Skocz do zawartości

  •      Zaloguj się   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

* * * * *

Moda na odchudzanie czyli rodbuildingowi Fat Killers w akcji


Nadwaga nie jest stanem ani wygodnym, ani chwalebnym. Tak w życiu, jak i w rodbuildingu. Może dlatego moda na tzw. zdrowy styl życia, jaka zapanowała za oceanem już jakiś czas temu, zbiega się z modą na odchudzanie wędek przez tamtejszych rodbuilderów. Czy waga wędki jest rzeczywiście aż tak ważna i jaki ma wpływ na jej użytkowość?

Wydaje mi się, że odpowiedź na to pytanie powinna brzmieć mniej więcej tak: to zależy do czego zamierzamy wykorzystywać dany kij. Przykładowo, w wędce służącej do trollingu waga będzie miała drugorzędne znaczenie. Ale już w kiju sandaczowym, którym zamierzamy się posługiwać przez cały dzień łowiąc technikami jigowymi – waga wędki będzie bardzo ważna. Kilkadziesiąt gram różnicy w wadze wędki przemnożone przez kilkaset rzutów daje wszak efekt liczony w kilogramach. Pomijając zaś nawet większą łatwość posługiwania się lżejszym zestawem rzutowym i idące za tym większą przyjemność łowienia i lepszą koncentrację, warto dodać, że wędka lżejsza będzie również z reguły wędką bardziej czułą. Piszę z reguły, gdyż zagadnienie czułości wędki jest dosyć skomplikowane i z pewnością zbyt ryzykowne byłoby twierdzenie, że każda wędka, które jest lżejsza będzie zawsze bardziej czuła od tej cięższej. Ale bardzo często - zwłaszcza jeżeli porównywalibyśmy wędki wykonane na tym samym modelu blanku – tak właśnie będzie. Jest więc parę dobrych powodów dla których za oceanem, głównie w grupie wędkarzy bassowych jest widoczny od kilku lat silny trend do posługiwania się coraz lżejszymi zestawami.

A jak to wygląda w naszym rodzimym rodbuildingu? Moim zdaniem, o ile polski rodbuilding nie odstaje jakoś szczególnie od światowej czołówki, o tyle temat wagi wędki wydaje mi się być traktowany u nas dosyć wybiórczo. Mam takie wrażenie, że cała dyskusja wokół tego tematu zawęziła się do kwestii wagi przelotek. Możemy więc poczytać dywagacje jak na komplecie przelotek zejść z wagą o gram czy półtora i to jest oczywiście bardzo dobrze, bo waga przelotek też ma znaczenie - zwłaszcza tych znajdujących się na szczytówce wędki. Ale informacji o wadze całej wędki, jako takiej, jako skończonego produktu czy też narzędzia, z reguły brakuje. A szkoda, bo np. zważenie wędki uzbrojonej w komplet przelotek w tytanowych ramkach i pełną rękojeść z korka typu burnt mogłoby prowadzić do bardzo ciekawych wniosków.


Zrodził się zatem w mojej głowie pomysł, żeby poruszyć ten trochę nieobecny element naszych rodbuildingowych dyskusji w formie niniejszego artykułu, w którym wędka zostania rozebrana na czynniki pierwsze, a wszystkie komponenty zostaną zważone i porównane aby dać obraz tego, jak poszczególne elementy składowe mogą wpływać na wagę całej wędki.

Rzecz będzie pokazana na przykładzie łódkowego, sandaczowego spinningu, dosyć uniwersalnego jeżeli chodzi o zakres używanych przynęt i dysponującego odpowiednim zapasem mocy. Dlaczego taki wybór? Pewnie prościej byłoby wziąć jakąś okoniową witeczkę i uzbroić ją w popularne minimy albo tytany i sam uchwyt – ale to chyba niewiele by pokazało poza efektowym wynikiem końcowym. Założeniem projektu nie jest sprowadzanie kwestii wagi wędki do ekstremum, tylko pokazanie jak można zbudować normalną użytkową wędkę o bardzo dobrych parametrach wagowych przy wykorzystaniu powszechnie dostępnych i niekoniecznie najdroższych komponentów. Walcząc z wagą poszczególnych części składowych, staraliśmy się również pamiętać np. o ergonomii czy wyważeniu kija, więc często jak zobaczycie świadomie decydowaliśmy o pozostawieniu paru dodatkowych gram tu i ówdzie wychodząc z założenia, że ograniczanie wagi w danym przypadku negatywnie odbiłoby się na pozostałych cechach użytkowych. Wchodząc w rolę rodbuildingowych Fat Killers nie chcieliśmy się zatem zapędzić w tym odchudzaniu aż do anoreksji…

Piszę w liczbie mnogiej, gdyż do udziału w projekcie zaprosiłem dobrze znanego pasjonatom rodbuildingu na jerkbait.pl forumowego Kolegę @krzyśka. Krzysiek wniósł sporo cennych uwag i pomysłów oraz jest autorem części zdjęć w artykule, podobnie jak redakcyjny Kolega @slider – obu za pomoc chciałem w tym miejscu bardzo podziękować.

Blank
Budowę lekkiej wędki warto rozpocząć oczywiście od znalezienia lekkiego blanku. To w zasadzie jest punkt wyjścia. Tutaj decyzja była stosunkowo prosta bo dłuższego czasu miałem na oku Batsona model XSB 783 (6"6", 17lb, w jednym kawałku). Blank wpadł mi w oko, dosłownie, podczas lektury wątku o najlżejszych wędkach bassowych na jednym z amerykańskich forów rodbuildingowych. Postanowiłem osobiście zweryfikować jego parametry. Na szczęście okazało się, że w Fishing Center był dostępny od ręki. Wynik pomiaru wagą elektroniczną - 37 gramów. Jak na blank opisywany przez producenta na 17 funtów mocy to bardzo dobry rezultat. Z tego co kojarzę na rynku jest tylko jeszcze jeden blank o porównywalnych parametrach i wadze poniżej 40 gramów tj. Phenix model K2 TX-684MH-C, ale różnica w cenie pomiędzy Phenixem a Batsonem była prawie dwukrotna na korzyć Batsona i to też przesądziło o wyborze.



Obserwacje dotyczące XSB 783: niska waga, wysoki moduł sprężystości, niezbyt gruba ścianka. Co ważne, pomimo dużej wyjściowej sztywności konstrukcji, zachowano progresywne ugięcie blanku pod obciążeniem, co nie jest zawsze regułą w spinbassach Batsona.

Przelotki i spacing
Wybrałem komplet przelotek Fuji z pierścieniem Alconite, tylko na szczyt poszła przelotka szczytowa z nowej serii microguide z pierścieniem SIC. Zestaw zastosowanych przelotek wygląda następująco: BYAG25, BYAG12, BLVAG8, BLVAG6, BLAG5.5, BLAGL5, BLAG5, szczytowa LGST4.5. Razem osiem sztuk przelotek, co w zupełności wystarcza do dobrego podparcia dwumetrowego blanku. Całość waży ok. 6,6 gramów. W tym miejscu podziękowanie dla Łukasza Masiaka, dzięki któremu przelotek BLAG5 nie musiałem sprowadzać z zagranicy. Wagę zestawu przelotek podaję w przybliżeniu do dziesiątych części grama, ponieważ dwie takie same przelotki, zwłaszcza przy większych modelach potrafią mieć pewne drobne rozbieżności wagowe co zsumowane może powodować różnice w wadze dwóch „takich samych” kompletów przelotek rzędu dziesiątej grama właśnie.



Czy rozpatrywałem alternatywy - oczywiście. System oparty o KL-H odpadł w przedbiegach, bo sama przelotka KL-H 25 z pierścieniem Alconite ważyła 6 gramów czyli prawie tyle co cały komplet przelotek zaprezentowany powyżej. Z kolei niższe przelotki - LV, KL nie wchodziły w rachubę bo kij będzie użytkowany z relatywnie dużym kołowrotkiem (Shimano 4000) a pierwsza przelotka będzie wypadała stosunkowo blisko kołowrotka (60cm). Jest to normalna wielkość kołowrotka używana do łowienia sandaczy a jak wspominałem na wstępie założeniem projektu jest budowa kija stosunkowo uniwersalnego i standardowego a nie podporządkowanego jakimś niszowym potrzebom.



Obserwując podany zestaw przelotek uważny obserwator zauważy, że kij nie został zbudowany według New Concept i nie posiada klasycznego stożka. Podczas testów rzutowych prototypu okazało się, że przy plecionce (wędka będzie użytkowana wyłącznie z plecionką, co również jest normą przy łowieniu sandaczy) nie ma żadnej zauważalnej różnicy ani w odległościach rzutowych ani w wysiłku rzutowym w porównaniu z klasycznym stożkiem, w którym po Y25 następuje Y16. Wybór zatem był oczywisty - mniejsze i lżejsze przelotki. Podczas testów z zastosowaniem grubej i jasnej plecionki doskonale było widoczne, że jakieś 85% wytłumienia linki następuje na pierwszej przelotce Y25 a to co sie dzieje potem z przelotkami (w sensie odległości i wielkości) nie ma praktycznie żadnego znaczenia. Nie chcę tych wniosków przesadnie uogólniać, być może np. w dłuższym kiju z większą ilością przelotek jakieś różnice pomiędzy stożkowym a bezstożkowym systemem zbrojenia dałyby się zauważyć, ale z całą pewnością współczesne cienkie i miękkie plecionki każą co najmniej dobrze przemyśleć dotychczasowe kanony zbrojenia. Warto również zauważyć, że przy łowieniu sandaczy z łódki odległości rzutowe nie są priorytetem bo kijem i tak można rzucić dalej niż ma to sens (uważam, że dwumetrowym wędziskiem jesteśmy w stanie kontrolować przynętę w i skutecznie zaciąć odległości maksymalnie 35 do 40 metrów).

Istotny jest również fakt, iż odrzucenie stożka i wybór trochę niższych przelotek pozwolił uzyskać dużo lepsze rozłożenie sił działających na blank - innymi słowy przy ugiętym blanku kąty linki pomiędzy przelotkami są równiejsze, mam wrażenie, że tym spacingiem udało się wyciągnąć z blanku maksimum mocy. Z drugiej strony, odrzuciłem również drugą skrajność, czyli LV7 zamiast LV8, L5.5 zamiast LV6 i L5 zamiast L5.5. To z kolei ze względu na długość stopek przelotek. Zależało mi na tym żeby stopki były dłuższe a przez to mocniej przylegające do blanku - XSB783 chociaż lekki jak piórko jest naprawdę mocnym blankiem, którym można wiele podnieść z dna i uznałem że szkoda by było pozbawiać go tych właściwości zbyt słabym zbrojeniem. Dodam jeszcze, ze wszystkie przelotki w ramce L w kiju zostały założone przez Krzyśka w systemie forhan locking wrap, z tego samego względu.

Uchwyt
Wybór padł na DPS-17, który został dodatkowo skrócony od strony gwintu o ok 12 mm. Pozwoliło to zredukować niepotrzebną wagę o ok. 1 grama a i tak stopki wszystkich dostępnych mi kołowrotków Daiwa i Shimano bez problemu mieszczą sie w skróconym uchwycie.





Z pewnością lżejszy byłby DPS-16 ale został on odrzucony jako nieergonomiczny (zbyt mała średnica zewnętrzna). Uchwyt został osadzony na dwóch arborach Fuji ważących w sumie 2,95 gramów.



Pierwotnie chciałem zastosować arbory ze spienionego PCV od Piotrka Matusiaka, ale niestety zamówione nie dotarły na czas. Nie zmarnują się, z pewnością znajdą zastosowanie w następnych projektach. Dla porównania, gdyby uchwyt zamontować na tulejach z taśmy papierowej to ich waga wyniosłaby w tym przypadku ok. 9 gramów – taki wynik uzyskał Krzysiek ważąc blank z taśmą i bez taśmy. Dzięki skróceniu uchwytu mogliśmy również zredukować ilość arborów do dwóch sztuk, sam uchwyt został wklejony tylko na arbory tj. nie został zalany klejem pomiędzy arborami jak to się czasami zdarza.



Omotki, lakier, części metalowe
Oczywiście walcząc o wagę zrezygnowaliśmy z zaczepu przynęty. Zrezygnowaliśmy również z zastosowania metalowych winding-checków. Okazało się, że każdy taki elegancki pierścioneczek waży aż 1 gram, zatem w zależności od ilości metalowych pierścieni na kiju, rezygnując np. z trzech metalowych WC (standardowa ilość pierścionków przy rękojeści dzielonej) oszczędzamy w sumie aż 3 gramy – czyli połowę wagi kompletu przelotek, żeby bardziej przemówić do wyobraźni.



Winding-checki zastąpiliśmy po prostu omotką, z użyciem kilku zwojów nici metalicznej – co zarówno z daleka jak i z bliska wygląda bardzo estetycznie.








Takie rozwiązanie (zastąpienie WC omotką) wydaje się mieć same plusy nie tylko ze względu na redukcję wagi ale również ze względu na fakt, że pozbywamy się czegoś co potencjalnie może się odkleić albo zbyt ciasno spasowane punktowo przesztywnić blank. Lakierowanie przelotek pochłonęło w sumie ok. 1 grama lakieru. Dla porównania, gdbyśmy chcieli rutynowo nakleić na blank firmową nalepkę Batsona z sygnaturą blanku a następnie ją pokryć lakierem – to samo lakierowanie tej naklejki oznaczałoby dwa dodatkowe gramy lakieru na wędce. Decyzja była zatem krótka, rezygnujemy z naklejki i oszczędzamy kolejne dwa gramy.

Rękojeść
Absolutnym kluczem do redukcji całkowitej wagi wędki okazała się właśnie rękojeść. O ile w opisywanych wcześniej przypadkach uzyskiwaliśmy drobne oszczędności na wadze (choć gdyby je podliczyć to z sumie dałyby już nawet kilkanaście gramów), o tyle w przypadku rękojeści różnice w wadze mogą z łatwością wynieść gram kilkadziesiąt. Podstawową redukcję wagi uzyskaliśmy stosując rękojeść dzieloną zamiast rękojeści pełnej.





Mogliśmy sobie na to pozwolić, jako że wędka po pierwsze jest krótka, po drugie blank jako taki był nieźle wyważony a po trzecie zastosowaliśmy lekki komplet przelotek. W dłuższej wędce lub przy gorzej wyważonym blanku taki zabieg mógłby okazać się trudny gdyż w istotny sposób pogarszałby wyważenie kija – miałem już do czynienia z długimi spinningami z dzieloną rękojeścią i rzadko kiedy dobrze leżały one w ręce. Stosując rękojeść dzieloną w stosunku do rękojeści pełnej zaoszczędziliśmy na wadze kilkanaście gram. Tutaj też były małe niuanse, np. Krzysiek odkrył że sama zmiana kształtu foregripu z walca na cygaro dała oszczędność rzędu 1 grama. O wiele większe oszczędności na wadze uzyskaliśmy jednak wybierając materiał rękojeści. Różnica w wadze pomiędzy zwykłym jasnym korkiem a korkiem typu burnt / korkogumą jest 3 a nawet 3.5 – krotna (w zależności od rodzaju).






Elementy naszej dzielonej rękojeści z jasnego korka ważyły w sumie niecałe 12 gramów (zastosowaliśmy tylko cieniutkie plasterki z korkogumy na brzegach żeby podnieść trwałość tych elementów i zapobiec uszczypywaniu się brzegów) – gdyby całość była wykonana z korka egzotycznego przy tych samych parametrach ważyłaby ponad 30 gramów, pełna rękojeść wykonana z burnt’a mogłaby zaś ważyć nawet 60 gramów albo i więcej (gdyby np. przyszło nam do głowy upiększyć ją dodatkowo metalowymi pierścieniami). Czyli więcej, niż sam blank.






Stosując lekką zabudowę dolnika oczywiście musieliśmy nieco go wydłużyć, ale prawdę mówiąc przy solidnej wędce sandaczowej tak czy siak dolnik nie powinien być zbyt krótki - w naszym przypadku odległość od końca dolnika do stopki kołowrotka wynosi 33 cm i jak widać na zdjęciu wystarcza do idealnego wyważenia zestawu.



Efekt końcowy
Kij zmontowany, wyschnięty. Korek na rękojeści dodatkowo zabezpieczony preparatem cork-seal. Ważymy. Wynik… 83 gramy czyli tuż poniżej 3 uncji.



Czy to dużo czy mało? Pewnie gdybyśmy się uparli moglibyśmy zejść poniżej 80 gramów, ale z drugiej strony, ta wędka z łatwością mogłaby ważyć również 120 czy 130 gramów, a nawet więcej gdybyśmy podjęli inne decyzje co do projektu lub zastosowanych komponentów.



W dobrym projekcie udział blanku w wadze gotowej wędki powinien być jak największy.

Miałem możliwość przetestowania (niestety tylko rzutowego, brania się nie doczekałem) gotowego kija nad wodą. Komfortowo obsługuje typowe przynęty sandaczowe na główkach od 12 do 30 gramów, rzucałem również kogutami o gramaturze 30 gramów (bez najmniejszego problemu) oraz 35 gramów (tu już nie wiem czy podbicie nie było trochę za mało dynamiczne).



Jak na kij o wadze delikatnej okoniówki wydaje mi się całkiem nieźle… Ech, gdybym ja sam mógł tak zejść ze swoją wagą do 83 (k)g ;)

Tekst: @Friko, 2013
Zdjęcia: @slider, @krzysiek, 2013




73 Komentarze

Właśnie tak to odebralem.
Celem byla lekka wedka dla Mario .
Wskazanie kierunku dla innych budowniczych wędek.
W pewnym momencie wkradlo się wrażenie że dążyliscie do minimum.
Bledne wrażenie z mojej strony, dlatego dobrze ze to wyjasniles Friko.
Artykuł bardzo wartościowy .
Mam nadzieję że znajda sie wśród forumowiczów budowniczy, którzy podejmują temat i będą prezentować projekty w konwencji fat killers :)
Pozdrawiam

Friko fajny artkuł , Arek w 100% masz rację

Pozwolicie koledzy, że z biernego czytacza tego bardzo fajnego artykułu (dzięki Friko) włączę się do dyskusji i podam troszkę własnych przemyśleń:

 

- te wszystkie tzw ergonomiczne uchwyty mają jedną wspólną wado-zaletę tzn albo pasują do ręki jak ulał albo gniotą i są niewygodne,- brak pośrednich odczuć a standardowe leżą prawie każdemu i nie trzeba wyważać już dawno otwartych drzwi ;) z insertami i innymi dupsami.

- mario,- warunki w jakich łowi Artur (było o tym w innym wątku) są powodem poszukiwań wszystkiego co tylko możliwe by poprawić transmisję sygnału spod wody.

Nie chcę się wymądrzać ale wydaje mi się, że nie tędy droga, a na tym polu więcej ślepych uliczek niż potencjalnych rozwiązań a jak odwiedzę w tym roku Artura to zamiast snuć domniemania będę to wiedział :) - tak mi sie przynajmniej wydaje...

 

Wykres kołowy jaki przedstawiony jest w artykule uważam za fantastyczne zobrazowanie wpływu poszczególnych elementów budowanej wędki na jej wagę i abstrahując od tego co dla kogo ważne i co preferuje, warto wiedzieć co wynika z dodawania i ujmowania wagi w poszczególnych elementach wędki choćby po to by umieć wybrać właśnie dla siebie ten najbardziej pasujący zestaw komponentów.

Arek 

 

Proponuję abyś opisał test na przekazywanie i odczuwanie sygnału , ten który mi poleciłeś ( z gardłem) i każdy będzie mógł sobie sam odpowiedzieć i zweryfikować kwestię przenoszenia sygnału. Porównałem dwa takie same blanki na dwóch konstrukcjach z innymi uchwytami i odczucia są całkowicie inne . Nie sądzę też aby było to brakiem skromności jak usiłuje mi to zarzucić moderator a opinia jest tylko opinią i niczym więcej .Można się z nią zgadzać lub nie i chyba tyle w tym temacie

Zdjęcie
Rheinangler
29 paź 2013 17:25

"Test" to duże słowo w porównaniu z tą prostą (i nie wiem do końca czy miarodajną) metodą polegającą na tym iż jedna osoba trzyma dolnik tak normalnie jak do łowienia a szczytówka dotyka jabłka adama drugiej osoby, po czym lekko napina się wędkę i zaczyna delikatnie gardłowo mruczeć (brrrrrrrrrrrrrrr) 

Różne wędki różnie przenoszą ten sygnał na dolnik...

 

Artur,- każdy kto Cię nie zna może tak pomyśleć, ale Ci którzy Cie znają wiedzą że Twoje słowa płyną nie z braku skromności tylko z pasji z jaką poświęcasz RB i z przekonania do kolejnych sprawdzonych elementów i z wielkich chęci do tego by inni wędkarze także spróbowali właśnie tej a nie innej drogi,- ja przynajmniej tak to przyjmuję, ale my się już trochę znamy ;)

Poza tym Twoje godne podziwu dzienne i sezonowe ilości poławianych sandaczy także niedostępne innym wędkarzom są spowodowane wieloma poszukiwaniami odpowiednich wędzisk, przynęt i wszechstronności technik ale i niesamowitemu łowisku.

Łowisko to nie jest łatwe i każdy przyzwoity łowca sandaczy może sobie połamać zęby na nim i zejść z niego o kiju gdy Ty wyciągniesz 20 ładnych sztuk,- ale.... ale nie można tego uogólniać bo teraz wyobraź sobie, że musisz łowić sandacze w metrowej wodzie o silnym uciągu usianej wieloma dużymi głazami i .....cała ta misternie zbierana gama kijów, przynęt i metod (gumowych) słabo Ci w tym pomoże,- mimo ze ryba ta sama....

Piszę to tylko w jednym celu,- nie przerzucajmy się tym kto lepiej,- wymieniajmy się spostrzeżeniami z konkretnych warunków!

Wówczas ja nie będę stal nad Twoją wodą jak debil a Ty nad moją  :D

Właśnie Arek chciałem uniknąć tego przerzucania się ilościami ,łowiskami tylko zwróciłem uwagę że do sandaczówki założyłbym inny uchwyt aby może dodatkowo coś jeszcze wycisnąć i tyle .Kolega poprosił abym to rozwinął więc zgodnie z moją prawdą i moimi spostrzeżeniami temat rozwinąłem . Na nieszczęście moderator tego forum ma inne zapatrywania na ten nieszczęsny uchwyt (jest dla niego niewygodny ) oraz nie widzi żadnej różnicy w intensywności przewodzenia sygnałów, co na pewno zgodne jest z jego prawdą i jego odczuciami . Sprawa jest bardzo prosta i bez urazy ale skoro tego nie rozróżnia to zmysł dotyku jest słabiej rozwinięty i tyle .Chyba uczciwie napisane . Co do wygody to zgadzam się z Tobą w 100% nie wszystkim to pasuje . Każdy ma jakieś tam ograniczenia i trzeba to zrozumieć zamiast w zacietrzewieniu atakować . Ja też mam już kiepski wzrok , kiepsko się poruszam ale nie robię z tego tragedii żadnej . Co do różnych warunków i różnych akwenów to lubię wyzwania i jeżeli byłbym skazany na gorszy akwen to starałbym się go poznać dogłębnie :) ,poznać biologię ,rybostan ,dostosować techniki przynęty i sprzęt a wyniki przyjdą po jakimś tam czasie same.Artykuł o wędce jest świetny i ładnie napisany.Poruszono w nim najważniejsze aspekty jakie należy brać pod uwagę przy budowie każdego projektu ale po co zatem atakować forumowiczów i zarzucać coś czego nie popełnili ( w tym wypadku skromność  ) ? Z tym staniem jak debil to też nie tak ,bo będziemy usiłowali coś złowić i w miarę szybko nauczyć się nowego łowiska , a co do tej metrowej wody to pewnie zacząłbym od jakiś kogutów które będą w stanie utrzymać się dobrze w łowisku i dobrałbym sprzęt aby je poprawnie poprowadzić o ile się sprawdzą :)

Witam ponownie w tym ciekawym wątku, który jednak troszkę zbacza w stronę wykazywania, że moja koncepcja ...to jedyna koncepcja.

Ustaliliśmy już wcześniej zgodnie, że rodbuilding to jest realizacja tego, co komu potrzeba i czego chce od wędziska, a nie tego, co chcą, chwalą lub mają inni.

Ja stosuję prosty test, łatwy do wykonania w warunkach domowych. Jak już mamy blank, zakładamy choćby tylko przelotkę szczytową (nie na stałe, jedynie, żeby nie mazać grafitem po suficie), nakręcamy taśmę (lub mocujemy arbory jeśli ktoś używa) nakładamy uchwyt (warto zamknąć otwory korkiem czy pianką), mocujemy kręcioł i delikatnie szuramy szczytem po suficie, generalnie kombinujemy :) Jak do tej pory klasyczny DPS, w sytuacji kiedy zwoje taśmy nie wypełniają wnętrza całego uchwytu, tylko jest pomiędzy nimi przerwa kliku cm, jest bezkonkurencyjny - a testowałem wiele. Przynajmniej dla mojego łapska :)

Oczywiście mam świadomość wad i ograniczeń tego testu, zwłaszcza tej, że po zalaniu żywicą mogą zmienić się parametry i że sufit to nie ryba  ;)  jednak póki co w gotowych kijach też DPS mi się najlepiej sprawdza.

Mam też XLSa jedynie ze skeletonem i insertem z drzewa, nie wiem co Daniel z Xrods tam schował, ale sygnał jest po prostu nieziemski. Kiedyś jak już go połamię sprawdzę ki diabeł, choć sądzę, że po prostu tam jest więcej niż kilka cm "luzu" pomiędzy arborami (czyżby coś a'la rezonans jednak!?)

Pozdrawiam

Arek

@haja

 

no właśnie, dlatego kwestia czułości kija tak skomplikowana, niby są znane pewne podstawowe zasady, chociażby takie że masa pochłania energię ergo to co jest lżejsze powinno lepiej "transmitować" branie ale.... no właśnie, co jakiś czas, podczas różnego testowania rozwiązań empiryczny, pojawia się coś co zaprzecza powiedzmy "teorii".

 

Kilka lat temu na łamach Rodmaker Magazine i forum internetowego rodbuilding.org toczyły sie zażarte dyskusje nt. zagadnień związanych z czułością wędki / zestawu i prób naukowego opisania tego zagadnienia  - ale i one z tego co pamiętam nie doprowadziły do ostatecznych konkluzji. Jeżeli ktoś jest zainteresowany bliższym zgłębieniem tematu polecam zapoznać się z artykułami / postami  pana Emory Harry

Właśnie tak to odebralem.
Celem byla lekka wedka dla Mario .
Wskazanie kierunku dla innych budowniczych wędek.
W pewnym momencie wkradlo się wrażenie że dążyliscie do minimum.
Bledne wrażenie z mojej strony, dlatego dobrze ze to wyjasniles Friko.
Artykuł bardzo wartościowy .
Mam nadzieję że znajda sie wśród forumowiczów budowniczy, którzy podejmują temat i będą prezentować projekty w konwencji fat killers :)
Pozdrawiam

 

Dokładnie o to mi chodziło :) i też mam nadzieję że po okresie pewnej fascynacji formą czy też kunsztem warsztatu, nasz rodbuilding trochę wróci do podstaw czyli podstawowych parametrów użytkowych wędki - waga jest jednym tych z ważnych paramterów, chociaż oczywiście nie jedynym ważnym parametrem

 

Myślę, że byłoby fajnie gdyby np. na forum powstała baza danych zawierająca wagę komponentów ( np. uchwyty przed modyfikacją i po modyfikacji) na wzór bazy danych z wagami przelotek, którą już mamy - wtedy w zasadzie znając wagę blanku, przelotek i komponentów można by było "składać"  wędkę jak z klocków i z dużą dokładnością być w stanie przewidzieć wagę końcowego produktu

 

EDIT: dostałem wiadomość że jeden z Kolegów też robi XSB 783 w alternatywnej wersji czyli na split gripie zamiast korka pianka (Matagi) oraz uchwyt szkieletowy Fuji SK (goły) więc całość powinna wyjść jeszcze lżej niż w artykule. Mam nadzieję że jak skończy pochwali się rezultatem na forum, podając wagi użytych komponentów :)

Zdjęcie
Krzysiek_W
30 paź 2013 13:26

Tak sobie myślę, że można jeszcze trochę ugrać, bez utraty ergonomii. Nie o to wprawdzie chodziło co podkreślacie. Niemniej... Najbardziej problematycznym jest tu przecież uchwyt. A gdyby wziąć np. grafitowe, przesuwne pierścienie PBay, montowane od razu na korku? Taki pomysł. 

lub zredukowac fore do zera :) pytanie: jak wypadlyby ringi minima (czy nawet micro, zakladajac, ze uzytkowo nadawalyby sie) w porownaniu z uzytymi?

Tak sobie myślę, że można jeszcze trochę ugrać, bez utraty ergonomii. Nie o to wprawdzie chodziło co podkreślacie. Niemniej... Najbardziej problematycznym jest tu przecież uchwyt. A gdyby wziąć np. grafitowe, przesuwne pierścienie PBay, montowane od razu na korku? Taki pomysł. 

 

Świetny pomysł Krzyśku, przyznam że nie wpadłem na to ! 

 

Jedno nad czym musiałbym się tylko zastanowić, to wytrzymałość takiego uchwytu w obliczu jigowania przynętami o masie 30 / 30+ gr   bo takie mocowanie kojarzy mi się raczej z lekkimi zastosowaniami, a DPS jest sprawdzony i pewny.

 

Ale wagowo myślę że Twój pomysł jest bardzo ciekawy

Zdjęcie
Krzysiek_W
30 paź 2013 13:50

No, jak byś chciał od ręki, to mogę Ci jeden komplet podesłać. :)  Od razu się przyznaję, że nawet nie robiłem prób jak leży w dłoni i zaznaczyć trzeba, że on w środku ma chyba ponad 20mm, więc to może być problem. Można by się pobawić w każdym razie. 

lub zredukowac fore do zera :)

pytanie: jak wypadlyby ringi minima w porownaniu?

 

Nie rozumiem? Chodzi Ci o przelotki PacBay Minima ? Powiem szczerze jakoś nie potrafię się przekonać do koncepcji że są to dobre przelotki akurat dla kija sandaczowego pod plecionkę - pod plecionkę wolę bezpieczne i sprawdzone przelotki z wkładem ceramicznym Fuji

 

Minimy wydają mi się  świetne do dłuższego kija  jaziowego np. pod żyłeczkę, albo do okoniówki,  do blanku 6 - 8lb jak najbardziej ale do sandaczowej pałki - nie dla mnie. Mam dobrego, Kolegę  podobno testuje Minimy od dłuższego czasu pod plecionką i twierdzi że wszystko jest OK ale ja mimo wszystko nadal mam duży wewnętrzny opór, dlatego nie rozpatrywałem ich w tym projekcie. Różnica na wadze kompletu przelotek byłaby gdzieś  w okolicach 1.5 - 2.0 gr podejrzewam.

Zdjęcie
Sławek Oppeln Bronikowski
30 paź 2013 14:04

Budować wędki , szukać rozwiązań , a nawet spierać się ze sobą - nie tylko warto , ale wręcz należy :) Róbmy to śmielej i na większą skale , i bez personalnych wycieczek . Oczywiście jesteśmy nieco ograniczeni rynkową ofertą elementów składowych wedki , ale mozliwości jest i tak wiele , że da radę sobie coś prawie idealnie dostosować . Nie wiem jak jest z exposed w uchwytach spinningowych , co nie przeszkadza mi szczerze uważać SK2 za ostentacyjny bubel , bo tam w inny sposób trzyma się rękojeść , ale wersje castingowe odrobinę jeszcze domowym sposobem spreparowane , zauważalnie górują czuciem i ergonomią nad pełnymi modelami . Zamieniam taki uchwyt przy pomocy pilnika dosłownie w plastykową skórę położoną na blanku , zero arborów i jakichkolwiek przekładek , kleju też prawie nie ma . A zamiast foregripa jest wyplatanka , której i tak zaden korek nie dorówna , o piance nawet nie wspominając :)

    • Guzu i Lepton lubią to

Zamieniam taki uchwyt przy pomocy pilnika dosłownie w plastykową skórę położoną na blanku , zero arborów i jakichkolwiek przekładek , kleju też prawie nie ma . 

 

Wow, Sławek - mógłbyś to pokazać na zdjęciach ?

Zdjęcie
Sławek Oppeln Bronikowski
30 paź 2013 15:05

Jestem zaskoczony , nieprzygotowany , oraz z przekonania niepikselizujący , co nie oznacza że będzie mało komunikatywny speach , ale postaram się to zrobić niebawem .. :)

Zrób fotki krok po kroku, prześlij mi na maila to ja już je wstawie .  Albo na bloga zarzuć swojego jeśli wolisz sam :)

Przepraszam za okno wyzej. Jest to moj blad, zwiazany z obsluga tej strony. Nie zmienia to jednak faktu, ze artykul jest ciekawy i kosztowal Was duzo pracy. Tylko nie rozumiem dlaczego nie budowaliscie wedki pod multiplikator. Piszecie o wyborze blanku i przelotek przy uwzglednieniu miedzy innymi kosztow tychze podzespolow. Czyzby kolowrotek premium ze stajni Shimano tak nadwyrezyl budzet ? Za odpowiednio wysoka kwote mozna zmniejszyc wage kolowrotka, ale nie gabaryty.Ale i ten problem rozwiazaliscie poprostu zgrabnie. Dzieki Waszemu artykulowi dowiedzialem sie tez, ze lowie sandacze w nie ten jedyny i wlasciwy sposob. Ja to mam szczescie, ze "moje" sandacze nie potrafia czytac. Pozdrawiam
Odbiorca projektu, czyli ja, łowi sandacze z użyciem kołowrotka spinningowego. Nie ma to nic wspólnego z budżetem :)

Odbiorca projektu, czyli ja, łowi sandacze z użyciem kołowrotka spinningowego. Nie ma to nic wspólnego z budżetem

 

Klient placi, klient zada.   :)

... jako że minęła kolejna rocznica to takie info, że: po 4 latach kijek nadal u pierwszego właściciela, moralnie się nie zestarzał, łoi sandacze niemiłosiernie :)

    • lukastrance lubi to

Potwierdzam :)

    • Friko lubi to

Po zrobieniu tego kijka zakochałem się w RX8. Ukręciłem sobie 3, z czego XMB843 i XSB842 (szczególnie ten) mają u mnie dożywocie. Wędzisko na XSB bez żadnego odchudzania na Y25 i DPS waży ciut powyżej 90g, do tego Luvias 2506: naparzam tym po kilkanaście godzin dziennie bez zmęczenia nadgarstka, a mam zwapnienie i staw rzekomy. Prędzej, czy później zakatuję XSB na śmierć. Raczej prędzej, sądząc po tym, jakie ryby łowi...