dla tego konczy sie to zapieciem na srodkowa kotwiczke. W przypadku stosowania malych woblerkow 2, 2.5, czy 3 nawet do 5cm pozostawienie tylko jednej srodkowej kotwiczki to swietny patent stosowany przez najlepszych tego swiata. Co do brzany chodzi nie o finezje, bo ryba ta nie ma nic wspolnego z subtelnoscia ani podczas ataku na wobler ani tym bardziej podczas holu, bardziej o skuteczny i pewny hol. Gdyz ta uwieziona na koncu naszej zylki wyczynia najprzerozniejsze manerwy przy dnie by pozbyc sie przynety. Do najskuteczniejszych nalezy szorowanie pyskiem o zwir badz kamienie na dnie, kiedy to druga kotwiczka bedaca na zewnatrz pyska czesto gesto grzeznie gdzies w zawadzie co rownoznaczne jest z utrata ryby. Jak wiec widac po licznych wypowiedziach kolegow stosowanie pojedynczej kotwiczki jest skuteczne, wygodne, humanitarne i praktycznie nie posiada zadnych argumentow przeciw.
Polecam

#33 OFFLINE   Robert

Robert

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3756 postów
  • LokalizacjaAreszt Wydobywczy Istambuł

Napisano 08 luty 2007 - 14:12

Ja jednak widzę pewien problem. Niektóre woblery pozbawione tylnej kotwiczki zachowują się delikatnie mówiąc, śmiesznie. Oczywiście ryby mogą różnie zareagować na tą nową akcję ale będzie to już inna przynęta.

#34 OFFLINE   Slouli-kaznodzieja Fryc

Slouli-kaznodzieja Fryc

    Nowy

  • Forumowicze
  • Pip
  • 31 postów
  • LokalizacjaUnited Kingdom

Napisano 08 luty 2007 - 17:08

W przypadku woblerkow do 3cm zdjecie tylnej kotwiczki i wymiana srodkowej na numer wieksza nie ma wplywu na prace przynety, siupy zacvzynaja sie dopiero od 5cm w gore. Wszytsko jest kwestia doboru kotwiczki.

#35 OFFLINE   explorator73

explorator73

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 571 postów
  • LokalizacjaWarszawa

Napisano 08 luty 2007 - 17:14

A może zamiast tylnej kotwiczki w wobkach powyżej 5cm zakładać dużego chwosta? Jego opór można porównać z tym który stawia w wodzie kotwica.
P.

#36 OFFLINE   joker

joker

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPipPipPip
  • 5133 postów
  • LokalizacjaWzgórze Tumskie nad Wisłą
  • Imię:Robert
  • Nazwisko:Ciarka

Napisano 08 luty 2007 - 18:04

Witam. :D
Wątek nieco zmienił kierunek, ale jest ciekawy.
Z tym zdejmowaniem kotwic jest różnie i każdy ma tu trochę racji. Woblery rzeczywiście zaczynają dziwnie pracować po zdjęciu kotwiczki, niektóre po zdjęciu tylnej, a inne przedniej. Sprawa jest prostsza w tych woblerach, które mają oczko do zapinania: poniżej osi woblera, jego środka ciężkości lub oczko wychodzi ze steru. W innych przypadkach prawie zawsze dojdzie do zmiany pracy przynęty. Nie piszę tu, o woblerach „ekspresach” na bolenie czy Popperach.
W małych przynętach masa kotwiczek ma spory wpływ, na wyważenie i stopień wyporności przynęty. Dlatego, po zdjęciu jej, nie raz trzeba doczepić w tym miejscu np. małą śrucinę, by wobler nie zgubił właściwej pracy.

Każdy na pewno ma własną teorię na temat, dlaczego większość ryb łowi na przednią lub tylną kotwicę? Z moich skromnych obserwacji, z własnych połowów: pstrągów, kleni i jazi wynika, że duży wpływ na to, na którą kotwicę zapnie się ryba ma, nie tylko kierunek/sposób prowadzenia woblera względem nurtu rzeki ale też tempo, w jakim go się prowadzi. Szybciej prowadzone wabiki mam więcej zapięć za tylną, a w wolniej prowadzone, zwłaszcza z wachlarza, za przednią kotwiczkę. W tym roku wszystkie moje pstrągi wyjechały na przedniej jak na razie kotwiczce. :o
Ciekaw jestem, jakie jest zdanie innych. :D


#37 OFFLINE   Robert

Robert

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3756 postów
  • LokalizacjaAreszt Wydobywczy Istambuł

