Nie bardzo rozumiem ten powtarzający się corocznie umoralniający ton w kwestii kiedy z czystym sumieniem można rozpocząć sezon pstrągowy. Przykład z "mojego podwórka"; rzek pstrągowych w których utrzymuje się nie najgorsza populacja potokowców mam kilka do wyboru. Pomimo tego, że nie są od siebie jakoś bardzo oddalone kondycja pstrągów w okresie zimowym różni się znacznie. Ba, na tej samej rzece jest odcinek gdzie ryby od stycznia do marca to typowe sznurówki a wystarczy przejechać kilkanaście kilometrów i pstrągi są nabite niczym baleron. Jako świadome istoty potrafimy dokonywać właściwych wyborów, przez lata wędrówek z wędką nabywamy doświadczenia, zbieramy cenne informacje dzięki którym wiemy co nam wolno a czego nie powinniśmy by nie zaszkodzić rybom.
Obecnie większym problemem wielu polskich wód pstrągowych jest nieporównywalnie większa niż dawniej presja i moda na " pstrągowanie", w większości to przecież niewielkie rzeczki które można zadeptać w kilka sezonów.
To kwestia gospodarowania tymi wodami, nie wszędzie pomimo dogodnych warunków termicznych etc. występuje liczna populacja tych ryb, dużo zależy od wiedzy i zaangażowania ludzi którzy się tym zajmują.
Postępujmy świadomie, tak jak w wielu innych sytuacjach w życiu tak i tutaj dokonać właściwego wyboru nie jest aż tak trudno.