Czy pamietasz swoja pierwsza wedke?
#1 OFFLINE
Napisano 06 marzec 2007 - 18:25
#2 OFFLINE
Napisano 06 marzec 2007 - 18:48
#3 OFFLINE
Napisano 06 marzec 2007 - 19:47
Brały na nią flądry na falochronie w Łebie - to było w latach 60-tych. Jako prznęty używałem kawaka kiebasy, której gatunku nie pmietam.
ps. mam teraz ochotę zrobić jej replikę i wysłać do Irlandii
#4 OFFLINE
Napisano 06 marzec 2007 - 19:55
#5 OFFLINE
Napisano 06 marzec 2007 - 20:18
po każdym zmoczeniu szczytówka wyginała się w inną stronę
nie wyglądał mocarnie, ale nawet pierwszego szczupaka (miałem jakieś 7 lat, on, czyli szczupak około 50cm) wylądowałem na klatę
ehhhhh, dawne dzieje...
j.
#6 OFFLINE
Napisano 06 marzec 2007 - 20:26
Łowilem na nią najpierw kiełbie, potem jelce, okonie i ukleje, wreszcie ładne krąpie na Bugu. Jak byłem starszy wyrychtowałem kijek i podarowałem młodszemu bratu, nie wiem jakie są teraz losy tej wędki.
#7 OFFLINE
Napisano 06 marzec 2007 - 20:41
#8 OFFLINE
Napisano 06 marzec 2007 - 21:18
pozdrawiam
#9 OFFLINE
Napisano 06 marzec 2007 - 21:29
#10 OFFLINE
Napisano 06 marzec 2007 - 22:34
Bardzo dobrze pamietam...byl to ruski 3cz spining z kolowrotkiem Prexer. Kij mial to do siebie, ze byl bardzo ciezki, z wlokna szklanego(chyba), z metalowymi skuwkami, ktore najlepiej sciagalo sie we 2 osoby .
Lecial na pysk az milo...
Mial tez niezawodny uchwyt do kolowrotka, wykonany z plastiku o takich wlasciwosciach, ze po zakreceniu trzeba bylo uzywac cegow, ktore mialem zawsze na wyposazeniu...a i tak ciezko szlo...
Kolowrotek Prexer byl o niebo lepszy, kablak spadal znienacka dosc rzadko...jednak gorzej bylo z rolka prow. zylke, ktora byla nieobrotowa, ponadto ciekawie wykonana.
Mianowicie byla z mosiadzu a jedyna warstwa twardsza byla cienka pokrywa z czegos, moze niklu?
Zabawa polegala na tym, zeby na czas zajarzyc, kiedy zylka zacznie przecinac rolke, bo wtedy niszcyla sie zylka.
Zylki w tym okresie to osobny rozdzial, ktory pomijam...
Sam sie dziwie, skad wzialem taka determinacje, ktora pozwalala mi na to lowic???
Prawdopodobnie stad wziela sie pozniejsza dociekliwosc w wyborze sprzetu...ruska pala takie pozytywne slady we mnie pozostawila, ze od tamtej pory dalem sie naciac jedynie w pojedynczych przypadkach..
Pamietam, ze wedke z duza przyjemnoscia wy..pieprzylem i przesiadlem sie na wedki Cormorana, juz zupelnie inna bajke...
Dzisiejszy chrust nawet do piet im nie dorasta.
Gumo
#11 OFFLINE
Napisano 06 marzec 2007 - 22:53
potem 1 klasa podstawówki 1988rok wyczesany kij od ruskich 180cm 2 sklady czarna skurkowa rekojesc uchwyt na metalowe pierscienie z nakretka kontrującą,pełne szkło druciane przelotki zyłka 0.35 i blacha gnom 2 lub 3 1szt tego kolowrotek Delfin albo Relax44 i wtedy to juz zrozumialem ze wole rzucać i zwijac ,niz rzucac i czekać
nawet nie wiedziałem ze to sie spinning nazywa,myslałem ze ta technika to NA BLACHE a jak ryby nie brały to do smyczy owczarka przywiazywałem zylke i rzucałem mu kij ale chamulec wył to były chole ten kij wszystko znosił,
az kiedys ktos go z samochodu zwedził i tak sie dkonczyło
aha najwieksza ryba na ten kij to karp okolo 4kg nawiniety na kolowrotek i pidniesiony na wedce niczyn uklejka
pozdro hasior-łowiącyNa Blachę
#12 OFFLINE
Napisano 06 marzec 2007 - 23:03
#13 OFFLINE
Napisano 06 marzec 2007 - 23:27
niestety kij został skradziony razem z rowerem maki flaming podczas włamania do piwnicy.... podli złoczyńcy
pozdrawiam!
#14 OFFLINE
Napisano 06 marzec 2007 - 23:31
Pozdrawiam
Slider
#15 OFFLINE
Napisano 07 marzec 2007 - 07:18
Inne czasy - muszę poszukać czy gdzieś te bambusy się zachowały...
#16 OFFLINE
Napisano 07 marzec 2007 - 07:50
Także jak Tadek moją pierwszą wędę zrobiłem z leszczyny. Była bardzo nowoczesna bo miała przelotki zrobione z drutu miedzianego przymocowane do blanku leszczynowego plastrem oraz kołowrotek zrobiony z 2 wbitych w leszczynę gwoździ.
..........
@cezorator, zdaje się, że korzystaliśmy z tego samego patentu .
Dla mnie jednak, było bez różnicy czy, była to leszczyna czy klon. Byle kijek był prosty i miał dlugośc około 1-1,5 m.
Wędkę robiłem dopiero nad wodą, więc wiecie już czym zapełniałem kieszenie.
Drut miedziany, 2-3 gwoździe, taśma izolacyjna, kilka nakrętęk (ciężarków) czasem czeski haczyk (kryształek) chociaż częściej szpilki i, jak mnie było stać, to 5 m żyłki a jak nie to jej surogat, z nylonowej nici szwalniczej, używanej do szycia czegoś w CSRS.
Rybki jakie łowiłem to kiełbie, linki, karpiki, słonecznice i wzdręgi.
Na prawdziwy dwuskład z bambusa przyszedł czas, jak ukończyłem 11 lat.
#17 OFFLINE
Napisano 07 marzec 2007 - 07:53
Następnie później o kilku latach kupiłem swój najnowocześnieszy i najlepszy wówczas super sprzęt spiningowy w sklepie rowerowym, gdzie był dział wędkarski. Był to lekki spining dwuczęściowy z włókna szklanego produkcji węgierskiej o długości 2,7 metra. C.w jeżeli dobrze pamiętam do 50 gram. Tak miał napisane na przylepionej nalepce. Był w kolorze dojrzałej pomarańczy. Do tego kołowrotek Neptun. Również węgierski. Był czarny, miał aluminiową szpulę i takie czerwone akcenty na obudowie. Miał hamulec przedni.
Czyli wszystko w miarę typowo. Ostatnio odnalazłem wspomniany spining tonkinowy i powinienem go oddać do renowacji. Ale to już inna historia.
#18 OFFLINE
Napisano 07 marzec 2007 - 08:24
Z tego co pamiętam moją pierwszą wędką był bambus. Nie wiem, ale być może gdzieś tam jeszcze leży w zapomnieniu, choć przypominam sobie, że widziałem kiedyś coś bambusowego w ogrodzie jako podpórka do fasoli pnącej. W każdym bądź razie było to jakieś 25 lat temu a ja pamiętam nie tylko pierwszą wędkę ale również pierwszy kołowrotek. Był nim kołowrotek o ruchomej szpuli Tak więc początki mojego castingu datują się na rok ~81 (musiałbym dokładnie sprawdzić). Oczywiście nie był to multiplikator, a zwykły kręciołek. Pamiętam też pierwszą rybę. Była to płotka złowiona na ciasto, na gliniance. Moja pierwsza ryba była złowiona obok wbitej w dno tyczki. Złowiona na ciasto, na duży spławik i wielki, złoty haczyk mustad (zdobyczny).
Pamiętam też swój pierwszy spinning. Była to GERMINA, lekka, nie szklana, o długości 210 cm (tak mi się wydaje). Fajna wędka. Ta chyba gdzieś jeszcze jest.
Pozdrawiam
Remek
#19 OFFLINE
Napisano 07 marzec 2007 - 08:58
#20 OFFLINE
Napisano 07 marzec 2007 - 09:07
Żadnej subtelności
Na ten zestaw łowiłem sandacze i okonie na wprost latarni morskiej w Świnoujściu. Aby złowić rybę wystarczyło bardzo ciężką smukłą błystką rzucić poza spad. To znaczy w strefę pogłębianą. Nie wiem jak to było możliwe, ale wtedy takim sprzętem trzeba było rzucić ok 50-70 m.
I nie powiem udawało się .
W porównaniu z tym na co łowili inni przymorscy wędkarze to mój zestaw wcale się tak źle nie prezentował.
Jedyne czego mi wtedy brakowało to ojca bo zmarł w 1973 r gdy miałem 15 lat
To on nauczył mnie ryby łowić, kopać robaki, ugniatać ciasto oraz co najważniejsze szanować przyrodę
Użytkownicy przeglądający ten temat: 5
0 użytkowników, 5 gości, 0 anonimowych