2
Nowe blanki z Polski!
Napisane przez
Kuba Standera
,
01 kwiecień 2014
·
7098 Wyświetleń
rod building blanki przelotki śląsk to straszne m chałupnictwo
Hej
Moi szpiedzy przemysłowi donieśli, ze w PL rusza nowa fabryka blanków!
Niezbyt chciało się mi wierzyć w takie newsy, więc gdy po wykonaniu rozeznania telefonami namierzyłem jegomościa postanowiłem poprosić go o mały wywiad. Z wywiadu wyszła rozmowa i na koniec dostałem od producenta list opisujący historię powstania tej idei.
Nazywam się Czesław, pochodzę ze Śląska. W sensie, nie do końca ze śląska, bo z Sosnowca, ale nikt po za mieszkańcami Sosnowca tego nie kuma, więc przestałem to prostować i tłumaczyć.
Skąd idea blanków?
U mnie zaczęło się dość wcześnie, strugać kołek zacząłem w wieku lat kilkunastu i tak jakoś mi już zostało.
Ryby łowie od dziecka, uczył mnie najpierw dziadek, później ojciec, który w wieku lat 26 przeszedł na górnicza emeryturę.
Spędzając wiele czasu na śląskich wodach, zacząłem rozumieć, że sprzęt oferowany w sklepach odbiega od tego czego potrzebowalibyśmy do łowienia na Śląsku.
Tak też trafiłem na jerkbait, który stał się dla mnie źródłem idei oraz know how. Nie rejestrowałem się, nie pisałem, tylko czytałem, czytałem, podglądałem zdjęcia ryb i łowisk.
Tutaj też zainteresowałem sie ideą rodbuildingu.
Długie badanie tego tematu zakończyła się decyzją - podejmiemy się produkcji drugich w Polsce blanków! Może nie brzmi to zbyt dumnie, ale niestety z pierwszymi nas ubiegł rodbuilder z Krakowa. Trudno się mówi.
Początkowo planowaliśmy iść droga stosowaną przez mainstream. Mandrele metalowe, maty węglowe, żywice.
Jednak, w świecie gdzie jest tak wielu producentów, stwierdziliśmy że aby odnieść sukces biznesowy potrzebujemy jakiegoś innego rozwiązania. Idea przyszła z zachodu, jak stonka. Blanki z marchwi! Początkowo mieliśmy to za żart, jednak trochę głębszy risercz i zakupienie na próbę jednego z modeli - rozwiały wszelkie wątpliwości.
Jedynym problemem zostało zakupienie dobrej jakościowo marchwi do naszych celów. Mimo ze Polska wsią stoi i prędzej znajdziemy pole marchewki niż kogoś znającego język obcy, to jednak okazało się to nie być łatwym zadaniem. Polacy mają za małe marchewki!
Wielomiesięczne poszukiwania utknęły w martwym punkcie, już mieliśmy się poddać, gdy przypadkowo przyszło do nas oświecenie i nastąpił przełom! Zamiast marchewki będziemy produkować wędki z buraków. Raz, ze jest ich u nas pod dostatkiem, i nie wygląda na to żeby miał grozić jakiś deficyt, dwa, że blanki nie wychodzą jako ukryta opcja holenderska całe pomarańczowe, a w miłej dla polskiego oka czerwieni.
Mając najważniejszy problem za sobą - zorganizowany materiał na blanki, zaczęliśmy się przyglądać innym problemom.
Początkowy pomysł toczenie mandreli z pancerzy ruskich czołgów, których mamy pod dostatkiem, a jak pokazują bieżące wydarzenia na wschodzie możemy mieć dużo więcej, został odrzucony, jako nie-polski. Albo produkujemy polskie blanki, od zera wykonane w Polsce, albo godzimy się na kompromisy i udział materiałów ze wschodu, a to zawsze moze być marketingowym problemem.
Szukaliśmy materiału dłuższą chwilę, lecz stwierdziliśmy ze najłatwiej będzie zaadoptować rozwiązanie z chińskich fabryk - mandreli z bambusa. Jako ze bambus jest ideowo sprzeczny z naszą ojczyzną, postawiliśmy na sosnę, wszak pochodzimy z Sosnowca, to zobowiązuje!W dodatku okazało się ze jednocześnie z sosny można pozyskać i mandrele i żywicę, co było doskonałym rozwiązaniem zmniejszającym koszta produkcji i transportu.
