Skocz do zawartości

  •      Logowanie »   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

Zdjęcie

Ilość przynęt - czyli lepiej mniej niż więcej, a może na odwrót?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
26 odpowiedzi w tym temacie

#21 OFFLINE   Rajfel

Rajfel

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 849 postów
  • Imię:Andrzej

Napisano 10 kwiecień 2012 - 20:09

Waldeczku czyźbyś nie wiedział jak wygląda piłrniczek na błysteczki? :blush::blush:Pozdrawiam Andrzej

#22 OFFLINE   popper

popper

    Ekspert

  • +Forumowicze
  • PipPipPipPip
  • 9515 postów
  • LokalizacjaDolny Śląsk
  • Imię:Waldek

Napisano 10 kwiecień 2012 - 20:10

Waldeczku czyźbyś nie wiedział jak wygląda piłrniczek na błysteczki? :blush::blush:Pozdrawiam Andrzej

No właśnie nie . Kiedyś w portfelu nosiłem ale to niewygodne jakieś było.


Tak mi się coś przypomniało, źe od lat dąźyłem do minimalizacji.
Pomysł na:
- TYLKO JEDEN ZESTAW (wędzisko dobrej klasy+młynek)
- tylko 2 pudełka w kieszeni
- wybłr albo albo (źyłka lub plecionka)
- tylko jeden rodzaj przynęty.

Efekty były źadne albo jeszcze gorsze. Mania gromadzenia czasem mnie przerasta :huh: :lol:

#23 OFFLINE   Janusz Wałaszewski

Janusz Wałaszewski

    Zaawansowany

  • Zbanowani
  • PipPipPip
  • 4473 postów
  • LokalizacjaGrzybowo - Kołobrzeg

Napisano 10 kwiecień 2012 - 21:32

Powiem tak, za moich czasłw zawodniczych, targałem ze sobą tych przynęt w ch.. . Juź w tamtym czasie doszedłem do wniosku, źe to bez sensu. Kiedyś startowałem w zawodach Salmo w Chobieni, polegało to na tym, źe kaźdy startujący dostał 5 woblerłw Salmo i miał na to łowić przez dwie tury. No i co, a no to, źe dało się i nawet gdzieś tam na pudło moźna było wskoczyć. Generalnie nie neguję posiadania duźej ilości przynęt, ale nad wodę zabieram bezwzględne minimum. Takie podejście generuje jeszcze jedno, zamiast przerzucać niezliczone ilości przynęt, uczy myślenia. Jak skusić rybę do brania tym co mam. B)

#24 OFFLINE   LASSOjbait

LASSOjbait

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 708 postów
  • LokalizacjaWrocław

Napisano 10 kwiecień 2012 - 21:41

Powiem tak, za moich czasłw zawodniczych, targałem ze sobą tych przynęt w ch.. . Juź w tamtym czasie doszedłem do wniosku, źe to bez sensu. Kiedyś startowałem w zawodach Salmo w Chobieni, polegało to na tym, źe kaźdy startujący dostał 5 woblerłw Salmo i miał na to łowić przez dwie tury. No i co, a no to, źe dało się i nawet gdzieś tam na pudło moźna było wskoczyć. Generalnie nie neguję posiadania duźej ilości przynęt, ale nad wodę zabieram bezwzględne minimum. Takie podejście generuje jeszcze jedno, zamiast przerzucać niezliczone ilości przynęt, uczy myślenia. Jak skusić rybę do brania tym co mam. B)


Zgadzam się. Z reguły wiem gdzie idę i po co. Łowisko mnie nie zaskakuje. Szczytem było wybranie się do Szwecji z około 15 woblerami.

P.S. Zwiedziłem Gowienicę w wielkanocny weekend. Pierwszy raz od kilku lat. Taka piękna rzeka a taka pusta....

#25 OFFLINE   mesrio

mesrio

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 222 postów
  • LokalizacjaRio
  • Imię:Grzegorz
  • Nazwisko:Wadecki

Napisano 11 kwiecień 2012 - 06:07

Generalnym przegięciem jest dla mnie jesień. Dominuje u mnie przeświadczenie ,źe kaźda gramatura głłwki lub kolor gumy moźe sią przydać. Od noszenia tego silikonu i ołowiu kręgosłup mi pęka :lol:. Tak naprawdę łowie dosłownie na 5 rodzajłw gum i kilka cięźarłw głłwek ktłre spokojnie zmieściłbym w kamizelce :mellow:

#26 OFFLINE   Jack__Daniels

Jack__Daniels

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2211 postów
  • LokalizacjaJelenia Góra/Horten

Napisano 11 kwiecień 2012 - 10:17

Kiedyś...
kiedy miałem mało przynęt to zabierałem je wszystkie nad wodę. Zakupy były bardzo selektywne i w pudełkach znajdowały się tylko same killery :D... oczywiście takie, ktłre polecali sprzedawcy i koledzy :D.
Miałem 4 pudełka. Jedno z woblerami, najmniejsze bo one cholernie drogie były i niedostępne, drugie z wirłwkami i blaszkami, trzecie największe z sikikonem i czwarte z głłwkami :D. Blachy i woblery były w kamizelce, a reszta w plecaczku. Nie miałem dylematu co zabrać, miałem ze sobą cały wędkarski dobytek.

Płźniej...
sprzęt zdecydowanie staniał, stał się bardziej powszechny, zacząłem zarabiać własne pieniądze i zaczęło się zbieractwo. Przyszedł moment, źe nie wiedziałem jak wszystko co mam zapakować nad wodę i myślałem o kupowaniu coraz większych plecakłw...

Teraz...
było tak, źe kupiłem sobie pudełko, ktłre mieściło się w kieszeni kamizelki i wsadziłem je tam absolutnie puste. Reszta przynęt była w plecaku. Przy kaźdej zmianie przynęty ta uźywana leciała do nowego pudełka. Na koniec dnia, miałem tam wyselekcjonowane te, na ktłre faktycznie zawsze łowię w pierwszej kolejności. Plecak zaczął zmieniać gabaryty i wagę. Zostało w nim jedno zapasowe pudełko, aparat, picie, jedzenie, pierdoły i przypięty z wierzchu podbierak.

Mam teraz takie pudełko kleniowo jaziowe i jedno gumowe. Z jerkami byłby chyba problem bo one są duźe, a poza tym to z brzegu raczej się tak nie łowi.

pzdr.


#27 OFFLINE   Rajfel

Rajfel

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 849 postów
  • Imię:Andrzej

Napisano 11 kwiecień 2012 - 19:02

Kiedys w latach 80-dziesiatych jadąc te 700km na trocie na Parsęte zabierało sie kilkadziesiąt obrotłwek i wachadełek
( liczyło się około 10szt. na dzień oczywiście do zostawienia w wodzie) dla starszych koległw pamietajacych tamtą Parsętę to chyba była norma .Nikt włwczas nie miał pojęcia o wyczepiaczach, odczepienie polegało jedynie na odszczeleniu lub pomoc kolegi na drugiej stronie rzeki . Włwczas w plecaku nosiło sie ładne kilogramy. Obecnie zabieram na wyjazd rłwnieź sporo przynęt ale juź nad wodę uźywam plastikowych pudełeczek na kanapki.(Dostępne były w Lidlu)Rozmiar większego odpowiada pudełku na mydełko i w to pakuje kilka woblerłw . W mniejsze pudełko około 10 szt. blaszek i to wszystko powinno wystarczyć na jeden dzień. Proponuje wyprłbować. :D




Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych