Pierwszy w życiu zaporówkowiec Ryba mierzyła 69cm ale za to tak "nabitego" bolenia jeszcze nigdy nie widziałem. Rzeczne są chyba nie co bardziej fit
Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.
Napisano 15 wrzesień 2019 - 21:17
Pierwszy w życiu zaporówkowiec Ryba mierzyła 69cm ale za to tak "nabitego" bolenia jeszcze nigdy nie widziałem. Rzeczne są chyba nie co bardziej fit
Napisano 17 wrzesień 2019 - 10:08
Użytkownik Artech edytował ten post 17 wrzesień 2019 - 10:27
Napisano 17 wrzesień 2019 - 17:20
Miejsce klasyczne... głęboki warkocz z mocnym nurtem wychodzący na długą piaszczystą przykosę.
Długo omijałem tą miejscówkę bo nie dość, że oglądałem ją głownie z drugiego brzegu rzeki to dodatkowo przewija się przez nią mnóstwo osób wędkujących i tych turystycznie odwiedzających Wisłę.
Wiedziałem, że jest tam potencjał jednak o dziwo już dawno nie widziałem tam żadnego boleniowego łowcy. Sami wędkarze z żywcem i koszyczkami polujący na sandaczyki, sumki i leszczyki. Ludzie, ludzie, ludzie… dużo bardziej wolę te odludne rejony rzeki.
Mały zbieg okoliczności i nadszedł ten dzień – dzień 1. Wylądowałem tam na 1,5 godziny z wędką w bagażniku.
To czego wtedy doznałem utwierdziło mnie tylko w przekonaniu, że jest to miejsce z ogromnym potencjałem i na pewno godne uwagi i poświęcenia odrobiny czasu. Już dobrych kilka lat nie widziałem takiego festiwalu boleni… ataki po prostu wszędzie – w warkoczu, na spokojnej wodzie, na głębokiej, na płytkiej, daleko od brzegu i blisko brzegu. Drobnica permanentnie wyskakiwała z wody, atakowana przez małe i średnie bolenie. Wszystko działo się w krótkich, kilkuminutowych seriach z odstępami kilkunastu minut.
Stojąc w jednym miejscu przerzuciłem około 30% pudełka i oczywiście skończyłem o kiju. Nawet dotknięcia.
Dzień 2 - minęło kilka dni. Również nie był dla mnie łaskawy. Festiwalu boleni ciąg dalszy. Ja jednak nadal daje się zmanipulować chlapakom z powierzchnI. Wracam o kiju ale z uśmiechem na ustach, bo przecież naoglądałem się fajnych ryb niekiedy prawie wyskakujących na kamienie (podbierakiem miałbym chyba większe szanse niż wędką). Pudełko przerzucone już prawie całe - bezskutecznie. Ryby atakują obok przynęt i kompletnie nie chcą dać się przekonać do wspólnego zdjęcia. Jak to możliwe? Nie jest to przecież mój pierwszy boleniowy sezon a ryby w tym miejscu zaklęte.
Dzień 3 - zmiana taktyki. Specjalnie wziąłem dzień urlopu dla tych srebrnych skubańców. Tym razem już bez żadnych ograniczeń stoczymy pełnowymiarową wojnę. Przecież to niemożliwe, żeby nie było na nie sposobu?
Pierwsze 4 godziny nadal daję się wciągnąć w powierzchniową grę – zmiany miejsc, kątów rzutów, przynęt, głębokości... zaczynając od przykosy i szczytu główki. Nadal bez rezultatów. Dodatkowo słońce praży a ja nie wziąłem ze sobą ani wody, ani czapki.
Człowiek, który obserwował moje zmagania przez ostatnie dni śmieje się, że już dawno odpuściłby na moim miejscu.
Ja jednak nie odpuszczam – właśnie dlatego tak lubię je łowić – wymagają od nas nieziemskiej determinacji i często ucierają nam nosa. A może to już masochizm?
Słońce było już około południa, świeciło prosto w wodę i pozwalało jeszcze lepiej oglądać to co dzieje się pod taflą warkocza. Przerwa na odebranie telefonu okazuje się być kluczowa –stojąc wysoko na kamieniu pod taflą ukazała się on - piękny Pan B, większy niż inne wcześniej obserwowane, który wcale nie wyskoczył na powierzchnię ale ewidentnie z głębi wygonił dużą płoć(?), ofiarę, która nijak nie przypominała uklei zgromadzonej na powierzchni. Typowy IceBerg.
Szybki przegląd pudełka i na końcu fluorocarbonu ląduje RH12. Największa przynęta jaką mam w pudełku. Staję trochę poniżej szczytu i rzucam tak, żeby ukleja na środku warkocza była już blisko dna.
Atak następuję już w drugim rzucie – inne niż brania, do których przyzwyczaiłem się przez cały sezon. Długie, jednostajne przytrzymanie – tak, jakbym najechał na zaczep. Odjazd… jednak stosunkowo mocny Batson RX7 od forumowego kolegi nie pozwala rybie na dużo przestrzeni. Podwodny wojownik ląduje na brzegu. Szybkie mierzenie – 73/75, nieważne -mimo, że brak jej kilka centymetrów do nowego PB to cieszy tak, jak 80+. Wypracowana chyba najbardziej w wędkarskiej ‘karierze’. Krótka sesja zdjęciowa moja i tłumu… dwie osoby pytają, czy wypuszczam (bo szkoda zabijać). Cieszy, bo jeszcze parę lat temu pytaliby pewnie czy zamiast wypuszczać nie chciałbym zasilić ich lodówki. Przy okazji depczę po swoich polaroidach
Koniec, zadanie wykonane – czas wracać i napić się czegoś. Jesień coraz bliżej… ciekawe co tam jeszcze pływa.
DSC02872.jpg 66,78 KB 44 Ilość pobrań
DSC02869.jpg 59,4 KB 44 Ilość pobrań
z pozdrowieniami dla miłego Pana po 80tce, który robił mi zdjęcia niezbyt prostym w obsłudze aparatem
NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"
Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 17 wrzesień 2019 - 20:04
Napisano 19 wrzesień 2019 - 20:41
Wreszcie Odra po dwóch tygodniach przerwy, ranek bardzo zimny a dzionek wietrzny .Ryby jednak dopisały 11 sztuk na brzegu , 3x 77cm ,78cm i 80cm. Reszta też fajna bo tylko dwie i to minimalnie poniżej 7 . Jakościowo 1liga.
Brania bardzo agresywne, wszystkie ryby ustawione w podobnych miejscach na ostrogach , 4sztuki spadły.Kilka fotek
Napisano 20 wrzesień 2019 - 06:56
Użytkownik DAWIDspinn edytował ten post 20 wrzesień 2019 - 06:57
Napisano 20 wrzesień 2019 - 11:41
Ryba podchodzona przez 2 dni . Po prostu w środę zapomniałem wędki . Namierzyłem, pooglądałem gdzie i kiedy żeruje. W czwartek zjadł Shreka w 5 rzucie.
Napisano 20 wrzesień 2019 - 13:44
Napisano 20 wrzesień 2019 - 15:04
Napisano 20 wrzesień 2019 - 16:35
Napisano 20 wrzesień 2019 - 19:37
Wieczorny Bandziorek z Wiślanej przykosy .
Użytkownik Sawiola edytował ten post 20 wrzesień 2019 - 20:01
Napisano 20 wrzesień 2019 - 20:16
Ech, zazdroszczę wam pięknych ryb i kapitalnych fotek. .
Kilka szprotek urobionych w pocie i znoju na stojaku. Ryby niesamowicie spasione,zdecydowanie nie głodują
P8250958.JPG 64,45 KB 42 Ilość pobrań
P8060926.JPG 92,63 KB 41 Ilość pobrań
P8290988.JPG 78,81 KB 40 Ilość pobrań
P8170945.JPG 68,21 KB 38 Ilość pobrań
P9141000.JPG 56,71 KB 36 Ilość pobrań
P8230955.JPG 75,38 KB 34 Ilość pobrań
Napisano 21 wrzesień 2019 - 06:09
Napisano 21 wrzesień 2019 - 14:01
Napisano 21 wrzesień 2019 - 18:42
Napisano 21 wrzesień 2019 - 20:34
Dwa zbóje...
20190920_101003.jpg 80,98 KB 37 Ilość pobrań
20190920_174402.jpg 74,28 KB 37 Ilość pobrań
Napisano 21 wrzesień 2019 - 21:13
Dwa zbóje...
W sensie ryba i łowca?
Oczywiście gratulacje Adamie A to z Warty czy z Odry?
Użytkownik Krzysiek Rogalski edytował ten post 21 wrzesień 2019 - 21:31
Napisano 22 wrzesień 2019 - 06:32
Napisano 22 wrzesień 2019 - 10:03
Użytkownik guciolucky edytował ten post 22 wrzesień 2019 - 10:15
Napisano 22 wrzesień 2019 - 10:30
Trochę mnie Krzysiek ostatnio zmobilizował, żeby złowić Yeti, muszę się z nim zgodzić i jednocześnie melduję, że mi się udało dzisiaj rano do tego w hattrick-u.
Ta chwila przejdzie zatem to historii , pierwszy wiarygodny dowód ( a w zasadzie trzy dowody ) dokumentujące istnienie Yeti.
Od zawsze wiedziałem że istnieją, i to nie w Nepalu, a pod samym nosem, w Olsztynie
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych