Właśnie wczoraj miałem przygodę o której teoretyzowałem chwilę wcześniej.
Zestaw Tsurinoya UL na PURELURE CREEK DANCE 1-7, w zeszłym tygodniu miałem poważniejszą rybę i jak odjechała, plecionka puściła a kij strzelił w drzewo skracając się o jedną przelotkę więc w oczekiwaniu na nowy szczyt, który jest w drodze, zestaw ma jakieś 160 cm. Ryby ewidentnie przewidziały dzisiejsze opady i kotłowało się dookoła, po prostu wielkie żarcie na zapas, woblerek równe 5cm - takie mamy ograniczenie przepisami na dolnym śląsku nie jestem pewien czy to przepis ogólnopolski. Łowisko to kanał Odry woda dość mocno płynąca, może trzeci rzut i klasyczne zatrzymanie sumowe które trwało kilkadziesiąt minut z przygodami w górę kanału i z powrotem, aż się skończyło w jedyny możliwy sposób. Niemniej ta plastikowa zabawka i jej hamulec zachowywały się bardzo OK, naprawdę płynnie oddawała plecionkę. Jak w zeszłym roku miałem podobny przyłów podczas twithowania na zestawie Graphiteleader z Tatulą to Tatula zachowywała się fatalnie do tego stopnia, że się na nią obraziłem i kupiłem Morethana, oczywiście były tu zupełnie inne opory bo były też inne zestawy i plecionki ale mimo wszystko to skakanie hamulca zakręconego do końca było okropne.
Mieszkam nad tym kanałem od 6 lat i dopiero w tym roku poczułem urok tego tzw. klenio-jaziowania. Nigdy nie traktowałem tego łowienia poważnie, raczej kilka machnięć z nudów na codziennym spacerze z psem, stąd też wybrałem budżetowy sprzęt skoro to miała być zapchajdziura w oczekiwaniu na "prawdziwy sezon". Jednak te rybki to prawdziwe wyzwanie, są płochliwe i by odnieść sukces musisz zakraść się do wody jak Aborygen, musisz przeanalizować w którym miejscu podnieść plecionkę z wody by była szansa że ryby jej nie dostrzegą i wiele drobiazgów które decydują o sukcesie lub jego braku, naprawdę super sprawa.
Pierwszą rewolucją w moim łowieniu był zakup 2 lata temu systemu live ale nie dlatego, że zacząłem łowić na live ale lepiej zrozumiałem ryby. By nie zanudzać. Konkluzja jest taka, że to w ogóle cud, że łowimy coś z opadu, dlatego doceniłem nagle woblery a stąd był już mały krok do tego kleniojaziowania
ale sprzęt muszę mieć trochę mocniejszy. Zadzwonię do Huberta a Ciebie Bob poproszę o recenzję St.Sroix jak dojdzie... pozdrawiam.