Niczego nie podejrzewając wręczyliśmy mu dokumenty w nadzieji że nareszcie ktoś " ubogaci " je stosowną pieczątką na dowód że są jednak jakieś kontrole na tym świecie ; a tu masz - facet szybko wsadził książeczki do torby i mówi że zbiornik jest zamknięty do soboty bo było zarybianie i że mamy stawić się w środę u naczelnika koła w celu ustalenia terminu rozprawy sądu koleżeńskiego który zapewne udzieli nam nagany.
Nie protestowałem bo i po co ?
Zobaczymy jak to wszystko działa w tym " PZW ".
Trzeba poznać wroga żeby móc z nim walczyć.
W środę zdam sprawę co było dalej.
Użytkownik samwieszkto edytował ten post 16 listopad 2013 - 11:59