Początkowo, nim dopracowaliśmy technologię, nie do końca nam to szło. Coś robiliśmy nie tak, gdzieś byl problem. Postanowiłem czerpać wzorce z najlepszych, więc ubrałem dziurawe śpiochy i siedziałem w nich godzinami w wannie, dumając nad tym co robimy źle. Czytałem co tylko mogłem, by zrozumieć najmniejsze niuanse procesów produkcji blanków . W efekcie, przełomowa myśl przeszła czytając tekst o Megabassie. Tam ponoć najlepiej im sie blanki nawija gdy szef gra na skrzypcach. Ja niestety nie gram na skrzypcach, i za późno na naukę, jednak - po tatku odziedziczyłem akordeon i nauczył mnie jako dziecko kilku skocznych kawałków. Tak więc moim pracownicy nawijali blanki, ja przygrywałem im na akordeonie, jednak, to nie do końca było to. Zdecydowałem się na modłę amerykańską "think big" i ściągnąłem najlepszą orkiestrę dętą z kopalni na śląsku, jednak i to nie było najlepszym rozwiązaniem. Raz, ze zrobiło się dość tłoczno jak się z tymi tubami porozkładali, dwa, ze już drugiego dnia większość pracowników przyjmowała polecenia wyłącznie na piśmie, będąc ogłuszoną zupełnie decybelami z trąby. Musieliśmy podziękować orkiestrze.
Rozwiązaniem problemu okazało się być zakupienie sprzętu stereo, na którym do skręcania blanków puszczamy sobie śląskie hity - teraz wreszcie wszystko dobrze działa. Mimo to, obudziła się we mnie dusza muzyka, i czasem gram na akordeonie tym burakom na blanki co na polu rosną. Ponoć krowy dają więcej mleka słuchając Mozarta, więc moze i buraki nam lepsze urosną od tego akordeonienia?
Myślimy tez nad rozwinięciem produkcji wysokiej jakości przelotek wędkarskich, spieczonych węglików nam na śląsku nie brakuje.
A, jeszcze same blanki.
Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom lokalnych wędkarzy zbudowaliśmy kilka serii.
Pierwszą jaką testowaliśmy była seria blanków spiningowych "okonek". Blanki mają od 210cm do 270 cm i o ciężarze wyrzutu od 0,00001 g do 0,5g i mocy blanków od ćwierć do pół funta. Pozwala to na bardzo przyjemne łowienie okoni na zawodach, nawet największe okazy po 25cm wyjeżdżają z wody w rekordowo szybkim czasie.
Opracowaliśmy też serię "trup koguta" do łowienia sandaczy. Blanki 210, 240 i 270 o cw do 50gr pozwalają na bezproblemową obsługę obu ulubionych metod sandaczowych łowców.
W opracowaniu sa kolejne modele dedykowane konkretnym rybom, jak klenie, amury, leszcze, krapie, jazgarze. Myślimy tez nad wprowadzeniem specjalistycznych wędek zawodniczych "rozwielitka" i "oczlik" ale konsultacje w tej sprawie trwają.
Co do blanków muchowych - dopiero zaczynamy temat. Już mamy zamówienie od specjalisty ze Stolicy Poszukuje kija 16 stóp do głowic 208 i 3/4 grain. Nie będzie łatwo, ale wierzymy ze staniemy na wysokości zadania. Trochę konfundujące sa tylko te napady z góry i ataki z dołu, na wszelki wypadek zamówiliśmy kije bejzbolowe, klient musi być zadowolony
Prowadzimy też wstępne rozmowy z jednym ze śląskich wędkarzy, pasjonatów sprzętu wędkarskiego. Specjalnie dla niego chcemy opracować serie o dziwnie nie polskiej nazwie Diana Spencer, ale cóż, klient nasz Pan. Blanki typowo trollingowe, ale wyposażone w samoczyszczącą się filcem powłokę odporną na kąpanie pod prysznicem , będa idealne do trolingowania blachami wahadłowymi.
Korzystając z okazji chciałbym zaprosić wszystkich kolegów do zapoznania się z ofertą dostępnych blanków naszej firmy "Nie-DAM" (ukryta opcja niemiecka).
Osoby zainteresowane proszę o kontakt:
pisz@berdyczów.pl
Moi szpiedzy przemysłowi donieśli, ze w PL rusza nowa fabryka blanków!
Niezbyt chciało się mi wierzyć w takie newsy, więc gdy po wykonaniu rozeznania telefonami namierzyłem jegomościa postanowiłem poprosić go o mały wywiad. Z wywiadu wyszła rozmowa i na koniec dostałem od producenta list opisujący historię powstania tej idei.
Nazywam się Czesław, pochodzę ze Śląska. W sensie, nie do końca ze śląska, bo z Sosnowca, ale nikt po za mieszkańcami Sosnowca tego nie kuma, więc przestałem to prostować i tłumaczyć.
Skąd idea blanków?
U mnie zaczęło się dość wcześnie, strugać kołek zacząłem w wieku lat kilkunastu i tak jakoś mi już zostało.
Ryby łowie od dziecka, uczył mnie najpierw dziadek, później ojciec, który w wieku lat 26 przeszedł na górnicza emeryturę.
Spędzając wiele czasu na śląskich wodach, zacząłem rozumieć, że sprzęt oferowany w sklepach odbiega od tego czego potrzebowalibyśmy do łowienia na Śląsku.
Tak też trafiłem na jerkbait, który stał się dla mnie źródłem idei oraz know how. Nie rejestrowałem się, nie pisałem, tylko czytałem, czytałem, podglądałem zdjęcia ryb i łowisk.
Tutaj też zainteresowałem sie ideą rodbuildingu.
Długie badanie tego tematu zakończyła się decyzją - podejmiemy się produkcji drugich w Polsce blanków! Może nie brzmi to zbyt dumnie, ale niestety z pierwszymi nas ubiegł rodbuilder z Krakowa. Trudno się mówi.
Początkowo planowaliśmy iść droga stosowaną przez mainstream. Mandrele metalowe, maty węglowe, żywice.
Jednak, w świecie gdzie jest tak wielu producentów, stwierdziliśmy że aby odnieść sukces biznesowy potrzebujemy jakiegoś innego rozwiązania. Idea przyszła z zachodu, jak stonka. Blanki z marchwi! Początkowo mieliśmy to za żart, jednak trochę głębszy risercz i zakupienie na próbę jednego z modeli - rozwiały wszelkie wątpliwości.
Jedynym problemem zostało zakupienie dobrej jakościowo marchwi do naszych celów. Mimo ze Polska wsią stoi i prędzej znajdziemy pole marchewki niż kogoś znającego język obcy, to jednak okazało się to nie być łatwym zadaniem. Polacy mają za małe marchewki!
Wielomiesięczne poszukiwania utknęły w martwym punkcie, już mieliśmy się poddać, gdy przypadkowo przyszło do nas oświecenie i nastąpił przełom! Zamiast marchewki będziemy produkować wędki z buraków. Raz, ze jest ich u nas pod dostatkiem, i nie wygląda na to żeby miał grozić jakiś deficyt, dwa, że blanki nie wychodzą jako ukryta opcja holenderska całe pomarańczowe, a w miłej dla polskiego oka czerwieni.
Mając najważniejszy problem za sobą - zorganizowany materiał na blanki, zaczęliśmy się przyglądać innym problemom.
Początkowy pomysł toczenie mandreli z pancerzy ruskich czołgów, których mamy pod dostatkiem, a jak pokazują bieżące wydarzenia na wschodzie możemy mieć dużo więcej, został odrzucony, jako nie-polski. Albo produkujemy polskie blanki, od zera wykonane w Polsce, albo godzimy się na kompromisy i udział materiałów ze wschodu, a to zawsze moze być marketingowym problemem.
Szukaliśmy materiału dłuższą chwilę, lecz stwierdziliśmy ze najłatwiej będzie zaadoptować rozwiązanie z chińskich fabryk - mandreli z bambusa. Jako ze bambus jest ideowo sprzeczny z naszą ojczyzną, postawiliśmy na sosnę, wszak pochodzimy z Sosnowca, to zobowiązuje!W dodatku okazało się ze jednocześnie z sosny można pozyskać i mandrele i żywicę, co było doskonałym rozwiązaniem zmniejszającym koszta produkcji i transportu.
Początkowo, nim dopracowaliśmy technologię, nie do końca nam to szło. Coś robiliśmy nie tak, gdzieś byl problem. Postanowiłem czerpać wzorce z najlepszych, więc ubrałem dziurawe śpiochy i siedziałem w nich godzinami w wannie, dumając nad tym co robimy źle. Czytałem co tylko mogłem, by zrozumieć najmniejsze niuanse procesów produkcji blanków . W efekcie, przełomowa myśl przeszła czytając tekst o Megabassie. Tam ponoć najlepiej im sie blanki nawija gdy szef gra na skrzypcach. Ja niestety nie gram na skrzypcach, i za późno na naukę, jednak - po tatku odziedziczyłem akordeon i nauczył mnie jako dziecko kilku skocznych kawałków. Tak więc moim pracownicy nawijali blanki, ja przygrywałem im na akordeonie, jednak, to nie do końca było to. Zdecydowałem się na modłę amerykańską "think big" i ściągnąłem najlepszą orkiestrę dętą z kopalni na śląsku, jednak i to nie było najlepszym rozwiązaniem. Raz, ze zrobiło się dość tłoczno jak się z tymi tubami porozkładali, dwa, ze już drugiego dnia większość pracowników przyjmowała polecenia wyłącznie na piśmie, będąc ogłuszoną zupełnie decybelami z trąby. Musieliśmy podziękować orkiestrze.
Rozwiązaniem problemu okazało się być zakupienie sprzętu stereo, na którym do skręcania blanków puszczamy sobie śląskie hity - teraz wreszcie wszystko dobrze działa. Mimo to, obudziła się we mnie dusza muzyka, i czasem gram na akordeonie tym burakom na blanki co na polu rosną. Ponoć krowy dają więcej mleka słuchając Mozarta, więc moze i buraki nam lepsze urosną od tego akordeonienia?
Myślimy tez nad rozwinięciem produkcji wysokiej jakości przelotek wędkarskich, spieczonych węglików nam na śląsku nie brakuje.
A, jeszcze same blanki.
Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom lokalnych wędkarzy zbudowaliśmy kilka serii.
Pierwszą jaką testowaliśmy była seria blanków spiningowych "okonek". Blanki mają od 210cm do 270 cm i o ciężarze wyrzutu od 0,00001 g do 0,5g i mocy blanków od ćwierć do pół funta. Pozwala to na bardzo przyjemne łowienie okoni na zawodach, nawet największe okazy po 25cm wyjeżdżają z wody w rekordowo szybkim czasie.
Opracowaliśmy też serię "trup koguta" do łowienia sandaczy. Blanki 210, 240 i 270 o cw do 50gr pozwalają na bezproblemową obsługę obu ulubionych metod sandaczowych łowców.
W opracowaniu sa kolejne modele dedykowane konkretnym rybom, jak klenie, amury, leszcze, krapie, jazgarze. Myślimy tez nad wprowadzeniem specjalistycznych wędek zawodniczych "rozwielitka" i "oczlik" ale konsultacje w tej sprawie trwają.
Co do blanków muchowych - dopiero zaczynamy temat. Już mamy zamówienie od specjalisty ze Stolicy Poszukuje kija 16 stóp do głowic 208 i 3/4 grain. Nie będzie łatwo, ale wierzymy ze staniemy na wysokości zadania. Trochę konfundujące sa tylko te napady z góry i ataki z dołu, na wszelki wypadek zamówiliśmy kije bejzbolowe, klient musi być zadowolony
Prowadzimy też wstępne rozmowy z jednym ze śląskich wędkarzy, pasjonatów sprzętu wędkarskiego. Specjalnie dla niego chcemy opracować serie o dziwnie nie polskiej nazwie Diana Spencer, ale cóż, klient nasz Pan. Blanki typowo trollingowe, ale wyposażone w samoczyszczącą się filcem powłokę odporną na kąpanie pod prysznicem , będa idealne do trolingowania blachami wahadłowymi.
Korzystając z okazji chciałbym zaprosić wszystkich kolegów do zapoznania się z ofertą dostępnych blanków naszej firmy "Nie-DAM" (ukryta opcja niemiecka).
Osoby zainteresowane proszę o kontakt:
pisz@berdyczów.pl
- pitt, robert67, Sławek Oppeln Bronikowski i 20 innych osób lubią to
No i wszyscy w końcu ukontentowani będą - prawie jak w socjalizmie , a każdy oczywiście na swoją miarę . Co jest jednak konsensusem groźnym , bo likwidującym odwieczny na j.pl ferment i nierówności , a nawet pozbawiający niektórych arywistów zespołu płomiennego , świętego ognia , napadających resztę z góry i dołu ..
Ale może projekt nie wypali ?