Majowe pstragi to wdzieczny i zarazem niewdzieczny temat.
Warunki przyrodnicze sa cudowne. Roslinnosc w pelni, kwiaty - mialem w planach przypozowac z pstragiem na tle nadrzecznych zonkili, ale niestety tym razem niczego rozmiarowego nie udalo sie przechytrzyc.
Okolica zyje, ptaki, ssaki, pajeczaki.
Ryby w super formie, branie i od razu wyskok. Dwa. Trzy.
Zauwazylem, ze w watku aktualnie moda na zdjecia na tle podbieraka.
To dolacze do konwencji.
Solidne 50plus w wersji samiec - papuga
Miejsce to rozlanie sie rzeki po kilkudziesiaciu metrach mini kaskad i szypotow. Rzeka rozlewa sie szerzej i spowalnia. Pogranicze tych dwoch swiatow to w maju naprawde rewelacyjne mety. Gdybym mogl to bym sie teleportowal tylko miedzy takimi miejscowkami
Ale niestety trzeba sie przedzierac i walczyc z roslinnoscia w pelni i pajeczakami .
Ryba z miejsca gdzie glowny nurt zrobil taki kilkumetrowy basenik, kilka kamieni, tych jeszcze z szypotow, a za chwile juz plaskie dno i gdzienigdzie plyty skalne na dnie. Taka specyfika tego lowiska
Na szypoty pozwalam sobie stosowac masywne, lekko karykaturalne kaski. Zwinna, niewielka muszka podana z nurtem w tych kipielach lata jak wsciekla. Pstragi nawet jak startuja, to niemal nigdy nie trafiaja.
Ciezsza i troche wolniejsza, falujaca taka, przyneta jest lepsza. Ryba ma czas na zlokalizowanie i trafienie. Ten trafil, gdy linki mi zostalo pod wedka tyle, ile dlugosc wedki. Reszta rozegrala sie w tym baseniku i nad nim.
Sprzetowo : StC SW 10 lb, Shimano 2500, zylka PLINE 0.25 mm. Mucha wykonana samodzielnie uzbrojona w pojedynczy hak owner 1/0.
NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"
Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 22 maj 2019 - 08:51