Ja widzę że dostarczanie przesyłek weszło na kolejny poziom:
Sytuacja z wczoraj:
Dzwonek do drzwi i pukanie. Podchodzę do drzwi i patrzę przez wizjer. Nikogo nie ma. Pomyślałem że ktoś sobie jaja robi bo słyszałem jak zbiega po schodach.
Jak się potem okazało to był kurier, który zostawił paczki na wycieraczce.
U mnie identycznie. Tuba z wędką od Skalka, wartość 2000zł. Byłem w pracy, córka w domu. Córka mówi, że dzwonił kurier przez domofon i ma paczkę, otwiera mu główne drzwi, kurier zostawia tubę przy drzwiach domowych i znika. Córka otwiera drzwi i stoi tuba, więc ja zabiera do domu. Informowałem ją, że będzie dostawa, bo wcześniej dzwonił do mnie kurier, że jedzie. Miałem więc jego nr. telefonu. Wracam z pracy, tuba cała, kijek okej. I teraz zabawa. Dzwonię do kuriera, gdzie moja przesyłka, bo niby pan był pod drzwiami, ale paczki brak. Mówi, że zostawił, ja mówię, że nie ma, a wartość to 2000zł. Gościu posrany, zaczął się jąkać przez telefon. I zadaje mu jedno zasadnicze pytanie, czy ktoś z domowników potwierdził odebranie paczki podpisem, on mówi, że nie. No to jak pan dostarczył przesyłkę bez odbioru, się pytam? Odpowiada, że podpis bierze na siebie. Ja dalej, że paczki nie było pod drzwiami. Całkiem wymiękł, zrobiło mi się go trochę żal. W końcu mówię mu, że mam dobry dzień i paczka jest. Tak mi dziękował, że gdyby nie telefon, to by mnie po rękach całował.
Co w sytuacji, gdybym miał zły dzień?