Na os łupawa byłem niedawno.Padaczka totalna.Według mnie zostało może 25 % ryb.Nikt tej wody już nie pilnuje.Nie ma już żadnych strażników.Zresztą ten lipień był tam skarłowaciały i o 40cm było bardzo ciężko.Może i lato upalne,ale do wiosny przez półtora roku było dużo opadów i w zeszłym roku na os łupawa jesienią woda była wysoka,a lipeni już było znacznie mniej.Podobno czyścili elektrownie w łebniu i jeszcze gdzieś.
Niestety zaczynam przyznawać rację martowi123 i masterowi i innym "wyklętym".
Sytuacja na naszych wodach podobna do dogorywającego pacjenta.
Jachu wspomniał o Tanwi.Też padaka.
Byłem teraz na wieprzu.Asy polskiej ichtiologi sypneli pstrągiem.Niech gawiedź się chwile pocieszy.Białorybu tam prawie nie ma.Koło Bondyrza kicha straszna.Dziadek u którego nocowaliśmy mówił,że jeden wyndkarz zabrał dwa małe pstrążki po 20cm twierdząc że też się zje.
Opieranie się na społecznych strażnikach to bzdura totalna.Musi być normalna etatowa,a za to trzeba zapłacić.Myślę że ekipa 4 osobowa wyposażona w broń,dobry terenowy samochód,kamerę termowizyjną to koszt około 500tys.zł rocznie.Plus dobry prawnik,ichtiolog,księgowa/y plus jakiś dyrektor-koordynator i koniec pracowników PZW.I to ekipa która może zadbać o nie za duży okręg i to mówię tylko o wodach górskich.
Zarybiać natomiast trzeba nie tylko pstrągiem czy lipieniem.Jeśli w wodzie nie będzie różnorodności to będzie tylko wkółko sypanie i tak jak teraz g...o z tego będzie.
Edited by Radek79, 16 October 2018 - 18:00.