Jak już się tak gorąco zrobiło to może warto pamiętać o tym, że czym innym jest praca w redakcji gazety i zapewne zaproszenie (o czym Krzysiek wspominał w swoim tekście) i wizyta na 'swoim" łowisku oraz udostępnienie przynęt oraz filmu (do którego prawa autorskie zapewne posiada Pan R.H)
a czym innym jest poproszenie dobrego wędkarza (Janka Soroki) o napisanie tekstu o "swoim' łowieniu boleni przez redakcję gazety.
Bo w pierwszym przypadku mamy komercję profesjonalną a w drugim coś bardzo osobistego. Zarówno Krzysztof zachował się jak przystało na profi redaktora i do tego należy i koszulka i czapeczka i przynęta i wszystko co pokazał, jak i Janek pokazał swój boleniowy warsztat i doświadczenia ze wszystkimi skondensowanymi na potrzebę artykułu atrybutami czyli również swoimi przynetami.
Reasumując nie widzę zarówno w jednym jak i drugim nic niestosownego, gdyż środki wyrazu i inne drobiazgi o których tu mówimy są właściwe dla każdego z tych przypadków.
To co pozwoliłem sobie zauważyć kilka postów wyżej nie jest żadną uwagą do Krzyśka, bo to nie on zapewne montował film, lecz jest jedynie pewną uwagą do profesjonalizmu profesjonalistów, w tym przypadku Pana Roberta Hamera i też może to tylko wynikać z faktu iż tego Pana uważam za wyjątkowego gbura.
A jak powszechnie wiadomo osobą nielubianym przypisuje się zawsze negatywne cechy i wyszukuje się każde potkniecie.... Od czego i ja nie jestem wolny....