Każdy może się psikać lub nacierać czym tylko chce - z ziołowymi odstraszaczami czy talizmanami włącznie - interesuje mnie to jak wczorajsza pogoda
Dla potomnych przypomnienie: impregnowanie ciuchów, plecaka itp. permetryną w połączeniu z nawykiem samobadania klejnotów jest najskuteczniejszą metodą w zapobieganiu chorobom odkleszczowym.
Impregnowana odzież zabija kleszcze nawet po krótkotrwałym kontakcie. DEET, Ikarydyna czy wszelkie inne środki są świetne na komary, ale ich skuteczność w odstraszaniu kleszczy jest zbyt niska (lub żadna) i nie zapewniają dostatecznej ochrony.
Toksyczność tej substancji jest dobrze zbadana, a sucha tkanina po impregnacji całkowicie bezpieczna dla ludzi nawet przy długotrwałym kontakcie ze skórą.
Impregnowane tkaniny są szeroko stosowane m.in. w ubraniach roboczych i mundurach tropikalnych użytkowanych codziennie przez wiele lat. Zostały również dopuszczone użytku i sprzedaży w ubraniach turystycznych - z tego co wiem, na całym świecie. Ostrzeżenia o toksyczności oprysków chemicznych czy podrażnień skóry odnoszące się do kremów/szamponów z permetryną są tu nieistotne.
Po bezradnym patrzeniu przez kilkanaście lat na postępujące kalectwo mojej mamy spowodowane niezdiagnozowaną w porę boreliozą, jestem jedną z ostatnich osób, które lekceważyłyby problem kleszczy i boreliozy.
Zwracam jedynie uwagę na to, że piretroidy, czy nawet repelenty nie są obojętne dla zdrowia.
Owszem toksyczność tych substancji została zbadana, dostępne preparaty zostały dopuszczone jako spełniające wymogi, choć pewne odległe skutki stoją dalej pod znakiem zapytania, choćby kancerogenność czy teratogenność. Fakt dopuszczenia do użytku nie czyni ich całkowicie nieszkodliwymi, dla przykładu wspomniane DDT było również uznane za bezpieczne, thalidomid był uznany i zalecany wręcz jako świetny lek dla kobiet w ciąży, a obecnie obwiniany za połowę zła na świecie glifosat jeszcze kilkanaście lat temu zdaniem specjalistów miał stawać się całkowicie nieszkodliwy po kontakcie z glebą. W świetle badań nad toksycznością preparaty zawierające piretroidy są sukcesywnie wycofywane z list preparatów dopuszczonych jako środki ochrony roślin, a tymi legalnymi nie zaleca się pryskać więcej niż raz w sezonie.
Zauważam wśród ludzi z jednej strony zafiksowanie na punkcie żywności bez chemii, że jabłko czy marchewka to koniecznie mają być niepryskane, nie nawożone, najlepiej dziko rosnące, z drugiej całkowicie bezrefleksyjne stosowanie insektycydów w swoim otoczeniu. Ta sama osoba chcąca jeść jedynie ekojabłuszka, jednocześnie do gniazdka wsadza fumigator, zawierający insektycyd z tej samej grupy co stosowane w ochronie roślin, żeby pozbyć się komarów i przy okazji inhalować przez całą noc substancję czynną, zapala spiralę owadobójczą, żeby wieczorkiem powdychać trochę insektycydów na świeżym powietrzu, a na spacer idzie w ubraniu impregnowanym tymi środkami.
Nie odradzam impregnowania ubrań permetryną, proszę jedynie o chwilę refleksji, przyjęcia do wiadomości, że to nie jest zupełnie nieszkodliwy środek, który można stosować bez żadnych skutków ubocznych.