Nie jest źle, rybki już biorą : )
Wydaje mi się, że nie ma co popadać ze skrajności w skrajność.
Można spokojnie opisywać swoje połowy w taki sposób, aby odbiorca coś z tego wyniósł, a jednocześnie nie zdradzać konkretnego miejsca. Bo w końcu to schemat ma znaczenie, a największą przyjemność daje samodzielne odkrywanie.
Sam się nieźle wkurzyłem, jak w sezonie 2015, po tym jak z Dawidem wrzuciliśmy trochę fajniejszych rybek rozpoczęły się pielgrzymki. Pamiętam sytuacje, że ktoś mi stał niemal na plecach, rzucając w miejscu gdzie nie było szans na rybę, ewidentnie czekając, aż zwolnię miejscówkę (mogę obławiać jedno miejsce przez kilka godzin, zwłaszcza jak się zawezmę ). Było to wyjątkowo denerwujące, bo w pobliżu było wiele innych, także dobrych. Cóż, było trzeba się wynieść w inne rejony.