Skocz do zawartości

  •      Zaloguj się   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.





Zdjęcie

Potrzeba matką kanibali, czyli frankensztajnie dzieło rąk własnych

Napisane przez Kuba Standera , 27 wrzesień 2013 · 2573 Wyświetleń

Potrzeba matką kanibali, czyli frankensztajnie dzieło rąk własnych Troszkę uszczupliłem zapas sprzętu ostatnią wywrotka na kajaku.
W oceanu otchłani przepadł travel od tyrania, chrustowa okuma, co źle nawijała plecionkę, pudło przynęt...
O ile przynęty miałem jakieś w zapasie, to stanąłem znowu przed wyborem kołowrotka i wędki po raz kolejny. O ile kij na pewno będzie ten sam, to z kręciołkiem przekonany nie jestem do końca. W sumie, wszystkie drogi prowadzą do rarenium, które zamiast wynalazki przemieliwać trzeba było kupić od razu, jak Tpe radził.
Ale... Z kręciołkami spinowymi jest jeden problem - serwisowanie. Otworzenie, przeczyszczenie i zamkniecie nowych wypasionych potworków wymaga przecież przynajmniej doktoratu z inżynierii.
Za to większość multików w pijanym zwidzie na ślepo, lewa noga itd... Tak szczerze - nie ma co się tam zepsuć zbytnio.
Z kołowrotków spinowych został mi stary sustain, mam revo, w drodze za to perełka - bay casting special!
Ale, to wkrótce. Póki co zostałem w lekkiej d..., do wyboru albo zajechany praktycznie na śmierć mars cast lub jako alternatywa - Black Rock okumy. Kijek fajny do jigowania, ale jak trzeba sięgnąć daleko, jak trzeba samym slug go na haczyku czy wormem - no, w zestawie z Revo SX nie jest łatwo.
Szukam ciągle jakiegoś rozwiązania, to Fishing Art Blaas-M, to IP batsona w 17lb wersji, to wreszcie rx8 którego kiedyś miałem. Ale - każde z nich jest odległe o przynajmniej miesiąc, a przecież, mimo szkoły, na miesiąc łowienia nie odstawię, na muchówkę jako jedyną opcję szans nie ma, szczególnie przy wiatrach jakie mamy ostatnio.
Zostało znaleźć jakiś lekki kij do casta. łatwiej powiedzieć, niż zrobić, lokalnie nic takiego nie ma.
Co teraz, jak żyć Panie Premierze? Jak żyć?
Zostało zajrzeć do szafy, może gdzieś leży coś o czym zapomniałem?
Grzebu grzebu, krótkie, sztywne, chrusty, muchówka od czapy, muchówka połamana, wędki dzieci i...
O, coś ciekawego.
Spin kupiony jakiś czas temu - dragonowski millenium trout HD. 2,55, 5-25g. Nada się?
Oglądam kij, lekko wygnite przelotki od słonej wody, więc i tak ich wymiana przed nim. Dobra, bierzmy dziada na warsztat. Oglądam go, przynajmniej 5 pierwszych przelotek muszę wymienić na niskie, pod casta. Skąd je wziąć na moim zadupiu?
Drapu drapu po czerepie, nic nie przychodzi do głowy. Wreszcie wzrok pada na... mars casta. No dobra, przelotki już mam.
Uchwyt chwilowo sobie odpuszczę, zostawię oryginalny do czasu jak zobaczę jak to działa, przelotki mogę sobie zawsze przymotać z powrotem, z uchwytem już tak lekko nie będzie.
Zrzucam przelotki, wstępnie taśmą montuję castowe w miejscach po spinowych, nie jest to zbyt odkrywcze i twórcze, ale na początek - może być.
Nie, nie może być. Taki spacing jest zupełnie z d... i w kilku miejscach linka przechodzi poniżej blanku, powstają kanciate przesztywnienia - nie tędy droga. Ze spacingiem wiele nie wymyślę bez dodania przelotki i trochę gęstszego upakowania ich.
Hmmm. Co z tym fantem zrobić?
A moze by tak...
Spiralą go?
Telefon do Peresady, który moje rodbuilderskie rozterki i rozważania znosi z anielskim spokojem.
"Pewnie Kuba, spróbuj, powinno zadziałać bez dodawania kolejnych przelotek"
Szybko tłumaczy jak to z grubsza zrobić i on leci do pracy, ja na zajęcia.
Pogląd na sprawę mam dość blady, niemniej jednak wieczorem taśmuję przelotki w spirali i... Kurde, zaczyna działać!
trochę je przesuwam tu i ówdzie, raczej w kosmetyczny sposób, wreszcie - jestem w miarę zadowolony z tego jak wygląda przejście linki, nie ma przesztywnień.
Kolejnego wieczora biore się do roboty, jednak brak jakiegokolwiek warsztatu i nawijanie omotek ręcznie, nawijarką do much, w super-spartańskich warunkach jest dość wykańczające. Idzie jak krew z nosa.
Powoli wymieniam 5 sztuk, spirala przechodzi na 3 przelotkach. Reszta na razie zostanie jak była w spinie.
Dwa wieczory zajmuje mi zrobienie tych cholernych 2 stopkowych omotek. Czasu jest mało, weekend nadchodzi wielkimi krokami.
Zaczynam lakierowanie. Flexi coat nie da rady, nie mam gdzie tego zostawić kręcącego się przez noc.
Jako ze to ma być tylko prowizorka, wybór pada na żywicę uv.
Pakuję pojemniczek do cieplej wody, ale mimo wszystko blać jest gęsta jak miód w zimnej kuchni.
Usiłuję nasączyć tym omotki, jednak mimo najlepszych starań z pierwszą z nich muszę ściąć i zawiązać z powrotem. Żywica zestaliła się na wierzchu, nitki pod nią niezbyt, rozłazi się to wszystko zupełnie.
Cholerka.
Znowu skrobię rosnącą z czasem łysinkę... Co by tu...
No dobra. Do przemywania główek z uv używam IPA, jedziemy...
Mieszam żywice z IPA aż osiągam konsystencję +- flexi coat.
Sączę tym omotkę, ale - niezbyt się to sprawdza, jest trochę za rzadkie i zbyt szybko ścieka.
Zostawiam na chwilę otwarte, odplam sobie browarka i oglądam jak po zamachu CIA się podnosi i jak zły szef o wiadomej narodowości uroczo-neurotycznej analityczce nóż w plecy wbija. Homeland się zaczął :D
No dobra, o kilkudziesięciu minutach sporo z IPA odparowało zgęstniało troszkę - jedziemy.
Lakieruję przelotki i wysmażam pod lampką uv. Wreszcie przed północą, kijek gotowy.
Dołączona grafika

Uploaded with ImageShack.us
Wyszło tak sobie, jednak zupełna partyzantka, więc efekt jest.... No, mogło być dużo lepiej. Pocieszam się, ze jak się sprawdzi to zrobię to jak trzeba.
Dzisiaj rano przed zajęciami truchtem na 1,5 godziny pośmigać
Fajnie to lata, co prawda bardzo mocny wiatr utrudnia rzuty slug-go, pieprzy się wszystko na multiku, ale czuć, ze kij się ładuje.
Przerzucam sporo przynęt, w zasadzie nie tyle łowię co rzucam, jerkuje, opaduję, zacinam, czekam na puknięcie w opadzie - usiłuję zobaczyć jakiego potwora stworzyłem.
Wreszcie - jedno z podbić kończy się mocnym pstryknięciem i ki wygięty, linka natychmiast wychodzi z multika.
Niestety - bardzo krótko, bo to tylko zaczep, ale mogę sobie do woli poszarpać, ponapinać, obejrzeć jak się kij zachowuje.
Dość mocno go nadużywam ale - działa. Tzw robi.
Wiem, ze pierwsza przelotka powinna być ciut bliżej, podobnie jak druga, czujnie je trzeba przestawić, bo między nimi złącze wypada, ale wykonalne, 3 i 4 przelotkę można troszeczkę rozstrzelić,ale to może w przyszłym tygodniu, bo w moich warunkach i nawijaniu omotek nawijarką trzymaną między kolanami, to troszkę ból w d jest....
Jutro się wybiorę na trochę dłuższe łowienie, ale wiem, że póki nie sprawię sobie lepszego kija, ten powinien obsłużyć łowienie, szczególnie jak baycasting dojdzie - jego dolny zakres jest dużo poniżej tego obsługiwanego przez revo SX.




No Kuba ,teraz możesz już pieprznąć tę szkołę ,kasa poleci sama do kiejdy -zostałeś Pan RODBUILDER-em.......hahaha

Zdjęcie
pional2000
30 wrz 2013 18:00

"stan zawieszenia" tia, jasne... ;)

Zdjęcie
Kuba Standera
30 wrz 2013 19:01

:D Natury nei pokonasz :D

Zdjęcie
pional2000
30 wrz 2013 19:54

:D Natury nei pokonasz :D

Zawsze to powtarzam

Użyj bobinki muchowej do nawijania omotki. Tylko owiń ze dwa razy nitką jedno z jej ramion zeby ciężej wydawała nitkę. I użyj samiczego lakieru do paznokci. Ja na takim lakierowaniu tydzień dzień w dzień jechałem na północy. Najwiekszą rybą jaką wycholowała ta wedka to halibut 160 pare cm. I na przyszły wyjazd zostanie to lakierowanie moje. Weź taki wolnoschnący. Starczy. Ino czasami obróć kijek podczas lakierowania. ( żeby nie było to mam w ten sposób wykonane jeszcze 2 kijki używane na slodkiej wodzie wekend w wekend).
Zdjęcie
Kuba Standera
09 paź 2013 08:04

Tak tez zrobiłem, nawijarka do dużych much i jazda :D

prowizorki trzymaja się najdłużej ;)

Ostatnie wpisy

Ostatnie komentarze

Maj 2024

P W Ś C P S N
  12345
678 9 101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  

aktywnych użytkowników

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych