I jeszcze coś z I połowy lat 90 gdy łowiłem na wodach ......... prowincji Ontario.
Płyniemy sobie wynajętą łódką 16ft z motorkiem 9,9KM po jeziorze w ok. Temmmagami i widzimy że coś płynie. Płyniemy w tamtą stronę i okazuję się że to klęmpa i łoszak, SUPER - będziemy robić zdjęcia . Gdy byliśmy 20-30m klęmpa zaczęła zostawać żeby ustawić się między łoszakiem a nami. My płyniemy dalej bo co nam może zrobić ? przecież ją ominiemy szczególnie że płynie powoli zanurzono niemal po uszy ? Gdy byliśmy obok niej , jakieś 5-6m zaczeliśmy robić zdjęcia ale .......... trwało to bardzo krótko . Klempa zwróciła się w naszą stronę i tak przyspieszyła że z wody wylazła niemal 1/3 zwierza , ledwo zdąrzyliśmy zawrócić mijając się z nią o metr ? może półtora i spierniczaliśmy ile sił w motorku.
Druga historia nie była niebezpieczna ale mimo upływu lat świetnie pamiętam bo było to spotkanie oko w oko z misiem (ale nie tym z MON ).
Któreś jezioro na wschód od North Bay, pływam, coś tam próbuję łowić. Od czasu do czasu jakiś bass się uwiesi ale nic specjalnego, standard 25-30cm .
Wiatr zniósł mnie pod brzeg który jest 10-15m spadkiem pokryty żwirkiem i drobnym kamieniami. A co mi tam, zjem, popiję i zmienię miejscówkę. Bujam się kilka metrów od brzegu, nie pamiętam ale myślę że 3-4m rozglądam się , słucham loona (ptak - symbol Ontario, wrzask robiący wrażenie) ale kątem oka rejestruję na brzegu jakąś zmianę. Oglądam się przez ramię a tam wlazł do wody ....... baribal ( niedźwiedź czarny) i pije wodę . Nawet nie pomyślałem że jest to niebezpieczne zwierzę, powoli się zacząłem schylać do plecaka po aparat ale nawet powolny ruch go spłoszył, kilkanaście metrów pokonał błyskawicznie. Co mi jednak nie daje spokoju przez te lata : jak zwierzę ważące ponad 100kg zeszło po stoku nie robiąc hałasu ? nie strącając żadnego kamyka do wody ?