Zielony, on 28 Nov 2016 - 17:43, said:
Nie cytujemy zdjęć.
Najczęściej stosuję linkę pływającą, odpowiadającą klasie wędki. W moim przypadku to klasa 5 do starej wędki Henrys fork Orvisa ...
....Łowi się fajnie i banalnie prosto. W większości przypadków będzie to rzut w dół po skosie i jakby trzymanie linki prowadząc muszki w poprzek nurtu. To taka samołówka bo ryby wieszają się same. Warto pamiętać o niezacinaniu. Oznacza to, że należy rybie dać jakby zawisnąć na wędce.
Zgoda, 5-ka jest ok. także linka F z dobranym przyponem spełnia wymagania. 
Pływająca linka ulatwia mending, czyli po prostu poprawianie, nadrzucanie linki aby muszki jak najdłużej przebywały tam gdzie chcemy.
Piszesz o samołówce, co oczywiście po części jest prawdą, ale...często oznaką brania na mokrą muszkę jest błysk ryby, ruch linki lub "to coś" co powoduje, że zacinamy.Szczególnie gdy łowimy dalej lub głębiej i linka nie jest dostatecznie napięta.
Napisałem o zacięciu, bowiem zawsze to jednak robię, zaznaczam jednak, że staram się prawie zawsze łowić "z kołowrotka" wybierając luz na szpulę a nie do ręki..
Piękne mokre przedstawiłeś... 
Wiele Waszych wpisów wyczerpuje temat, ale pozwolę sobie na kilka uwag skierowanych do mniej zaawansowanych.
Metoda "mokrej muszki" występowała kiedyś jako alternatywa dla "suchej muszki" i streamera w końcu choć ten ostatni nie był na początku tak popularny, znany, oczywisty.
Tak więc łowiliśmy na tzw "spuszczaną", czyli w sposób opisany przez Zielonego, Venoma i poprzedników oraz na suchą czyli z powierzchni.
Nimfa, przynajmniej w mojej świadomości pojawiła się raczej jako typ przynęty (plecaczek z piórek, grubszy ogonek, ślamazarna raczej postać
)niż jako metoda połowu.
Tak więc łowiliśmy na mokrą klasycznymi wzorami skrzydełkowców i palmerów, a potem także nimfami.Spławianie z prądem, podrygiwanie szczytówką, naddawanie linki i ślepienie się w miejsce przebywania much- w moim przypadku zawsze dwóch.
Ryby żerujące do suchej często reagowały na mokrą muszkę, często, nawet po szarpnięciu ponawiały branie.
Gdy w Fish und Fang lub Blinkerze, nie pomnę już tytułu upolowanego w Empiku miesięcznika ,poczytałem o streamerze i zacząłem nieporadne próby przepadłem z kretesem.
Czy łowienie nim istotnie różniło się od mokrej?Ależ nie, po prostu coś większego prowadziłem jak mokrą i w gruncie rzeczy w tej kwestii niewiele się zmieniło do dziś... 
Młodzi koledzy często słyszą nasze narzekania na dawne linki ktore uporczywie tonęły...Dziś jakże to oczekiwany efekt szczególnie w kontekscie streamerowania.
Venom pisze o lekkich muszkach i użyciu różnych metod do ich utopienia. Warto to przeczytać ponownie-układ prądów i odpowiednie prowadzenie to sztuka, to kwintesencja tego co wiążemy z klasycznym muszkarstwem
Nie jestem jednak w tej kwestii tak zdeterminowany i część moich mokrych much jest lekka, a część, wyglądających identycznie-lekko dociążona.Zgodny z regulaminem pragmatyzm i tyle...
Także streamery bywają lekko dociążone, np. główką, ale uwielbiam i te leciutkie wiązane na cienkich hakach , płynące po rzucie na granicy wody i powolnie tonace. Rzut oka na łowisko i wybór staje się łatwiejszy.
Młody,wiekiem lub stażem kolega może być czasem skonsternowany... 
Nimfa krótka, długa, lekka pod prąd, mokra, streamer, żyłka, łowienie wędziskami dwuręcznymi, a w tym switch itd.itp.
To wszystko jest prostsze niż się wydaje i naszym zadaniem, no tych niby bardziej doświadczonych jest to unaocznić.
Reasumując, a tu wrócę obsesyjnie do wędziska 9/5
możemy trzymając je w garści uzbrojone w kolowrotek z linką 5 F maszerować brzegiem rzeki i rzucić suchą muszką w kółko, wiążąc grubszy przypon i skoczka spuszczać, spławiać nawet dość daleko dwie klasyczne mokre muchy by "zaliczyć" mokrą, możemy, gdy akceptujemy ten sposób, dość krótkim przyponem i cięzkimi imitacjami oblowić megaszybki i głęboki nurt, by już po chwili założyć streamera.
Kiedy streamera? Oczywiście gdy w łowisku są potencjalni spożywcy dużej przynęty(np. boleń, pstrąg. głowacica) i nie są pod ochroną i gdy idąc brzegiem strumienia lub rzeki mówimy nagle "łoł", co za ...spinningowe miejsce!!!
Na Pomorzu prowokuje mnie do zmiany przynęty duży kamlot, specjalnie atrakcyjny wykrot, uciekająca drobnica(raptem parę razy w życiu
), lub miejsce gdzie już złowiłem fajnego pstrąga. Zawsze zakładam wtedy gruby przypon, zawsze, bo sami wiecie...
Tak więc w czasie podchodów zmieniam metody, czasem szpulkę kołowrotka, ale bardzo często przypony i przynęty.
Wyruszenie na wyprawę z głębokim postanowieniam" - dziś tylko długa nimfa" lub - "dziś tylko sucha" w moim podkreślam subiektywnym odczuciu bardzo ogranicza przyjemność i kreatywność związane z fly fishingiem
I jeszcze raz do rozpoznajacych temat kolegów - to truizm, ale ... namawiajcie wyjadaczy na wspólne lowienie 