Skocz do zawartości

  •      Logowanie »   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

Zdjęcie

Catch & Release - czy jest "złoty środek" - dyskusja


  • Zamknięty Temat jest zamknięty
263 odpowiedzi w tym temacie

#1 OFFLINE   rózgaś

rózgaś

    Znowu....

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1121 postów

Napisano 25 grudzień 2013 - 09:27

Wędkarstwo zawsze kojarzy się z jedzeniem. Coraz modniejsze staje się wypuszczanie ryb. Jest to proces powolny i mozolny. Ale jest. Zawsze będą z tego powodu występowały konflikty między zwolennikami obu sposobów postępowania z rybami. Osobiście przerzuciłem się na wypuszczanie ryb. Prawie wszystkich. Pisze prawie, bo cośtam zaciukałem w tym roku. Troche leszczyków 30cm+, szczupaka około 60cm, i sandał co wypadł koledze na podłogę pontonu i już nie odpłynął. Szczupak tak dostał, że ciężko było coś zrobić. Zdarza się. Inaczej poszedłby do wody. Odzwyczaiłem rodzinę od oczekiwania na ryby. Same problemy potem są ze zwłokami. ilość frajdy do nie frajdy nie kali się. Z drugiej strony jest grono wędkarzy ( 95%:-)) co rybkę lubią zjeść. Są wśród nas. Są też tacy co wypuszczają tylko w postach na jerkbaicie :-) a nie mają jaj powiedzieć - jem. To przecie nie zbrodnia. Tu mały krok aby wymyśleć jakiś złoty środek. Nie dotyczy on tych co wypuszczają, bo oni robią dobrze i niech sieją to co robią w jak najszerszych kręgach. Proponuję ustalić sobie jakieś widełki i zabierać ryby tylko w określonych przedziałach. Np. szczupak do 65cm, sandał 65, pstrągi do 35 lub 38. Zabić czterdziestaka to wstyd. Bolenia to w ogóle obciach zabijać bo smak ciapy, suma też wstyd, bo metrówka to jak mały świniak, tłuste toto i nie dobre. Okoń do 30cm. Jeśli ręce się trzęsą podczas wypuszczania, można  podnieść wskazane wymiary o 5cm. Aha i zabijanie dwóch ryb to czysta pazerność. Raz koledze wypadł sandał a z 67cm. Poszedł w folię aluminiową i w ognisko. Był pycha. Usiedliśmy do niego we 4ech bez chleba i tak się napchaliśmy, że mieliśmy dość. 4ech chłopa. Zabranie dwóch takich byłoby bez sensu. No chyba ze ktoś ma 10szt w rodzinie albo spodziewa się ciężkich czasów. Wiem, że dostanę chłostę publiczną ale wolałbym ,żeby ktoś zabrał sandacza 45cm niż 80. Albo potoka 25 zamiast 50ny. Duże ryby są ważne. Przed palnięciem w łeb zastanówcie się, czy pazernie wszystko w życiu trza brać garściami. Może warto zajrzeć dalej i głębiej niż metr przed siebie. Z sandała 80cm zostanie kupa, trochę ości i garów do umycia a jakby dotarł do wiosny i dostał trochę dużej wody, to przecież wytrzeć się musi. I mamy wiślane sandaczyska, a nie jakiś badziew od Henia z zarybieniówki. Namówiłem wiele osób do wypuszczania ryb. KAŻDY z nich powiedział, że nie przypuszczał, że to daje tyle frajdy. Spróbujcie. Amen.



#2 OFFLINE   artnemo

artnemo

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 74 postów
  • Lokalizacjaśląsk

Napisano 25 grudzień 2013 - 10:05

dobry tekst ;) pod koniec lipca na bardzo ubogiej wodzie złowiłem kropasa 57cm...strzeliłem 3 foty i poszedł do wody...miesiąc później wyszedł mi do wobka,cmoknął i zawrócił :(pewnie gdyby złowił go kto inny -leżał by wczoraj wieczorem  na talerzu w galarecie :(każdy ma prawo wyboru..tylko żeby byłby to wybór właściwy..pozdrawiam..


Użytkownik artnemo edytował ten post 25 grudzień 2013 - 10:13

  • rózgaś lubi to

#3 OFFLINE   Rheinangler

Rheinangler

    Ekspert

  • +Forumowicze
  • PipPipPipPip
  • 5361 postów
  • LokalizacjaDusseldorf
  • Imię:Arek
  • Nazwisko:Wałęga

Napisano 25 grudzień 2013 - 10:09

Fajnie by było Krzysiek gdyby istniał ten złoty środek... Życzę naszym wodom aby były na tyle "zaopiekowane" i rybne by "zloty środek" mógł istnieć.

Niestety w swojej większości rybostan naszych łowisk jest tak mikry iż zabranie drapieżnika (smacznego) nawet rzadko pomnożony przez statystyczną populacje łowiących daje zastraszające wyniki.

Żeby nie było wątpliwości nie jestem ortodoksem C&R i sam czasem zabieram rybę do domu ale właśnie taką jaką może zjeść 4 osobowa rodzina.

W czasach gdy mieszkałem w Polsce ograniczałem się praktycznie tylko do zabierania ryb nierodzimych tzn tęczaków...

Tu gdzie mieszkam dziś np: sum jest uznany za nie rodzimą rybę, ale też ich nie zabieram i to nie z miłości do nich tylko z niechęci robienia świniobicia w domu, poza tym łowię ich niewiele w roku co nie przeszkodziło by wczoraj na wigilijnym stole był właśnie sum ;) takie metrowe dziecię sumowe...

Frajda z wypuszczania ma dla mnie jeszcze inny wymiar :P  po powrocie z całodniowej włóczęgi gdy boli wszystko a gęba zazwyczaj piecze od słońca i potu spływającego do oczu marzę tylko o zimnym piwie i o łóżku a nie o otwieraniu masarni :lol:  :lol:  :lol:  :lol:



#4 OFFLINE   meth666

meth666

    Mr. Abu Revo

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1302 postów
  • Lokalizacjaw Łódce
  • Imię:Michał

Napisano 25 grudzień 2013 - 10:12

Jak coś złowię sensowniejszego , oczywiście w granicach moich widełek myślowych to też zabieram :) Nie ląduje toto na patelni, lecz w oczku wodnym. Sąsiad przynosi wiadra małych karasi, za dużo drobnicy . Szczupłe mają co jeść :)



#5 OFFLINE   Krzysiek_W

Krzysiek_W

    -

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3558 postów

Napisano 25 grudzień 2013 - 10:46

Stosowanie C&R, po to aby poczuć radość czy frajdę z wypuszczenia dzikiej ryby, to tak jak walić głową w ścianę tylko po to żeby poczuć ulgę kiedy się przestanie. 


  • bjpol lubi to

#6 OFFLINE   Okonhel

Okonhel

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1056 postów
  • Lokalizacjajuż nie Hel
  • Imię:Jacek

Napisano 25 grudzień 2013 - 11:20

Są ryby które zabieram wszystkie (dorsz), są ryby które wypuszczam bo na morzu 100% C&R po prostu się nie da.... Ale tak jak Rózgaś napisał - duże ryby są ważne..

 

 

Załączone pliki


  • rózgaś lubi to

#7 OFFLINE   sacha

sacha

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1724 postów
  • LokalizacjaW-wa
  • Imię:Dariusz
  • Nazwisko:Krystosiak

Napisano 25 grudzień 2013 - 11:23

Dla drapieżników mam swoje wymiary widełkowe. Co prawda w ostatnich latach nie było niestety sytuacji żeby złowiony szczupak czy sandacz przekroczył górny wymiar konsumpcyjny ale jak się mam nadzieję kiedyś trafi to dla własnego spokoju bezboleśnie mogę wypuścić.

2 ryb nie wezmę bo po co? do zamrażarki ryb słodkowodnych nie wkładam bo później są mało jadalne, no chyba że ktoś robi kotlety ale mnie się nie chcę.

Wolę słowo smakosz a nie mięsiarz :P ale nie pochlastam się jeśli ktoś mnie tak nazywa.

Dziwi mnie jednak to że okręgi PZW zupełnie nie zauważają potrzeby wprowadzenia wymiarów widełkowych, są co prawda chlubne wyjątki ale co z resztą? Bo bzdur o potrzebie eliminacji dużych ryb nie łykam :angry: za stary na to jestem, łażę z wędką pewnie więcej lat niż mają niektórzy userzy JB.

Niestety pisanie o widełki/limit , odłowy gospodarcze , zarybienia , działania ZG i ZO czy na JB czy innych portalach g..... dają.

Czy może być tak że działacze PZW zupełnie, ale to zupełnie NIE zaglądają na najbardziej popularne portale wędkarskie w sieci?

Ale też wiem po rozmowie z osobą pracującą w branży sprzętu wędkarskiego że zupełnie nie zagląda na portale od wielu lat :unsure: .

A wiecie dlaczego? Bo gość robiący w tym temacie od bardzo dawna po kilku wizytach na różnych portalach stwierdził że wszyscy tam znają się na produkcji mat węglowych, na produkcji wędek i kołowrotków, przynęt, żyłek i plecionek, wychodzi na to że są sami specjaliści  :P .

Pewnie wielu z Was ma jakieś pojęcie ale czy zawsze jest ono słuszne? Prowokacja? może trochę ale nie najeżdżajcie na mnie bo ja o sprzęcie wiem tyle że ma mi pasować do ręki i kieruję się opiniami innych a nie swoją wiedzą o technologiach kosmicznych w produkowaniu sprzętu.



#8 OFFLINE   Paweł nizinny

Paweł nizinny

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 612 postów
  • LokalizacjaOstrołęka
  • Imię:Paweł
  • Nazwisko:Stypiński

Napisano 25 grudzień 2013 - 11:35

Ja przeszedłem dwie ewolucje wędkarskie. Pierwsza w metodach łowienia, zakończyłem na muszce. Druga z zabieraniem ryb, brałem zgodnie z wymiarami i limitami jako gnojek by pochwalić się rodzinie... Teraz 99.9% wypuszczam, z różnych względów, najważniejszym jest ten podstawowy, coraz ich mniej na tym świecie... Generalnie doszedłem do wniosku, że wszystko jest dla ludzi ale z umiarem. Ryby jadam i owszem, coraz więcej, ale tylko ze sklepu i nie wszystkie, kieruję się świadomym wyborem, jadam głównie hodowlane lub morskie. Dla mnie najważniejszym kryterium jest ilość ryb w wodzie. I tylko tym kieruję się w wyborze czy zabiję rybę, oczywiście obok regulaminu. W tym roku zabiłem jedną rybę, lipienia ok 40cm, było to na wodzie gdzie ich jest dosyć sporo, i populacja na przełomie lat niezmienna. Główny powód, moja żona, od jakiegoś czasu czynna wędkarka, chciała spróbować tarara z lipienia. Dodam, że jest niebezpiecznie smaczny, jak to powiedział pare lat temu nad tą samą wodą mój kolega... Smkowało jej, może spróbujemy tatara za rok... 

Wracając do sedna ciekawego tematu, moim złotym środkiem jest liczba ryb w łowisku, obok jasnego regulaminu. 

pozdrawiam serdecznie

Paweł



#9 OFFLINE   Rodu

Rodu

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1906 postów
  • Imię:Robert

Napisano 25 grudzień 2013 - 11:51

Kiedyś zabierałem ryby zgodnie z regulaminem na łowisku.Potem z przyczyn zawodowych była przerwa około 12 lat od wędkowania.Od około 3 lat nawróciłem się i o C/R dowiedziałem się z tego forum.Stałem się propagatorem tego sposobu wędkowania wśród kolegów , którzy patrzyli na mnie jak na wariata.Żona także ale to już minęło . Teraz koledzy i żona rozumieją już dlaczego tak postępuję i sami tak postępują. Miło jest słyszeć jak kolega tłumaczy drugiemu wędkarzowi dlaczego tak robi , zaszczepia w nim tą nić zwątpienia nad swoim dotychczasowym postępowaniem . Jest to bardzo ważne bo ja powiem w ciągu 2 lat przekonałem 3 kolegów. Może niewiele ale zawsze coś.Oczywiście zabrałem 2 ryby , które według mnie były za bardzo uszkodzone.

Pozdrawiam.