Napisano 08 luty 2007 - 18:32

Wiele razy miałem taką sytuację w czasie holu widziałem, że ryba jest zapięta za tylną kotwiczkę a kiedy podciągałem ją do wyjęcia była zaczepiona za przednią. Jest jeszcze inna kwestia do rozważenia. Czy ryba bez przedniej kotwiczki nie zatnie się jeśli ryba złapie ją w okolicy głowy lub w połowie? Myślę, że szanse na zacięcie są duże. W całej tej sprawie rządzi trochę przypadek bo nic tu nie odbywa się według schematu.
Widziałem gdzieś woblery które miały tylko jedną kotwiczkę przednią mocno przesuniętą to tyłu. Przy prowadzeniu kolanka wystawały za koniec woblera. To takie kompromisowe wyjście. Czy dobre? Nie wiem bo nie próbowałem. Zapewne producent odpowiednio wyważył wobler aby wszystko zagrało. Mam wątpliwości czy śrucina do końca zastąpi kotwiczkę. Rozkład masy jest całkiem inny. Woblery nie są moją podstawową przynętą ale wiem, że dla wielu wędkarzy minimalna zmiana akcji ma kolosalne znaczenie. Z ciekawością poczytam inne opinie.


#38 OFFLINE   MaleX

MaleX

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 487 postów
  • LokalizacjaTeren prywatny
  • Imię:Marcin

Napisano 08 luty 2007 - 21:03

Garść uwag.
Istotnie, trudno jest skodyfikować żelazną zasadę w przypadku zależności między skutecznym zacięciem a umieszczeniem kotwicy w woblerze. Z moich oserwacji wynika, że bez zbytniego żalu mógłbym zrezygnować z tylnej kotwiczki w przypadku połowu pstrąga oraz klenia, myślę, że nie wpłynęłoby to również na moje samopoczucie i wiarę w skuteczne zacięcie. Jednak wahałbym się zrezygnować z tylnej kotwy przy połowie opaskowych sandaczy, podobnie przy połowie brzany - tutaj zdecydowanie jedna ale z tyłu (sposób walki zapiętej brzany dobrze opisał Slouli). Tak na marginesie, coraz rzadziej poluję na brzany z powodu bardzo częstego podhaczania tych sympatycznych ryb, średnio na 10 złowionych, 3-4 zapięte są prawidłowo, reszta za płetwę, grzbiet itp. Próbowałem wielokrotnie różnych sposobów prowadzenia przynęty, łowiłem w różnych porach, na różne przynęty itp., by wyeliminować wątpliwą przyjemność holowania podczepionej ryby - nic nie skutkowało. Wracając do tematu. Pozostaje problem ułomności pracy wobka w przypadku zdjęcia tylnej kotwicy. Ciekawe zdanie napisał Robert: Woblery nie są moją podstawową przynętą ale wiem, że dla wielu wędkarzy minimalna zmiana akcji ma kolosalne znaczenie. Bardzo często łowię na wobki i sporo też eksperymentowałem stosując woblery o rozmaitym charakterze pracy w różnych warunkach. Nie jestem zwolennikiem tezy, że minimalna zmiana akcji wpływa na łowność woblera - takie przekonanie wiązałbym raczej ze sferą mistyczną, czyli naszą wiarą w przynętę. Na przykład pstrągi z powodzeniem łowiłem woblerami o bardzo zróżnicowanej pracy, od drobnego lusterkowania przez dostojne ,szerokie kolebanie się na boki aż do zupełnie niepoprawnego zachowania się wobka tzn. nie trzymanie się nurtu, wykładka na bok ;) Ale co wędkarz to obyczaj...
Na koniec drobna dopowiedź do uwag Roberta na temat pstrąga i kaleczenia małych przedstawicieli tego gatunku. Otóż w czystych prześwietlonych potokach, gdy doskonale widać wielkość atakującej ryby, staram się po prostu tych najmniejszych nie zacinać.
A może stosować dwa pojedyncze haki? To też jakieś wyjście. Rzecz do dyskusji i weryfikacji nad wodą.
Pozdrawiam,
Marcin.

#39 OFFLINE   Slouli-kaznodzieja Fryc

Slouli-kaznodzieja Fryc

    Nowy

  • Forumowicze
  • Pip
  • 31 postów
  • LokalizacjaUnited Kingdom

Napisano 08 luty 2007 - 21:53

Dokladnie jesli brzana to jedna kotwa tylko i wylacznie z tylu. I to koniecznie wymieniona z byle czego na markowa inaczej lipa. Kwestia podchaczania brzan jest znanym zjawiskiem wynikajacym ze specyfiki zerowania i budowy tej ryby. Opisywalem tzw. furkotanie brzan podczas intensywnego zerowania w rynnie w artykole Z mucha na nizinie ,byl to dwu czy trzy czesciowy cykl w Wedkarskim Swiecie niepamietam juz dokladnie czy z 2005r ale raczej tak. Przy sprzyjajacych warunkach ryby zeruja nie tylko przy dnie ale takze w pol toni a czesto tuz pod powierzchnia wody na drobnicy. Robia to tak zapalczywie ubiegajac w atakach pobratymcow z tej samej rynny, ze czesto mozna zaobserwowac charakterystyczny furkot na powierzchni wody wywolany postawiona na sztorc pletwa grzbietowa. Jak ona wyglada i w co jest wyposarzona kazdy wie. Ryba podczas ataku wychyla cialo nieco do tylu poniewaz jej pysk nie jest przystosowany do pobierania pokarmu z toni. Atakuje wobler identycznie jak lipien zbiera suchara. Podniesienie od dna, wychylenie glowy w strone pionu, atak, blyskawiczny zwrot przez bok i szybki sus do dna. Trwa to ulamki sekund i dla wedkarza wyczuwalne jest jako potezne lupniecie w kij, prawie wyrywajace wedke z dloni jesli ryba jest naprwde duza i jesli trafila w wobler nieprzystosowanym do tego pyskiem, co n ie jest prosta sztuka. Jesli nie trafila wobler mija szpiczasty leb omyka sie po ciele natrafiajac zazwyczaj na mocna, wyposazona w kolec pletwe grzbietowa w ktorej grzezna kotwiczki lub na ktoras z pletw brzusznych gdzie sytuacja jest identyczna stad czeste podhaczenia wlasnie brzan. Nie wypowiadam sie o opaskowych sandaczach bo tu raczej jestem bardziej kompetentny w gumach niz woblerach.
Pozdro

#40 OFFLINE   Robert

Robert

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3756 postów
  • LokalizacjaAreszt Wydobywczy Istambuł

Napisano 09 luty 2007 - 03:54

Majste, tak się składa, że akcja występuje nie tylko w woblerach więc jeśli rozszerzyć temat na inne przynęty to muszę napisać, że podważyłeś istotny przedział mojej wiedzy. Bolenie poznałem najlepiej ze wszystkiej ryb i wiem na pewno, że niuanse w pracy przynęty mają bardzo duże znaczenie. Nie dotyczy to oczywiście wszystkiej ryb w każdej sytuacji, ale w pewnych przypadkach. Zawsze staram się znaleźć najlepsze miejsce do łowienia, czyli takie w którym można liczyć na kilka ryb. Często są to zgromadzenia gdzie pływa dobrze ponad 100 ryb więc jest czas na eksperymenty. Ponieważ przynęty są dla mnie nie mniej ważne od samego łowienia eksperymentuje bardzo dużo. Przy tej mnogości przynęt mamy sytuację, że różną się one w swojej pracy niuansami. Dotyczy to ołowianek jak i woblerów. Znam takie sytuacje kiedy te niuanse powodują to, że na łodzi jeden wędkarz łowi rybę za ryba a drugi nic, lub ma tylko wyjścia do przynęty. Ostania ciekawa sytuacja polegała na tym, że łowiliśmy jesienią na przykosie gdzie grasowało duże stado bolenie. Nie rozpieszczały one nas zbytnio i od rana do 16 złowiliśmy z kolega 12 ryb. Ryby były zbliżonej wielkości od 1,5 do 2 kg. W penym momencie postanowiłem zmienić akcje przynęty przez zmianę ustawień łopatek mikroskopijnego śmigiełka umieszczonego na końcu kotwiczki. Konia z rzędem temu kto wizualnie zobaczy jakąś zmianę. Ponieważ stworzyłem tą przynętę wiem, że będzie pracować inaczej. Już po pierwszym rzucie zobaczyłem, że ta minimalna zmiana dała niesamowity efekt. Zaliczyłem 2 spektakularne pościgi dużych boleni. W końcu atak zakończył się wyhodowaniem 5 kg ryby. Kolega który ze mną łowi ma podobne poglądy do moich na temat niuansów więc natychmiast poprosił mnie aby i jego przynętę „podkręcić”. Brzmi to może niewiarygodnie ale i on bardzo szybko złowił rybę niewiele mniejsza. Zaznaczę, ze cała akcja trwała w warunkach bardzo stabilnych więc wpływ czynników innych wykluczam. Ten temat mam przerobione do bólu. Myślę, że wszyscy którzy ze mną łowili przez dłużysz okres czasu potwierdzi z chęcią moje spostrzeżenia. Być może temat dotyczy ryb „najmądrzejszych” i nasze wody gdzie ryby są poddawana nieustannej presji wędkarskie. Nie zmienia to jednak faktu, że teza jest prawdziwa. W ubiegłym roku łowiłem z Tomkiem na rybnych wodach Skandynawii. W większości miejsc prawdopodobnie byliśmy pierwszymi łowiącymi w sezonie. Najskuteczniejszą przynętą były Slidery. Co ciekaw, że model 7 cm i 10 cm dzieliła przepaść w skuteczności. Do modelu 7 cm ryby praktycznie tylko wychodziły a złowienie ryby graniczyło z cudem. To tylko 3 cm różnicy. Nie zauważyliśmy różnic pomiędzy modelem 10 cm a 14 cm. Logicznym jest sadzić, że istniała wielkość krytyczna i z pewnościa to niuanse decydowały o skuteczności. Spraw dotyczy ryb niezbyt wybrednych z dzikich wód. Daje to wiele do myślenia na temat wpływu niuansów.




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych