Malinabar to co wyprawiasz z tymi sandaczami jest niesamowite , brawo Ty
Użytkownik Sławomir edytował ten post 29 grudzień 2018 - 20:18
Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.
Napisano 29 grudzień 2018 - 20:16
Malinabar to co wyprawiasz z tymi sandaczami jest niesamowite , brawo Ty
Użytkownik Sławomir edytował ten post 29 grudzień 2018 - 20:18
Napisano 29 grudzień 2018 - 21:17
Sławek , to nie tak do końca jest jak piszesz - choć chciałbym . Dziesiątki pustych wyjazdów , oglądanie tych wszystkich makabrycznych scenek rodzajowych nad wodą , kiedy to patrzysz na działania wytrzebiająco-eksterminacyjne "kolegów" "wędkarzy" , mających za nic zapisy regulaminu i jakiekolwiek pozory przyzwoitości , frustracja i często wściekłość związana z tym wszystkim ... i nagle bęc - jesteś we właściwym miejscu i we właściwym czasie . I nikogo w zasięgu wzroku . Piękne ... Ale faktem jest , że takiego końca sezonu się nie spodziewałem i nie miałem jeszcze . Rok temu też tak pisałem , więc postęp jest .
Napisano 29 grudzień 2018 - 21:47
Właśnie , tak jak napisałeś ,, jesteś we właściwym miejscu i we właściwym czasie " u mnie go brak (czasu) , no i trzeba wstrzelić się w te sandaczowe pięć minut
Druga rzecz ,,działania wytrzebiająco - eksterminacyjne kolegów wędkarzy . Jeden z takich moich kolegów złowił pięknego sandacza , dokładnie nie pamiętam czy przekroczył trzy cyferki ale na sto procent miał ponad dziesięć kilogramów . Byłem przekonany ze ją puścił (górny wymiar ) ale niestety , wagę miał sandacz tak dużą bo miał jazia do 1,5 kg w sobie , ryba miała cesarskie cięcie i nie przeżyła zabiegu . Co do przyzwoitości to ten koleś wydawać by się mogło że ją ma , ma ale w dupie
Napisano 30 grudzień 2018 - 18:52
Napisano 01 styczeń 2019 - 14:48
Popularny
Listopadowa mamuśka złowiona ponownie w grudniu po świętach i sylwestrowy na zakończenie sezonu.
Napisano 01 styczeń 2019 - 15:33
Tego sylwestrowego "prawie widziałem" z 2 brzegu zawrócili jak dochodziłem że kończymy...
I możliwe że też już go ktoś miał w 2018; z kompanem niektórych Twoich przygód rozmawiałem w kontekście innej ryby, że takie przestrzenie między promieniami jak by od podbieraka...
Jeszcze raz szczere GRATULACJE!
To ja paszczę drapieżcy se dodam
RSCN4538.JPG 58,52 KB 49 Ilość pobrań
Użytkownik *Hektor* edytował ten post 01 styczeń 2019 - 15:55
Napisano 01 styczeń 2019 - 16:04
Ten w czerwonej kurtce to byłeś ty? Z daleka nie dojrzałem brodziska, przez to się nie odezwałem. Tam gdzie się widzieliśmy niestety bez dotknięcia. Koło ósmej pojechałem kilkaset metrów w górę rzeki na główki i dwadzieścia po już pozował.
Napisano 01 styczeń 2019 - 17:29
Listopadowa mamuśka złowiona ponownie w grudniu po świętach i sylwestrowy na zakończenie sezonu.
Piękne ryby jak na botoksie.
Górale mi powiedzieli, że mroźna zima idzie, gdyż sandacze są grube w "krzyżu".
Napisano 01 styczeń 2019 - 21:26
Ten w czerwonej kurtce to byłeś ty? Z daleka nie dojrzałem brodziska, przez to się nie odezwałem. Tam gdzie się widzieliśmy niestety bez dotknięcia. Koło ósmej pojechałem kilkaset metrów w górę rzeki na główki i dwadzieścia po już pozował.
Też w pierwszej chwili nie poznałem; szedłem pod prąd sprawdzić kilka dołków, jak przejeżdżałeś po aucie dopiero rozpoznałem. Na koniec obławiałem zwaliska na zewnętrznym zakręcie w górze rzeki i po drugiej stronie było widać Twoją postać, jak zamiast łowić "tańcuje" po brzegu to musiało być ten moment. Kumple akurat zadzwonili że jedziemy, a że zbytnio nie miałem przynęt do dziennego łowienia, grzecznie skończyłem łowy 2018
Napisano 03 styczeń 2019 - 19:30
Popularny
Miałem kłopoty ze wstawianiem zdjęć , więc milczenie dłuższe nastąpiło , ale już się poprawiam .
Kolejny raz wypływam we czwartek . Z urlopem trafiłem idealnie . W prognozach cały czas na plusie , a to w sumie najważniejsze w końcówce sezonu . Ruch na wodzie zrobił się nieznośnie duży . Łowi się paskudnie . Tego dnia mam trzy dobre brania , jednak znacznie lepiej wiedzie się kolegom . U mnie z kolei pojawia się na pokładzie moja największa w wartościach bezwzględnych spinningowa ryba . Szkoda , że z wąsami .
Piątek też bez zdjęciowej ryby , choć na kiju znowu mam grubasa ...
Sobota , dwa dni do końca sezonu . Udaje mi się pojawić na wodzie jako drugi . Kiedy zaczynam przeszukiwać pierwszy dobry rejon już wypływają następni . Silny zachodni wiatr mocno miesza wodę , której temperatura skoczyła do ponad trzech stopni Celsjusza . Miejscówka praktycznie ta sama , która obdarowała rybą tydzień temu . I sytuacja też całkiem podobna . Znajduję skupiska drobnicy , jakieś torpedy przy dnie też się czają . Na lewej burcie pojawia się U-Boot prawdziwy , który wrzecionowatym zapisem i pięknym cieniem daje nadzieję na sukces . Rzucam w tym kierunku prawie prostopadle do wiatru i zaczynam prowadzić lekko dociążoną gumę na całkiem sporym balonie . Branie jest rozłożone w czasie i przestrzeni . Najpierw kilka "twardziutkich muldek" delikatnie szarpiących gumę , po chwili elastyczne przytrzymanie , które po kolejnym metrze przechodzi w miękki , acz stanowczy wjazd w przynętę i się zaczyna ... Ryba szaleje w sposób zupełnie nieadekwatny do zimnej wody i pory roku . Potężne szarpnięcia łbem i dynamiczne przejścia przez rufę , odjazdy tak mocne i szybkie, że muszę choć trochę zluzować hamulec . Kiedy zobaczyłem smoka już wiedziałem , że jest dobrze a serducho zaczęło lekko dławić w gardle . W krystalicznej wodzie podziwianie takiej ryby w czasie walki to absolutny bonus od Wody . Koniec końców sandacz ląduje szczęśliwie w podbieraku . Jest zapięty od zewnątrz ( znowu ) i bardzo delikatnie . Moja absolutnie największa i najpiękniejsza kolczasta ryba . Osiem dyszek w dobrym plusie z absolutnie cudownym ubarwieniem i budową atlety . Te geny przekazane następnemu pokoleniu dają nadzieję na przyszłość dla tej małej sandaczowej populacji i wszystkich wędkarzy ...
DSC05605.JPG 35,04 KB 38 Ilość pobrań DSC05609.JPG 39,12 KB 38 Ilość pobrań
Niedziela , dzień do zakończenia sezonu . Kompani na wodzie przede mną . Okazuje się , że w pierwszych dwóch godzinach zarówno oni , jak i ja mamy dobre kontakty . Wprawdzie ochłodziło się znacznie i do porywistego wiatru doszedł ciągły , momentami intensywny deszcz , ale jednak dzieje się . Pierwsze branie to bezdotykowe i bezkontaktowe ścięcie ogonka . Rzucam prosto pod wiatr i nagle guma przestaje dawać opór . Poprawiam i mam piękne sieknięcie tuż nad dnem . Zacinam w tempo i przez krótką chwilę czuję betonowy opór . Guma skręcona w chińskie osiem . Uderzył od przodu , o czym świadczą ślady na główce . Druga ryba melduje się po dalekim wyrzucie z wiatrem . Na maksymalnym zasięgu ryba miękko wjeżdża w przynętę , zacinam , zaczyna targać łbem , pierwsze pompowanie . Po kilku chwilach spada . Żal ... Później nie dzieje się już nic , więc maksymalnie zziębnięty i powoli przemakający ciągnę szybko w stronę okoniowych rewirów . O dziwo łowię i to bardzo fajnie , biorąc pod uwagę warunki , jednak nie zdjęciowo .
Poniedziałek ,Sylwester , koniec sezonu . Mam dwie godziny . Czyli cztery . Temperatura spadła do około zera a mokre rzeczy po wczorajszym dniu prawie wyschły . Nie dzieje się kompletnie nic przez dłuższy czas , jednak prawie w końcówce notuję piękne i twarde branie , choć z tych nie do zacięcia . Guma ścięta i zsunięta na łuk kolankowy haka . Bardzo ucieszył mnie ten kontakt , głupio byłoby spływać bez niego ...
Kończę łowienie , pakuję się i dziękuję Wodzie za to wszystko , czego mogłem doświadczyć w tym roku . To był dziwny sezon ale z tych , które dają mnóstwo tematów do rozmów na najbliższe pięć miesięcy i niezapomnianych wspomnień .
NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"
Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 03 styczeń 2019 - 20:11
Napisano 03 styczeń 2019 - 20:23
Napisano 03 styczeń 2019 - 20:29
Napisano 03 styczeń 2019 - 20:57
Bartku, tak wędką jak i piórem potrafisz nieźle namieszać . Twoje opisy "połyka" się jednym tchem, piękne zakończenie wędkarskiego roku !
Napisano 03 styczeń 2019 - 21:17
Bartku czapki z głów, i po raz kolejny zabrałeś mnie ze sobą na swoją łódkę, gdyż czytając twoje przeżycia czuję się jak bym tam z tobą był kto wie może się kiedyś spotkamy na "wielkiej wodzie"
Wszystkiego dobrego w A.D 2019
Napisano 04 styczeń 2019 - 00:23
Witam , mam pytanie do bardziej doświadczonych , jako że była to moja pierwsza jesień oraz zima spędzona na "chodzeniem za sandaczem" , dzień przed końcem sezonu miałem dziwną sytuację , łowie w małej rzece w której populacja sandacza jest spora , małego sandacza takiego do 25 cm jest mega dużo łowiony był na wszystko w lecie , musi być tam także duży , chociaż o 90+ nie słyszałem , sam złowiłem kilka lat temu +/- 80 jako przyłów. Obławiałem kilka h około 2m rynne pośrodku małego rozlewiska z wolnym uciągiem , po setkach rzutów 7 cm rekaxami i mansami założyłem mega jaskrawą gumę 10cm bardzo smukła z celownikiem na kopycie (nie znam nazwy ani modelu) w pierwszym rzucie był mega silny strzał i sciągnięta guma do łuku na haku.... więcej nie powtórzył , branie zupełnie inne od wszystkich jakie miałem w grudniu , dodam że ryby które udało się wyciągnąc były do 55 cm i brania były inne , czy mógł to być kaban ? Czy równie dobrze mógł to być junior tylko tak agresywnie uderzył ??
Napisano 04 styczeń 2019 - 05:29
Użytkownik cinn edytował ten post 04 styczeń 2019 - 05:33
Napisano 04 styczeń 2019 - 07:45
I kaban i junior.
Miałem kiedyś takie pier.. w przynętę że myślałem że będzie ładna ryba ale okazała się 35 cm sandaczykiem.
Złowiłem wtedy ich kilka i niektóre właśnie tak waliły.
Najczęściej takie agresywne brania miałem przeważnie późną jesienią.
To samo tyczy się pozostałych drapieżników. Kilka razy tak miałem, że mały lub średni szczupak uderzył z takim impetem, że kij z ręki wyrywał, szczególnie jak był duży kąt między plecionką, a kijem (plecionka prostopadle względem wędziska np. rzuty z kładki w bok wzdłuż trzcin). A metrówka potrafi łyknąć przynętę z delikatnym przytrzymaniem . Bardzo dużo zależy od tego, czy drapieżnik uderza od przodu, czy tyłu przynęty. Jak z impetem walnie od tyłu "przesunie" się z przynętą w naszą stronę i branie będzie delikatniejsze, a jak walnie od przodu przynęty, wtedy jest potężne uderzenie (dodatkowe napięcie linki) i czujemy wielkie bum .
Napisano 04 styczeń 2019 - 10:19
A metrówka potrafi łyknąć przynętę z delikatnym przytrzymaniem .
Moje wnioski są jednoznaczne...Duże sandały biorą bardzo delikatnie i ostrożnie...Niekiedy poznać tylko po plecionce...Skurczybyki..
Bartuś,gratki i tak trzymaj.Życzę metróweczki.Chciałbym wówczas zobaczyć Twój wyraz twarzy...Uśmiech znaczy się...
No i opis oczywiście przeczytać...
Użytkownik chlodnica edytował ten post 04 styczeń 2019 - 10:20
Napisano 04 styczeń 2019 - 13:49
Moje wnioski są takie, że jak duże (i nie tylko duże) sandały żerują (np. w nocy, w brzegu) to walą w 15cm gumy tak, że kij wyrywa z ręki, a główka gumy nawet nie wystaje z pyska... Jak nie żerują, to stukają, skubią, wąchają, cudują i trzeba mieć sporo szczęścia i umiejętności, żeby drania wciąć.
Napisano 04 styczeń 2019 - 14:06
Moje wnioski są jednoznaczne...Duże sandały biorą bardzo delikatnie i ostrożnie...Niekiedy poznać tylko po plecionce...Skurczybyki..
To ja mam zupelnie odwrotne obserwacje
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych