Górny Śląsk - gdzie na ryby?
#41 OFFLINE
Napisano 24 lipiec 2012 - 10:33
Spotkani spinningiści opowiadali o sobotnim sandaczu ok.80cm na małą gumke ze zbiornika w pobliżu Gliwic.
Generalnie posucha.
#42 OFFLINE
Napisano 02 sierpień 2012 - 10:07
Co prawda nic nie złowiłem ale na tabliczce PZW przeczytałem że ostatnio wyciągnęli trzy wielkie sumy. Największy miał 190cm. Domyślam się że złapali je na żywca ( ten proceder tutaj kwitnie ). Aż strach pomyśleć jak je dobijali - bo jestem pewien że tak się stało. Tutejsi wędkarze uważają suma za szkodnika i nawet gdy są skłonni wypuszczać inne ryby , to sumowi nigdy nie przepuszczą.
- Ferret lubi to
#43 OFFLINE
Napisano 02 sierpień 2012 - 20:41
#44 OFFLINE
Napisano 02 sierpień 2012 - 22:06
Na Śląsku wszystkie drapieżniki są uważne za szkodniki ,sum ma dodatkowo prze rypane bo duży i zjadł wszystkie sandacze na zaporówkach .P.s nigdy nie widziałem na śląsku wypuszczanego miarowego drapieżnika .
To niestety racja... Zeżarli wszystkie sandacze, a teraz twierdzą, że to nie oni tylko sumy Też nie widziałem by ktoś poza mną wypuścił drapieżnika...
#45 ONLINE
Napisano 02 sierpień 2012 - 23:01
#46 OFFLINE
Napisano 09 sierpień 2012 - 20:44
#47 OFFLINE
Napisano 25 sierpień 2012 - 20:44
A ja zabiorę z cztery ryby w sezonie, a mam z dwieście. Ale tylko z gatunku sandacz, pstrąg okoń. Reszta wraca do wody...
O ile nie mam nic przeciwko zabraniu kilku ryb przez wędkarzy (regulamin nie zabrania), to pojąć nie mogę jak mi chłop na łowisku mówi panie w tym miejscu 5 lat temu to my po 150 leszczy dziennie wyciągaliśmy, a jakie sandacze brały ... i na pytanie no i co pan z tym robił pada odpowiedź cyt: jedliśmy... - dziękuję wszystko w temacie, ciekawe czy na łowisku komercyjnym zabrałby 150 ryb ?
No ale skoro jest za darmo (tytułem opłaty karty) to trzeba żreć aż do posrania.
I do PROSTAKA (celowo z dużej) nie dotrze że teraz łowi tylko kilka marnych sztuk dziennie bo wcześniej żarł i srał na potęgę tą rybą, on nie zrozumie że tacy jak on sami strzelili sobie w stopę biorąc ryb na potęgę w myśl zasady, bo jak nie ja to kto inny.
O sprzedawaniu ryb na targowisku nie wspomnę, bo taki proceder wśród czerwonych nosów również kwitnie.
Mamy wprowadzone w śląskim limity połowowe, roczny limit połowu ryb cyt:w ilości 35 szt. łącznie dla następujących gatunków ryb: karp, lin, węgorz, szczupak, sandacz, pstrąg potokowy.
Już przy opłacaniu karty, stojąc w kolejce w maju, spotkałem się z opinią typków że w dooopie mają ten zapis - czy coś więcej muszę dodawać ?
Ryby, owszem czasami zjadam (preferuję morskie), od czasu do czasu zjem pstrąga, którego zamiast kupować w formie mrożonych filetów w sklepie, jadę na prywatne łowisko złowić i zapłacić od kg, mam wtedy 100% pewność że jest świeży .
A ilość zabieranych przeze mnie ryb w sezonie mógłbym policzyć w skali od 1-10 i bynajmniej nie są to rozpłodowe sztuki,
tudzież ryby których w naszych łowiskach coraz mniej.
Niestety w większości nad wodami spotykam nie wędkarzy a tzw. swołocz, swołocz bijącą w łeb każdą złowioną rybę.
Otóż swołocz czasami dumnie rozprawia jak to pięknie przyjechac na ryby i podziwiać okoliczności przyrody, tymczasem 2m dalej od stanowiska swołoczy ,kwitnie śmietnik złożony z pustych butelek po wódzie, stos puszek po jakże zacnym piwie marki harnaś a wszystko to okraszone srajtaśmą świecącą z pobliskich krzaków niczym łuna zimową porą nad Tatrami, grzbiet jeden nie zauważyłby nawet jakby na śmietniku siedział i łowił .
Ponadto owa swołocz przyjeżdżając nad wodę łowić ryby uszczęśliwia wszystkich na około swoją ulubioną muzyką i bynajmniej nie jest to Habanera z opery Carmen.
A jeśli swołocz siedzi nad wodą już 3-4h to zazwyczaj tylko dlatego że nie może już stać o własnych siłach na nogach, a jak wstaje to głównie po to aby po kilku nieudolnych próbach ponownie zarzucić zestaw tym razem nie na drzewa.
Notabene nie mieliście czasami wrażenia podchodząc do kogoś przywitać się, że staliście się czynnikiem niepożądanym, nagle wkrada się jakaś nerwowość,
coś jest nie tak, rozmowa wybitnie się nie klei itd ? - i pierwsza myśl ciekawe co jegomość ma w siatce .
Sorry Panowie za tę łyżkę dziegciu - ale takie widoczki nader często można spotkać.
Ja uciekam, uciekam o ile mogę, uciekam w okresie lata jak najdalej od miejsc spędu gawiedzi maści wszelakiej i łódź jest dla mnie w tym czasie azylem od całego tego syfu i głupiej brzegowej gadaniny o szkodliwości suma tudzież innego drapieżcy.
Z drugiej strony miło spotkać nad wodą ludzi dla których wędkarstwo stanowi formę sportu i wypoczynku, dla których koszt opłacenia karty i zakup pelletu/czy czegoś tam innego, nie jest czynnikiem determinującym do przebywania nad wodą, dla których liczy się adrenalina a nie mięso w lodówce - tylko pytanie czemu jest Was tak mało ?
Apropos, ile razy w tym sezonie mieliście kontrole PSR-u ?
Użytkownik Zwierzu edytował ten post 15 wrzesień 2013 - 08:58
- eRKa lubi to
#48 OFFLINE
Napisano 25 sierpień 2012 - 22:04
Na Śląsku wszystkie drapieżniki są uważne za szkodniki ,sum ma dodatkowo prze rypane bo duży i zjadł wszystkie sandacze na zaporówkach .P.s nigdy nie widziałem na śląsku wypuszczanego miarowego drapieżnika .
Powiem krótko, najwidoczniej widzisz to co chcesz....
#49 OFFLINE
Napisano 25 sierpień 2012 - 22:16
Powiem krótko, najwidoczniej widzisz to co chcesz....
powiem krótko, najwidoczniej tomi78, ja i reszta jesteśmy ślepi, jedynie Ty masz prawidłowy wzrok - that's right ?!
#50 OFFLINE
Napisano 25 sierpień 2012 - 22:38
Pozdrawiam
#51 OFFLINE
Napisano 26 sierpień 2012 - 09:46
Lud prosty i praktyczny zamieszkuje niestety cały nasz piękny kraj . Wystarczy poczytać opisy łowisk na Pomorzu , Mazurach , w górach ; w zasadzie wszędzie.
Trudno by było zgodzić się z opinią że to śląscy wędkarze są przyczyną upadku Mazurskich jezior lub Pomorskich rzek. Jednak problem istnieje ale nie z powodu wyjątkowej drapieżności ślązaków , a raczej wyjątkowej ich ilości na stosunkowo małym terenie.
Może kluczem do poprawy sytuacji jest uświadomienie sobie ile środków finansowych trafia do kasy PZW z naszego regionu , a ile z tego wraca do nas i jest przeznaczane na utrzymanie wód.
Coś mi się wydaje że te wskaźniki raczej nie są proporcjonalne.
Jeszcze apropos mięsiarstwa.
Tam gdzie ja bywam też jest wielu czerwonnonosych miłośników rybiego mięsa ale mam wrażenie że od tego roku te indywidua bardziej koncentrują się na połowach białej rybki na zestawach gruntowych , bo łowienie na żywca drapieżników nagle stało się bardziej kłopotliwe z powodu konieczności własnoręcznego złapania przynęty. Nie chcę przez to powiedzieć że nikt już nie łowi na żywca , ale zdarza się to znacznie rzadziej. To jest jakieś światełko w tunelu bo jak wiadomo największym problemem ekosystemu wszelkich wód jest deficyt drapieżników a te ( jeżeli ograniczyć livebait ) nie łowi się ani łatwo , ani tanio.
Obserwuję czasem przygodnych nowonawróconych spinningistów którzy przychodzą nad wodę z wędką teleskopową za 60zł albo z adaptowanym federem ; mają przy sobie jedną gumę i dwie blachy , i ciepią tym gdzie popadnie bez pomysłu , bez wiedzy o rybach i ciągną jak torpedę raz za razem z kurwą na ustach i ogniem w oczach , oczywiście bez efektów. Ci wędkarze nie są problemem a jest ich legion. Są też tacy bardziej świadomi którzy się uczą i inwestują - ale dla nich to jest hobby - oni w większości wypuszczają ryby. Oni też nie stanowią problemu.
Myślę że jeszcze parę lat , parę mądrych przepisów i sytuacja powoli zacznie się poprawiać . Mam taką nadzieję.
#52 OFFLINE
Napisano 27 sierpień 2012 - 09:49
Mięsiarstwo które tak nas wszystkich zniesmacza, wbrew wrażeniu które możnaby odnieść czytając opinię Zwierza , nie jest jedynie Śląską specyfiką.
Lud prosty i praktyczny zamieszkuje niestety cały nasz piękny kraj . Wystarczy poczytać opisy łowisk na Pomorzu , Mazurach , w górach ; w zasadzie wszędzie.
Trudno by było zgodzić się z opinią że to śląscy wędkarze są przyczyną upadku Mazurskich jezior lub Pomorskich rzek. Jednak problem istnieje ale nie z powodu wyjątkowej drapieżności ślązaków , a raczej wyjątkowej ich ilości na stosunkowo małym terenie.
Może kluczem do poprawy sytuacji jest uświadomienie sobie ile środków finansowych trafia do kasy PZW z naszego regionu , a ile z tego wraca do nas i jest przeznaczane na utrzymanie wód.
Coś mi się wydaje że te wskaźniki raczej nie są proporcjonalne.
Jeszcze apropos mięsiarstwa.
Tam gdzie ja bywam też jest wielu czerwonnonosych miłośników rybiego mięsa ale mam wrażenie że od tego roku te indywidua bardziej koncentrują się na połowach białej rybki na zestawach gruntowych , bo łowienie na żywca drapieżników nagle stało się bardziej kłopotliwe z powodu konieczności własnoręcznego złapania przynęty. Nie chcę przez to powiedzieć że nikt już nie łowi na żywca , ale zdarza się to znacznie rzadziej. To jest jakieś światełko w tunelu bo jak wiadomo największym problemem ekosystemu wszelkich wód jest deficyt drapieżników a te ( jeżeli ograniczyć livebait ) nie łowi się ani łatwo , ani tanio.
Obserwuję czasem przygodnych nowonawróconych spinningistów którzy przychodzą nad wodę z wędką teleskopową za 60zł albo z adaptowanym federem ; mają przy sobie jedną gumę i dwie blachy , i ciepią tym gdzie popadnie bez pomysłu , bez wiedzy o rybach i ciągną jak torpedę raz za razem z kurwą na ustach i ogniem w oczach , oczywiście bez efektów. Ci wędkarze nie są problemem a jest ich legion. Są też tacy bardziej świadomi którzy się uczą i inwestują - ale dla nich to jest hobby - oni w większości wypuszczają ryby. Oni też nie stanowią problemu.
Myślę że jeszcze parę lat , parę mądrych przepisów i sytuacja powoli zacznie się poprawiać . Mam taką nadzieję.
Hej!! Chyba wiem o którym niewielkim industrialnym zbiorniku piszesz. Niestety o wiele gorzej jest na zaporówkach - tam gdzie podstawowym celem wypraw jest sandacz. Cały brzeg zastawiony zestawami z żywcem / martwą rybką, a po braniu trzeba odczekać aż 3 raz odjedzie i potem jeszcze fajkę wypalić. Ryba nawet jak niewymiarowa - i tak nie przeżyje... A czy oni przejmują się limitami i nowym fajnym(!!!) przepisem o rocznym limicie? Za plecami mają często las... Ograniczenie tego procederu jest kluczem do sukcesu. Łowiący z łódek już mają trochę stracha przed kontrolą.
Na opisywanym przez Ciebie łowisku (tak mi się wydaje) faktycznie jest dużo groteskowych spinningistów którzy są niegroźni i paru dziadków z żywcami, ale niestety nie wszędzie jest tak różowo... Tym bardziej, że na nocne łowienie sandacza jeżdżą zazwyczaj ludzie młodsi - często wycieczki z pracy sobie robią. Oni tak szybko nie znikną.
#53 ONLINE
Napisano 27 sierpień 2012 - 18:08
#54 OFFLINE
Napisano 27 sierpień 2012 - 20:30
No i mogą siedzieć na tym brzegu do usranej śmierci, sandacz nie bierze w całym regionie. Ekipy jeżdżą, szukają, polują - kiszka... Jestem ten rok wierny jednej wodzie, połapałem szczupaków, postraszyłem chmary okonków, natomiast sandacz w regresie. Padają pojedyncze sztuki i to wszystko. Widać go na echu, brań niet. Wysyp imprez typu zawody okręgu, puchar okręgu i jeszcze coś tam skupiają najwspanialszych łowców, fajnie patrzeć jak na brzegu tłumaczą się z braku sukcesów i skuteczności... Nima Pany, trza czekać. Może jesień będzie ciekawsza ale tutaj czas za muchówki łapać... A zapowiadało się tak dobrze... Coś ten 2012 jakiś felerny...
No niestety nie zgodzę się. Ja nie widzę absolutnie żadnej różnicy w ilości brań sandacza (ogólnie) na moich łowiskach, w porównaniu z poprzedniki latami. Może faktycznie trudniej o większą sztukę, ale standardowy rozmiar 40 - 55cm ma sie dobrze i bierze zawsze i wszędzie. Wiem z rozmów i z własnych obserwacji ile tego pada na żywca/trupa i z brzegu i z łódki (te też zdychają w męczarniach, ale jest to mniejszy problem bo łódka kosztuje 10zł i chętnych mniej). Uwierz mi, że jest to zatrważające. A co do wędkarzy na zawodach... Na 50 osób 45 jedzie po punkty, a te najpewniej zdobyć na okoniu. Paru gniewnych poszuka czasem sandacza i szczupaka i czasem złowi (Nawet na Twoich Dziećkowicach). Gdyby w klasyfikacji liczył się tylko sandacz i szczupak inaczej by to wyglądało
#55 ONLINE
Napisano 27 sierpień 2012 - 22:35
#56 OFFLINE
Napisano 28 sierpień 2012 - 19:50
#57 OFFLINE
Napisano 29 sierpień 2012 - 08:51
Zamiast upragnionego sandacza, na stinga siadł kleń +-40cm.
#58 OFFLINE
Napisano 11 listopad 2012 - 22:51
Powinni zabronić żywych przynęt .
#59 OFFLINE
Napisano 20 listopad 2012 - 19:36
#60 OFFLINE
Napisano 22 listopad 2012 - 22:19
Zwierzu opisał tylko swoje doznania nad naszymi wodami. Zwierzu również w "świecie" bywa i widzi jak jest .
- eRKa lubi to
Użytkownicy przeglądający ten temat: 3
0 użytkowników, 3 gości, 0 anonimowych