Zacznę od początku by nie stracić wątku. Miały być pstrągi na Dunajcu dokładnie z wyśnioną wymarzoną jętką , muchy na kręcone wędki spakowane uzbrojony po zęby, spakowany jadę, jednak coś mnie tknęło , raczej ktoś @Rózgaś, mówi weź spina, w ostatnim momencie wrzuciłem do bagażnika i dwa pudełka z woblerami.
Jadę z Łodzi do Krościenka, wiedziałem, że pogoda mnie nie rozpieści, ale liczyłem, że będzie git. Wyjeżdżając woda nadawała się jeszcze do łowienia, W Częstochowie skontrolowałem sytuację na pogodynce, woda nie nadawała się już do łowienia i ciągle rosła, dobiła 60 m/s, masakra, szybka zmiana kierunku i z Łodzi przez Częstochowę w Świętokrzyskie. Prawie po drodze , w końcu dojechałem, zakwaterowałem się, wypiłem dwa piwka i poszedłem spać. Wstałem o świcie spojrzałem przez okno wszędzie szron wiatr i wilgoć , zimno pomyślałem na pewno będą brały, dodatkowo nie znałem wody więc ogólnie nie byłem pozytywnie nastawiony na wędkowanie, moje przewidywania się sprawdziły do godziny 13, chodziłem bez dotyku woda podniesiona mocno trącona, udało się złowić jakieś trzy małe jaziki ale bez szału. Ogólnie padaka, ale nie samymi rybami człowiek żyje. Dzień się skończył spotkanie z przyjaciółmi, drobna imprezka. Sobota nowy dzień nowy odcinek, pogoda ciut lepsza , woda taka jak wczoraj podniesiona , lekko zaczęła się czyścić, tym razem łowie z @Rózgasiem, odkrywamy nowy odcinek, lubię z nim łowić, postanowiliśmy pójść w górę rzeki, od razu skojarzyła nam się sytuacja jak kilka lat temu płynęliśmy pontonem po Wiśle w dół rzeki i nie mogliśmy się zdecydować skąd zacząć, bo tak nam się miejscówki podobały, tak było i tym razem zamiast łowić, to urządziliśmy sobie długi spacer wiosenny, co jak się później okazało nie było takie głupie.
Zaczynamy łowić woda trudna szybka, schodzimy skrupulatnie krok po kroku, doszliśmy do obiecującej miejscówki, woda odbijała się od prawego brzegu tworząc głęboką rynnę po środku rzeki drzewo, dyskusja trwa nie ma ich tu, czy nie biorą za szybko płynie, nie umiemy łowić, Krzysztof mój przyjaciel rzuca pod drugi brzeg z dziwnego nie jaziowego konta zapina piękną ryba, która po 15 sekundach zwariowanego holu spada , parę metrów niżej ma jeszcze przysłowiowego puka. Korzystając z okazji ominąłem skoncentrowanego na łowieniu kumpla przede mną długi piękny zakręt, nurt odbija się od lewego brzegu, tworząc przy burcie zwolnione kanciki, klasyczne miejsce, ale nie na wczesną wiosnę takie miałem wyobrażenia. Rzut po łuku schodzi wobler trzymam, trzymam, trzymam i puk, nie zacinam, cierpliwie czekam poprawka zassał, wsiada, myślę o kurde chyba jest dobry, drę się Ryba!! Byłem lekko podniecony bo 6 godzin chodziłem bez dotyku!! Zaczął się naprawdę emocjonujący hol, nie mogłem zatrzymać skubańca, przeraźliwie silny, dodatkowa silny nurt nie ułatwiał mi sprawy, młynkował, wariował, był naprawdę mocny, prawie jak okocim , po ok 3 - 4 minutach ryba wylądowała w podbieraku. Radość wielka, szczęście radość no bo to moja spinningowa jaziowa życiówka , ale wypracowana wspólnie i to też bardzo cieszy. Równe 50 cm gruby ładny zdrowy, piękny, tego dnia udało się mi jeszcze trafić 44, więc był to naprawdę udany dzień. W całej tej głupiej może trochę dziwnej historii muszę jeszcze wspomnieć o przynęcie bez której prawdo podobnie nie było by tych ryb mianowicie Grocik Holo 4 cm Tomka Miernika, sprzętowo st,croix wild river do 14 dr. ryobi zauber 3000.
Życzę wszystkim tak wspaniale wędkarsko udanego weekendu...
NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"
Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 11 kwiecień 2017 - 11:51