#10 OFFLINE   RokiFishBoa

RokiFishBoa

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1039 postów
  • Imię:Zbigniew

Napisano 25 grudzień 2013 - 11:56

Zastanawiam się od jakiegoś czasu po co tego typu teksty w tym miejscu. Przecież tutaj niemal każdy wypuszcza, a kto tego nie robi - to z czystą premedytacją i świadomością, że można inaczej. Tego nie zmienimy. Każdytu ma jakieś tam widełki itp.  Żeby to faktycznie miało jakiś sen musiało by być publikowane w Wyborczej, Angorze, Fakcie. Młodzi coraz częśćiej będą wypuszczać (bo rybą nie chcą śmierdzieć) a starszych i tak nie da się zmienić. I mówię tutaj o tych tysiącach wędkarzy, którzy kompletnie się nad tym nawet nie zastanawiają. Oni nie są zbzikowani - w przeciwieństwie do nas. Pozdrawiam


  • Salmo_Salar lubi to

#11 OFFLINE   staszek

staszek

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 819 postów
  • LokalizacjaŚląsk
  • Imię:Stanisław
  • Nazwisko:wiadomo jakie

Napisano 25 grudzień 2013 - 11:57

Ja , gdy łowiłem na DS to beretowałem może z 20% ryb , a było to dużo bo dużo łowiłem . I teraz także to robiłbym bo białorybu jest w stosunku do drapieżnika za dużo. Natomiast od czasu poznania Was i tego forum   to "zaprzyjaźniam z Kujawskim"  może 0,5% ryb a łowię też sporo choć teraz tylko drapieżnika  , przynajmniej okoni i to czasami dużych . Choć przyznam się że na temat suma mam wyrobione zdanie i być może takiego około 70 cm "przygarnąłbym" czule do widelca .Szczupak ma u mnie

całkowity immunitet bez względu na wymiar , tak samo boleń, kleń, brzana ,lipień ,potokowiec itp. Sandacz ma ciut pod górkę bo od 50 do 70 będzie brany "pod uwagę"  ale powyżej 70 dostaje immunitet . Okoń do 25 jest nie do ruszenia a powyżej 35 jest uznawany za świętość .

Ot i to mój złoty środek


  • rózgaś, *Hektor* i dexter4127 lubią to

#12 OFFLINE   Kmicic

Kmicic

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 219 postów
  • LokalizacjaPoznań
  • Imię:Sebastian

Napisano 25 grudzień 2013 - 12:25

Słodkowodnych drapieżników nie zabieram nigdy (chyba, że szansa ryby na przeżycie jest nikła...co zdarza się niezmiernie rzadko ). Kieruje mną moja filozofia  C&R , brak szczególnego zamiłowania do smaku ryb słodkowodnych, niechęć do uboju itp. Białych ryb praktycznie nie łowię, zatem dylemat czy ( a raczej które sztuki )wypuszczać nie ma wymiaru praktycznego.

Pierwotny instynkt włącza mi się natomiast po kilku bujnięciach na bałtyckiej fali… cóż lubię dorsza , nie wstydzę się tego J. Staram się zachować zdrowy rozsądek i słowo klucz jeśli chodzi o Bałtyk- umiar

Pozdrawiam

Sebastian



#13 OFFLINE   MichałM

MichałM

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 864 postów
  • Imię:Michał

Napisano 25 grudzień 2013 - 12:39

Zastanawiam się od jakiegoś czasu po co tego typu teksty w tym miejscu. Przecież tutaj niemal każdy wypuszcza, a kto tego nie robi - to z czystą premedytacją i świadomością, że można inaczej. Tego nie zmienimy. Każdytu ma jakieś tam widełki itp.  Żeby to faktycznie miało jakiś sen musiało by być publikowane w Wyborczej, Angorze, Fakcie. Młodzi coraz częśćiej będą wypuszczać (bo rybą nie chcą śmierdzieć) a starszych i tak nie da się zmienić. I mówię tutaj o tych tysiącach wędkarzy, którzy kompletnie się nad tym nawet nie zastanawiają. Oni nie są zbzikowani - w przeciwieństwie do nas. Pozdrawiam

 

To forum czytają nie tylko jego zarejestrowani członkowie. Z pewnością jest spora grupa osób które regularnie zaglądają tu i po prostu czytają nasze forumowe dyskusje. Być może niektórzy się zastanowią, coś przemyślą, dojdą do jakiś wniosków i coś zmienią w swoim postępowaniu. Myślę że dlatego takie dyskusje nie są pozbawione sensu, nawet tu a może i szczególnie tu.


  • gregorxix lubi to

#14 OFFLINE   rózgaś

rózgaś

    Znowu....

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1121 postów

Napisano 25 grudzień 2013 - 13:12

Jak widać po wypowiedziach chłopaków - MOŻNA. Dla mnie choć jedna ryba wypuszczona przez kogoś kto lubi zjeść to duży sukces. Sukces, za który chwalę, którego szczerze gratuluję. Ogół składa się z jednostek. Nad każdą jednostką trzeba pracować. Gorzej mają ci, którzy zaczynają. Od początku wbijam w łeb, że ryb się nie je. Nie te czasy. Albo pełna akceptacja albo niech jeżdżą z kim innym. Tak samo uważam, że ryb nie zabiera się codziennie. Ktoś jest 3 x codziennie i codziennie przyniesie 1 szczupaka. Dla mnie przesyt. Za dużo.  Krzysiek wypuszczanie ryb nie jest dla ulgi. Jest to jedyna forma, by połowić jeszcze kiedyś. Jestem myśliwym ale mam wybór. Nie strzelam między oczy. Pojmuję zdobycz i decyduję trzymając na rękach, że już ja pokonałem i nie muszę jej zjeść. Nie mówię, tu o męczeniu organizmów żywych, bo Żonę też musiałbym zabić, bo mnie czasem męczy. Cierpienie jest częścią życia wszystkich istot. Nic im nie będzie. Słyszy się dużo o tym, że ryby cierpią, i cośtam im dolega ale takich ciołków profesorów muszę zabrać na ryby i przedstawić im pstrągi z imienia i pokazać foty ile kiedy miały. Błogosławieni ci którzy nie widzieli, a uwierzyli


  • gregorxix i *Hektor* lubią to

#15 OFFLINE   kotwitz

kotwitz

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2378 postów
  • LokalizacjaŁódź
  • Imię:Kamil

Napisano 25 grudzień 2013 - 14:28

W zeszłym roku zabrałem 11 sandaczy na około 60 złowionych. To były jedyne ryby, które zabrałem. Trzy z tych 11 w tym roku komuś podarowałem i tak się na to wkurzyłem, że zmarnowałem je w zamrażarce, że w tym kończącym się już roku nie zabrałem żadnej ryby. I bardzo dobrze mi z tym!
Nie mam nic przeciw jeśli ktoś na rybach jest góra 10 razy w roku i powiedzmy co drugi wypad weźmie sobie rybkę ale często spotykam się z tłumaczeniem, że jedna ryba mniej nikomu nie zaszkodzi, tylko będąc na rybach 100 razy i za każdym razem zabierając jedną już nie wygląda to tak kolorowo.
Widełki powinny zaistnieć na stałe w RAPR bo faktycznie są złotym środkiem jeśli już ktoś musi rybę zabrać.

#16 OFFLINE   Domator

Domator

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 222 postów
  • LokalizacjaSosnowiec
  • Imię:Cezary

Napisano 25 grudzień 2013 - 15:37

Jeśli chodzi o mnie to więcej sztuk ryb wypuszczam, niż zabieram. Motywacja do tego czy zabrać czy wypuścić jest różna. Czasami jest tak, że przed wyjściem na ryby ustalę sobie, że zabieram drugą miarową rybę, a resztę wypuszczam. Poza tym mam swoje wymiary ochronne ryb - ostrzejsze niż regulamin nakazuje oczywiście :) Bolenie, krąpie i klenie mają u mnie całkowity zakaz zabierania.



#17 ONLINE   DanekM

DanekM

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 749 postów
  • LokalizacjaCzęstochowa/Wrocław
  • Imię:Daniel

Napisano 25 grudzień 2013 - 20:27

Mija właśnie kolejny sezon wędkarski. U mnie trzeci pod rząd w którym nie zabrałem ani jednej ryby. Świadomy C&R stosuję od około lat siedmiu, może ośmiu. Wcześniej zdarzało mi się zabrać jakiegoś szczupaka czy sandacza z łowiska, ale nigdy w ilościach jakie przerosłyby możliwości bierzącej konsumpcji i nigdy ryby okazowe. Nigdy nie byłem pazerny i zawsze miałem świadomość że zabierając rybę nie złowię już jej ani jej potomstwa.

Czasem zdarza mi się zabierać na ryby osoby ryby zabierające, ale to ja ustalam zasady ich zabierania :)

Jeśli jedziemy na pstrągi to taki człowiek może zabrać rybę 35,0 do 35,1cm, na inne ryby podobnie. Jeszcze się nikomu nie zdarzyło trafić i atmosfera się nie psuje :D

Jeśli chodzi o propagowanie idei, brakuje mi namiętnych tekstów w prasie wędkarskiej. Fakt, czytam ją sporadycznie ale od lat dziewięćdziesiątych widzę artykułów o tym traktujących jakby mniej. I Ci, którzy się wypowiadaą też jakby mówią o tym z ...zawstydzeniem. Czemu? Może się po prostu temat nie sprzedaje?

Od dłuższego już czasu głównie otaczam się ludźmi postępującymi tak jak ja, więc nie mam kogo przekonywać, a Ci, którzy postępują inaczej zachowują się z umiarem, o czym czasem dyskutujemy.

Złoty środek? Nie wiem jak się do tego odnieść, bo każda dzika ryba (szczególnie drapieżna) zabrana z łowiska to strata dla wody i ekosystemu.



#18 OFFLINE   drag

drag

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1654 postów
  • LokalizacjaPolska
  • Imię:Andrzej

Napisano 25 grudzień 2013 - 20:39

Witam

 

Szacunek i podziw dla złowionego drapieżnika to rzecz ważna,dla wielu już tylko to jest dostatecznym powodem aby go wypuścić.Dla mnie jednak C&R ma przede wszystkim wymiar zdroworozsądkowy.Proste to jak konstrukcja cepa.Ryba zabita=ryba której już nigdy nie złowimy.Nie walnie taka w przynętę,nie uruchomi hamulca w kołowrotku,nie da radochy.A dla mnie przede wszystkim o to chodzi.Kropka.

 

PS.Nie potępiam wcale tych którzy czasem coś zabiorą.W granicach rozsądku.Na naszych, w większości rybnych inaczej wodach,zalecany jest rozsądek daleko posunięty.

 

Pozdrawiam



#19 OFFLINE   skippi66

skippi66

    Zaawansowany

  • Zbanowani
  • PipPipPip
  • 1723 postów
  • LokalizacjaŁódź
  • Imię:Michał
  • Nazwisko:K.

Napisano 25 grudzień 2013 - 20:54

Wypuszczam wszystko bo ryb nie lubię. Czasami zjem paluszki rybne Kapitana Igloo :) Więc skoro nie jem to po zabierać? W ten oto sposób doszedłem dość dawno temu do C&R. Rodzina kiedyś szydziła, dzisiaj już nawet nie zauważa wędkarza który nigdy nic nie łowi. Tylko widzę w wyobraźni jak kółka palcem kręcą na czole na widok pokrowca z wędkami pakowanego do samochodu.



#20 OFFLINE   Krzysiek_W

Krzysiek_W

    -

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3558 postów

Napisano 25 grudzień 2013 - 21:09

To co? Zmieniamy formułę? 

 

Naszym celem jest propagowanie nowoczesnego wędkarstwa w obszarze połowu ryb na przynęty sztuczne – rozumiemy przez to nie tylko otwartość na nowe wędkarskie techniki ale również propagowanie idei wypuszczania złowionych ryb (tzw. Catch and Release)...

 

 

 

2 ryb nie wezmę bo po co? do zamrażarki ryb słodkowodnych nie wkładam bo później są mało jadalne, no chyba że ktoś robi kotlety ale mnie się nie chcę.

Wolę słowo smakosz a nie mięsiarz  :P ale nie pochlastam się jeśli ktoś mnie tak nazywa.

 

 

 

 

Żeby nie było wątpliwości nie jestem ortodoksem C&R i sam czasem zabieram rybę do domu ale właśnie taką jaką może zjeść 4 osobowa rodzina.

 

 

 

 Raz koledze wypadł sandał a z 67cm. Poszedł w folię aluminiową i w ognisko. Był pycha. Usiedliśmy do niego we 4ech bez chleba i tak się napchaliśmy, że mieliśmy dość. 4ech chłopa. Zabranie dwóch takich byłoby bez sensu. No chyba ze ktoś ma 10szt w rodzinie albo spodziewa się ciężkich czasów. 

 

 

 Dla mnie najważniejszym kryterium jest ilość ryb w wodzie. I tylko tym kieruję się w wyborze czy zabiję rybę, oczywiście obok regulaminu. W tym roku zabiłem jedną rybę, lipienia ok 40cm, było to na wodzie gdzie ich jest dosyć sporo, i populacja na przełomie lat niezmienna. Główny powód, moja żona, od jakiegoś czasu czynna wędkarka, chciała spróbować tarara z lipienia. 

 

I cała reszta. Nie chce mi się dalej cytować. 

 


  • skippi66 lubi to