W tej chwili edukacja szkolna jest porażką. Widzę to z dwóch punktów. Żony- nauczyciela oraz syna - ucznia.
Programy nauczania ustawione pod geniuszy. Przeładowane, aby w jak najkrótszym czasie nadrabiać kilka lat. Uczeń, który chcąc mieć dobre oceny, nie ma czasu na czasu na nic innego. Jeśli rodzic nie przypilnuje, to nie ma szans na przeciętne wyniki. Syn jest w 7 klasie - przerabia materiał, który myśmy przerabiali w ogólniaku.
Nowy system oceniania nauczyciela - porażka. Trzeba udowadniać papierologią, czy nauczyciel zasługuje na to, aby uczyć, kompletnie zapominając, że ma UCZYĆ dzieci.
Żona kochała uczyć, jej uczniowie osiągali wysokie oceny, startowali w konkursach itp. w tej chwili zaczyna szukać innej pracy, bo ma tego dosyć. Siedzi po nocach pisząc gówno warte ewaluacje, tworząc tabelki, wykresy. NIC co pomoże jej w nauczaniu. Po to aby coraz gorsi urzędnicy mieli co wpisać do życiorysu.
Niestety - zapomnieli czemu ma służyć szkoła - NAUCZANIU i pomocy w wychowaniu.